Leon Zawadzki
Dziady część V
Pozostając na pozycji astrologii klasycznej, badam i sprawdzam horoskop Polski 31.12.1989 godz. 00:00 Warszawa. Tranzyt Plutona w opozycji do Jowisza w Znaku Raka jest wyraźnie, przynajmniej geocentrycznie, związany z tragicznym wydarzeniem 10 kwietnia 2010 roku.
Czekają nas tranzytowe koniunkcje Plutona z sygnifikatorami w D.IV w/w horoskopu. Koniunkcje te są niezwykle spektakularne, najbardziej zaś w dniu 29 grudnia 2012, czyli nieomal w Solariuszu III RP, no i blisko daty 26.12.2012(?).
Horoskop Polska III RP – opozycja Pluton-Jowisz podaje datę pierwszej ścisłej opozycji Plutona tranz. do Jowisza radix horoskopu III RP. Zapewne w tym dniu zostały podjęte decyzje dotyczące organizacji lotu do Smoleńska oraz składu osobowego pasażerów samolotu prezydenckiego. Z astrologicznego punktu widzenia oraz skutków decyzje te miały znaczenie fatalistyczne. Następne opozycje Plutona tranz. z Jowiszem radix przypadają na: 22 kwietnia 2010 oraz 1 stycznia 2011 r.
Pluton tranzytowy: koniunkcja Uran radix 11.01.2011 * 18.07.2011 * 12.11.2011
koniunkcja Słonce radix 06.03.2012 * 16.05.2012 * 29.12.2012 (!)
koniunkcja Neptun radix 21.01.2014 * 16.07.2014 * 25.11.2014
koniunkcja Saturn radix 31.03.2015 * 03.05.2015 * 13.01.2016
koniunkcja Merkury radix 23.02.2021 * 03.07.2021 * 30.12.2021
Są to najważniejsze daty zmian strukturalnych Polski w nadchodzących latach 2011-2021. Oczywiście decydują o tych zmianach nie tylko aspekty Plutona, gdyż i aspekty pozostałych sygnifikatorów są wielce znaczące. Zmiany te wymagają analizy i prognozowania, a mieć będą znaczenie poważne, radykalne.
Jedno wiemy na pewno: nie igra się z duchami Ofiar Katynia! A jeśli już, to koszt takiej gry politycznej, ubranej w stosowne szaty, jest koszmarnie wysoki. Jestem przekonany o szczerości emocjonalnej Ofiar katastrofy, lecz polityk z prawdziwego zdarzenia powinien łączyć emocje ze zdrowym rozsądkiem i przezornością logistyczną. Skład osobowy nieszczęsnego Lotu ku Przeznaczeniu wskazuje na lekceważenie zasad bezpieczeństwa narodowego. Otwarte jest pytanie: dlaczego? Czy po to, aby uświetnić, ponad miarę, ponad zdrowy rozsądek, ponad, w końcu, interes narodu i państwa ceremonię, która i tak miała być drugą z kolei po oficjalnej wizycie polskiego premiera i jego mocnych, ludzkich słowach skierowanych wprost do Putina, niewątpliwie pierwszej osoby Federacji Rosyjskiej? Czy też po to, aby blask tej drugiej, prezydenckiej wizyty przyćmił pozycję i znaczenie polskiego premiera, który „odebrał władzę” jednemu z braci? Dopiero co, podczas obchodów wyzwolenia z rąk oprawców nazistowskich obozu Oświęcim, prezydent RP ani słowem nie wspomniał o tych, którzy więźniów obozu wyzwolili. W przemówieniu prezydenta RP, przygotowanym do wygłoszenia podczas uroczystości 70. rocznicy zbrodni Katyńskiej, a opublikowanym obecnie, nie ma ani słowa o zbrodniach systemu stalinowskiego wobec narodu rosyjskiego, wobec narodów niewolonych, zabijanych, mordowanych, więzionych i deprawowanych przez ponad 70 lat w sowieckim reżymie upodlenia i śmierci. Jest w tym przemówieniu mowa o polskiej tragedii i rosyjskim okrucieństwie. Jak na historyka to o wiele za mało, jak na polityka to po prostu błąd. Skąd się bierze taka postawa? Jakie są jej skutki dla psychiki własnego społeczeństwa i dla stosunków międzynarodowych, gdy prezentuje ją pierwsza osoba w państwie?
