Andrzej Zieliński
PRZEKLEŃSTWO TRONU PIASTÓW. Tajemnica klątwy Gaudentego
wyd. Klub dla Ciebie Warszawa 2007
wyd. Rytm 2013
WSTęP [z traktatu Andrzeja Zielińskiego]
W Kronice polskiej Galla Anonima znajduje się niezwykle tajemniczy zapis głoszący, że wszystkie klęski, jakie spadły na Polskę w 1038, spowodowane były tym, iż podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, z nieznanej przyczyny obłożył ją klątwą. Kronikarz nie rozwinął jednak tego tematu; ograniczył się tylko do takiego lakonicznego stwierdzenia. Jednakże w żadnej z zagranicznych kronik nie odnotowano tego faktu, a byłby przecież na tyle bulwersujący, że nie można byłoby przejść wobec niego obojętnie. Nie odnotowano również “klątwy Gaudentego” w żadnym z polskich roczników kościelnych z tamtych czasów ani z okresu późniejszego.
św.Wojciech z bratem Radzimem Gaudentym – pomnik w Libicach
Sprawa ta fascynuje polskich historyków do dzisiaj. Wśród licznych hipotez najczęściej przewijają się dwa zasadnicze wątki. Jeden z nich dotyczy współczesnego Gaudentemu Bolesława Chrobrego, a zwłaszcza jego życia prywatnego, które na pewno, oględnie mówiąc, nie było kryształowe. Rzecz jednak w tym, że tej anatemy nie odnotował ani kronikarz Thietmar, który – należąc do żarliwych krytyków Chrobrego – nie przepuściłby przecież okazji pognębienia polskiego władcy, ani też bardzo solidny ruski kronikarz Nestor, który również miał powody, aby nie znosić Bolesława Chrobrego.
Nie ma także śladu po niej w archiwach watykańskich z czasów Bolesława Chrobrego, o klątwie tej brak jakiejkolwiek informacji. Drugi zaś wątek dotyczył czasów króla Bolesława II. zapomnianego i pełnego poparcia przez tego króla tzw. rewolucji pogańskiej na ziemiach polskich. Na takie działanie każdy papież nie zawahałby się podpisać pod najsurowszą anatemą.
Ale wtedy klątwę powinien rzucić arcybiskup gnieźnieński Bosuta, współczesny Bolesławowi II, gdyż arcybiskup Gaudenty od dawna już nie żył. I prawdopodobnie to właśnie Bosuta obłożył Polskę i Piastów tą ekskomuniką.
arcb Gaudenty zostaje metropolitą gnieźnieńskim podczas
Synodu Gnieźnieńskiego 7-15 marca 1000 r.
Bez względu na to, czy klątwa rzeczywiście miała miejsce, kogo dotyczyła i kto ją rzucił, losy dynastii piastowskiej w Polsce toczyły się tak, jakby rzeczywiście wisiało nad nią jakieś fatum, jakieś przekleństwo tronu. Nie było władcy czy pretendenta do tronu, który nie zostałby dotknięty jakimś nieszczęściem. Być może klątwa ta jest tylko kluczem do usprawiedliwienia wydarzeń, z których interpretacją nie umieli sobie poradzić ówcześni kronikarze. Ale trzeba przyznać, kluczem bardzo efektownym.
Tylko popatrzmy. Tron i korona na pewno nie służyły dobrze Piastom. Bolesław Chrobry zmarł nagle w kilka tygodni po koronacji. Jego syn, Mieszko II, nosił koronę z przerwami, przez niecałe osiem lat. Został skrytobójczo zamordowany. Wcześniej wykastrowano go w czeskiej niewoli, a pod koniec życia dostał pomieszania zmysłów. Z kolei jego syn Bolesław II po koronacji rządził Polską około trzech lat. Imię jego zostało wykreślone z panteonu władców Polski. O jego śmierci wiemy tylko, że jak żył, tak zmarł. Wszystko wskazuje na to, że jego również dosięgła ręka królobójcy.
