Według dociekań astrologii hinduskiej, która jest mądrą opowieścią o zawiłościach karmicznych, o komplikacjach losowych każdego śmiertelnika, wymienia się cztery rodzaje Karmy.
Sanchitta karma ma to do siebie, że nie jest całkowicie rozpoznawalna, nawet wówczas, gdy stosować będziemy narzędzia astrologii praktycznej. Astrologowie hinduscy twierdzą, że nie można rozpoznać wszystkich pokładów karmicznych li tylko dzięki astrologii, jako takiej. Natomiast pozostałe 3 rodzaje Karmy: Prarabdha, Kriyamana i Agama Karma są rozpoznawalne dzięki narzędziom ujmowania, w procesie poznawczym astrologii. To samo możemy powiedzieć o astrologii klasycznej zachodniej.
Regułą niezbywalną astrologii hinduskiej jest, że warunki ludzkiego życia (częstokroć się zastanawiamy skąd się biorą właśnie takie warunki) kształtuje dynamiczna interakcja pomiędzy losem a wolną wolą. Aby lepiej zrozumieć, o co tu chodzi, możemy przyjrzeć się, poprzez horoskop, jakie będą wymagania losowe wobec WłH, w danym okresie czasu, czego będzie musiał doświadczyć, a czego może uniknąć, czyli co jest dla niego możliwe, a co mu się tylko wydaje. Są bowiem takie okoliczności i stany wewnętrzne, które należy odbyć podczas ziemskiej edukacji planetarnej.
Sanchitta karma materializuje się, czyli przejawia w doświadczeniu, poprzez Prarabdha karmę, czyli konieczności karmiczne, które dojrzały do przejawienia się. Agama i Kriyamana karma natomiast mogą neutralizować te dwie poprzednie. Najprościej można tego dokonać dzięki zastosowaniu się do Prawa Ofiary. Krótko mówiąc, chodzi o to, że jeśli wiemy do jakiej sekwencji wydarzeń karmicznych jesteśmy przez los skłaniani, jaką karmę musimy przeżywać, i wiemy przy tym, że będziemy jej doświadczać, to mamy przytomną możliwość przeżywać ją na kilka sposobów, a stosowny sposób zależy od naszego wyboru; powtarzam, sposób (Los), ale nie konieczność (Przeznaczenie). Możemy ją przeżywać nawet w ten sposób, że zależnie od okoliczności, w ogóle… nie uruchamiamy potoku wrażeń i doświadczeń zewnętrznych: cały bagaż oddajemy do niebiańskiej utylizacji, ćwiczymy ascezę i powierzamy Bogu rozwiązanie problemu, z nadzieją, że kiedyś to wszystko się skończy. Jak mawiał pewien mój znajomy biolog: trzeba zająć się jogą, skrzyżować nogi i trwać, nie oddając moczu, aż samo przejdzie.
Prawo Ofiary zaś pozwala, aby konieczne działania miały charakter zastępczy, dla przykładu powiem, że niektórych podopiecznych, którym grozi uwięzienie, można namówić, aby… sami się uwięzili, w warunkach trudnych, co prawda, ale bez krat na oknach i bez więziennej pryczy. Ciekawe, ze w takich warunkach “siedzą” dokładnie tak długo, aż zrozumieją co i dlaczego narozrabiali, a nie muszą siedzieć “aż do dzwonka” czy warunkowego. Co więcej, a to im się trafi amnestia, a to nadzwyczajne złagodzenie ewentualnej kary itp. Oczywiście, nie dotyczy to ciężkich przestępstw kryminalnych, gdy przestępca jest śmiertelnie groźny dla otoczenia. Ale i taki WłH, przy dobrej woli, jeśli nie pójdzie “w zaparte”, może znacznie ulżyć swej doli i poprawić los swoich bliskich. Astrolog winien czytać “Zbrodnię i Karę” Dostojewskiego, bo to książka o dylemacie wielu podopiecznych, a przy tym ciekawa.
Fiodor Michajłowicz Dostojewski urodz. 11 listopada 1821 godz. 11:00 Moskwa [wg Horoskopdatenbank des DAV]
Pamiętam, kiedy w 1968 przetaczała się przez nas fala ubeckich aresztowań, pozamykano dokoła prawie wszystkich naszych bliskich, i czułem, jak pierścień się zaciska, powiedziałem do Leona Cyborana: – Może byś gdzieś wyjechał, schował się … Na co on : – Ja nie zostanę aresztowany. – A skąd wiesz? Na to Leon: – Bo nie ma takiej potrzeby karmicznej. To odpowiedź jasnowidzącego joga, który wie: po prostu, nie ma takiej potrzeby karmicznej.
Ja sam stosuję, w pewnych okolicznościach, blokowanie dopływu jakichkolwiek możliwości przejawiania się Prarabdha karmy i wiem, że mimo to będę ją przeżywał, ale… we śnie. Rozpoznaje ją poprzez horoskop, bądź w namiarze wewnętrznym czuję, że się zbliża, idzie na mnie i, wycofując się w kontemplacyjne rozpoznawanie, nie pozwalam się jej ujawnić na tzw. planie przemian tattvicznych.. W takich przypadkach najczęściej ujawni się Ona we śnie, dając pełne treściwie doświadczenie. Budzę się z poczuciem, żem tego już doświadczył.
W jednym z wierszy napisałem o tym: wystarczy mały błąd i znów wybucha życie. Redaktor, kiedy to zobaczył, zaperzył się: – Jak pan może wypisywać takie nonsensy?! To ideologia śmierci! Powiedziałem: – Wie pan, ze mną jest jeszcze gorzej: kiedy mój były uczeń popadł w szamanizm i napisał o mnie obelżywy artykuł, by wszyscy wokół uwierzyli, że jest genialnym samoukiem, to mój asystent obruszył się i chciał podjąć polemikę. Powiedziałem mu – Wyrzuć to do kosza! – Ależ, jak tak można?! – obruszył się mój asystent. – Można – powiedziałem – jemu się wydaje, że żyje.
Czy to jakiś sposób na wyładowanie? Tak, bo jest to zapisane w kodzie komórkowym. Wyłaniająca się karma jest dla nas doświadczeniem więc nauką, a to znaczy, że jeśli musimy się z nią spotkać, to warto przygotować się na spotkanie. Wiele zależy od tego, czy dopuścimy do zjawiska, by zobaczyć owoc zalążka karmicznego, czy wystarczy, że obejrzymy samo zjawisko na poziomie zalążkowym; możemy je rozpoznać dzięki zastosowaniu narzędzi ujmowania kontemplacyjnego, i doświadczyć wewnątrz, nie powołując do życia samych okoliczności zjawiska. Rozładowanie może dokonać się we śnie, lecz nie tylko, bowiem inną metodą jest wędrowanie, zwyczajne piesze wędrowanie, co wymaga pewnej techniki perypatetycznej. Mówi się o filozofach perypatetykach, że sama ich nazwa pochodzi od tego, iż filozofowali przechadzając się, spacerując. Otóż, dysponowali oni wiedzą o organicznej więzi pomiędzy ciałem-umysłem-duchem i stosowali ruch (radżas), by rozproszyć chmury (tamas) pokrywające niebo świadomości (sattva). Ale nasi uczeni w gębie filozofowie dawno już zapomnieli, że perypatetyk to nie tylko spacerujący uczeń i zwolennik Arystotelesa…