Pożytkowanie mocy Państwa dla realizowania własnej, w gruncie rzeczy prywatnej, wizji Historii Narodu, a co więcej – kondycji człowieka, wcześniej czy później musi doprowadzić do katastrofy. Tak samo jak wymuszanie pierwszeństwa w ruchu drogowym, co wyraźnie było widoczne w sekwencji uroczystości Katyńskich. To, że nastąpi rozwiązanie "siłowe", było widoczne już od co najmniej 2 lat. Pisałem o tym, zapowiadając "zamach Stanu" jesienią 2009, najpóźniej przed wyborami prezydenckimi 2010. Nie brałem pod uwagę aż tak tragicznie nierozsądnego scenariusza. Udział sił zbrojnych w tym prognozowanym "zamachu" był aż nadto widoczny w horoskopach (ingres Jowisza&Urana w Znak Barana, por. horoskop NATO). Lekkomyślność katastrofalnie uwikłała w przebieg wydarzeń siły zbrojne, a takiego obrotu spraw nie mógł sprowokować ani spowodować najbardziej nawet przebiegły przeciwnik. W normalnym trybie postępowania za takie decyzje oraz ich realizację staje się przed sądem. Pozostaje wymiar "magiczny" tej Katastrofy. Tak jakby dusze Ofiar Katynia stały się chórem greckiej tragedii, recytując: Chcesz się pokłonić z głębi twojej duszy?/ Wiedz, że Prawda nas wszystkich ogłuszy./ Ciebie ogłuszy, i nas, choć my niemi./ Pokłonisz się, pokłonisz, aż do samej Ziemi.
Jest to ta sama tragedia, jaka spotkała biblijną żonę Lota, która obejrzała się za siebie i zamieniła się w słup soli. Owo nieustanne oglądanie się za siebie, rozliczanie ludzi z ich przeszłości, trwonienie energii i środków społecznych na nieustanne urządzanie siebie i "urządzanie" wszystkich "innych"; otóż, owo urządzanie wraz z zaniedbywaniem skupienia i wysiłku na rządzeniu nawą państwową zgodnie z regułami Sztuki politycznego stanowienia narodu i państwa musi w końcu zamienić człowieka i jego świtę w skamielinę. Czasami w przenośni, tym razem na jawie, która stała się koszmarem. Historia jest żywą Istotą, zna reguły Sztuki rządzenia i wie, że Sternik nawy państwowej ma przede wszystkim patrzeć w przyszłość, z nią się liczyć i z nią konsultować. Animozje i resentymenty, nawet w najbardziej wzniosłych i godnych pamięci sprawach, nie powinny wyznaczać kursu na trasach aktualnej rzeczywistości dziejowej. Karygodne jest też, gdy stają się one przyczyną kolejnych swarów i rozdarć w społeczeństwie i pośród rządzących, również zaiste pracujących dla dobra Rzeczypospolitej. Nawa państwowa to nie jest salon partyjnych koterii, gdzie każdy musi mieć rację. Tutaj chodzi zaprawdę o coś nieporównanie ważniejszego. Tym bardziej w społeczeństwie, które doświadczane jest przez wyrazisty syndrom cierpienia i męczeństwa, przez Dziady pamięci narodowej. Społeczeństwa, które nie tak dawno usłyszało Słowo swojego Naczelnego Kapłana i niekoronowanego króla Jana Pawła II: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi… Tej Ziemi!
Prezydent, nieuchronnie i paradoksalnie, osiągnął swój cel: cały świat dowiedział się o zbrodni Katyńskiej, o męczeństwie polskiego Narodu, o sponiewieranej godności polskiej racji Stanu. Poświęcił temu życie, dosłownie. Zobaczyliśmy w oczach przywódców rosyjskich niekłamane przerażenie.
Donald Tusk w Katyniu 7 kwietnia 2010: Panie premierze, oni tu przecież są, oni w tej ziemi leżą, oczodoły z ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni do tego, aby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie. Polski premier tymi słowy zwracał się do rosyjskiego b. prezydenta i aktualnego premiera Putina. Te słowa wzniosły Falę. I nastąpiło tsunami.
13 kwietnia 2010 r.
Beskid Polska
www.logonia.org