Bolesław Śmiały, po sześcioletnim bez mała królowaniu, musiał uchodzić z kraju, a wśród powodów jego śmierci wymienia się często otrucie. Na pewno od trucizny zmarł następca tronu, jego syn, książę Mieszko. Królewskie plany Zbigniewa, pierworodnego syna Władysława Hermana, brutalnie przerwał młodszy brat Bolesław Krzywousty, popełniając na nim zbrodnię bratobójstwa, która potem, mimo że starał się ją odpokutować, zamknęła mu drogę do korony.
W okresie rozbicia dzielnicowego wszelkie usiłowania scalenia kraju i utworzenia Królestwa Polskiego z reguły kończyły się morderstwami pretendentów lub rzuceniem na nich kościelnej klątwy, równoznacznej ze śmiercią cywilną. Książę Władysław II za próbę doprowadzenia do zjednoczenia państwa i koronacji został obłożony klątwą i wygnany z Polski. Niewykluczone, że zmarł po próbie otrucia. Mający duże szanse na koronę Henryk II Pobożny zginął w bitwie pod Legnicą. Wcześniej jego ojca, Henryka Brodatego, obłożono klątwą, uniemożliwiając mu starania o koronę. Otruty został – dwukrotnie obłożony klątwą – inny pretendent do tronu w Polsce, książę Henryk IV Probus. Także marzący o polskiej koronie książę Władysław Laskonogi został skrytobójczo zamordowany przez podstawioną mu nałożnicę. Książę Bolesław III Rozrzutny, używający tytułu “dziedzic Królestwa Polskiego”, również został wyklęty i zmarł podobno z przejedzenia.
Inny z polskich władców dzielnicowych, Leszek Biały, zabity został skrytobójczo w Gąsawie, gdy już świętował udaną próbę zjednoczenia znacznej części kraju. Także król Przemysł II w siedem miesięcy po koronacji został zamordowany. W tle tego morderstwa stał podobno późniejszy polski król Władysław Łokietek. Kolejny, współczesny Łokietkowi pretendent do tronu, Henryk III głogowski, zrezygnował w pewnym momencie z korony, przestraszył się losów swoich poprzedników.
Warto dodać również, choć nie dotyczyło to już dynastii Piastów, że czeski król Wacław III, w drodze do Polski na koronację, został skrytobójczo zamordowany w Ołomuńcu, a korona, którą miano mu włożyć uroczyście w Gnieźnie, gdzieś przepadła.
Kiedy bez męskiego potomka zmarł Kazimierz Wielki, kolejnych piastowskich pretendentów do polskiego tronu spotykały różne nieszczęścia i przedziwne przeszkody, uniemożliwiające im osiągnięcie celu. Umierali w nędzy bądź w zapomnieniu. Korona wydawała się być bardziej przekleństwem niż upragnioną satysfakcją. Tak jakby nieustająco w stosunku do Piastów działała rzucona przed wiekami “klątwa Gaudentego”.
Przekleństwo tronu Piastów nie jest podręcznikiem do nauczania historii Polski, stanowi tylko próbę pokazania, na podstawie polskich i zagranicznych źródeł, losów tych wszystkich Piastów, którzy sięgnęli lub chcieli sięgnąć po polską koronę. Ich, w zdecydowanej większości, tragicznych dziejów, pełnych zaskakujących przypadków zdrad i morderstw lub zupełnie niespodziewanych, niczym nieuzasadnionych decyzji. “Klątwa Gaudentego” jest tu tylko efektownym wspólnym mianownikiem, spinającym owe dziwne przypadki wokół polskiego tronu.
Jak rzadko kiedy, do wszystkich tych wydarzeń znakomicie pasuje znane powiedzenie J. W. Goethego: Przypadek jest nieprzewidzianą prawidłowością.