Arthur Osborne
Ramana Arunaćala
Na podstawie: Arthur Osborne, Raman-Arunachala, Sri Ramanasramam, Tiuvannamalai 1980. Tłumaczenie z angielskiego: Stefan Ziembiński, redakcja: Karina Babkiewicz.
http://www.bibliotekajogi.pl/index.php/ramana-arunacala-a-osborne
Rozdział 3 – Prosta ścieżka
Wszyscy Duchowi Mistrzowie mieli jeden cel: dopomóc ludziom przezwyciężyć potężną iluzję ego i osiągnąć stały stan doskonałej szczęśliwości Jaźni lub przynajmniej do tego stanu się zbliżyć. Ich nauki nigdy nie były filozofią we współczesnym rozumieniu tego słowa, to znaczy nie były spekulacjami, dotyczącymi natury bytu. Stanowiły one natomiast teoretyczną podstawę do praktycznej pracy na ścieżce. Dlatego Mistrz, nauczając pewnych podstaw teoretycznych, zdawał sobie sprawę z tego, że jakieś inne teorie odzwierciedlają inny aspekt prawdy i jako takie mogą służyć za podstawę dla innej praktycznej ścieżki. Traktowanie tych teorii jako filozofii, ich krytyka i porównywanie byłoby jak porównywanie żywego konia z koniem na biegunach – kształt może być taki sam, lecz pominięto czynnik życia.
Stosownie do możliwości rozumienia uczniów, Mistrzowie przekazywali swoje nauki w sposób bardziej lub mniej otwarty. W Indiach i Chinach wielu otwarcie głosiło najwyższą prawdę: że tylko Jaźń istnieje, że nie jesteś czymś innym niż Jaźń, że świat jest tylko przejawem Jaźni, nie posiadającym inherentnej rzeczywistości i istniejącym tylko w Jaźni. Można to zrozumieć przez porównanie ze snem. Cały senny świat, ze wszystkimi jego postaciami i wydarzeniami istnieje tylko w umyśle śniącego. Stworzenie, czy też wyłonienie się tego świata niczego nie ujmuje śniącemu, a jego zniknięcie, czy też reabsorbcja, niczego śniącemu nie dodaje; śniący pozostaje taki sam przed snem, w trakcie snu i po przebudzeniu. Bóg, świadomie śniący kosmiczny sen, jest Jaźnią i żadna osoba z tego snu nie posiada realności odrębnej od Jaźni, której jest przejawem. Poprzez odrzucenie iluzji odrębności możesz urzeczywistnić swoją tożsamość z Jaźnią, która zawsze była, jest i będzie, niezależnie od czasu i warunków życia. Zatem, skoro jesteś śniącym, cały świat, wraz z życiem twoim i wszystkich innych, jest twoim snem, i żadne w nim zdarzenie nie jest realne bardziej niż sen. Zostajesz uwolniony od oczekiwań i pragnień, lęku i frustracji i osadzony w niezmiennej szczęśliwości Czystego Bytu.
Powyższy wywód przypomina z grubsza teorię, którą niegdyś zabawiała się zachodnia filozofia, a która zasługuje przynajmniej na to, by zwrócić na nią uwagę. Teoria ta mówi, że tylko ja istnieję, a wszyscy inni są fikcją mojego umysłu. Równałoby się to stwierdzeniu, że jedna z osób snu stworzyła wszystkie pozostałe, co jest absurdem. Prawda jest taka, że to umysł śniącego stwarza zarówno tę osobę, jak i wszystkie pozostałe, i kiedy ta osoba uświadomi sobie swoją tożsamość ze śniącym, zarówno jej życie, jak i życie wszystkich pozostałych stanie się częścią jej snu. Lub, by użyć innego porównania, w wersji zachodniej wyglądałoby to tak, że jedna z osób dramatu jest realna i stwarza wszystkie pozostałe, co jest absurdem, natomiast prawdą jest, że zarówno rola tej osoby, jak i wszystkich pozostałych, została napisana przez autora sztuki; a więc człowiek, który urzeczywistnił Jaźń byłby jak aktor, który wiedząc o tym, że bohater, którego rolę gra, nie jest nim, robi to ze spokojem, nie przejmując się dobrym ani złym losem bohatera.
Na Zachodzie i Bliskim Wschodzie język nauk Nauczycieli był na ogół bardziej zawoalowany. Ale taki podział nie może być w żadnym razie absolutny. Na Zachodzie byli tacy, którzy głosili Ostateczną Tożsamość, natomiast w Indiach byli nauczyciele tantry, bhakti i dwajty, którzy poprzez ścieżki dualizmu prowadzili uczniów do Jedności. Ostateczny cel jest ten sam, nawet, jeśli ci, którzy podążają mniej bezpośrednimi ścieżkami dualizmu, mogą go z początku nie dostrzegać lub przyjmować tylko w teorii, nie włączając go do codziennej praktyki, lub nawet zaprzeczać mu i prześladować tych, którzy go głoszą.
Niektórzy z Duchowych Mistrzów przyszli po to, by „dać świadectwo prawu i prorokom” poprzez założenie nowej religii, ustanawiając w ten sposób wzorzec życia zarówno dla całej społeczności, jak i dla tych, którzy świadomie już dążyli do celu, którego ostatecznie nikt nie może ominąć. Dlatego musieli wyrażać swoje bardziej bezpośrednie nauki używając porównań i symboli czytelnych również dla tych, którzy nie mieli aspiracji wyższych ponad etykę i religijną pobożność. W ten sam sposób niektórzy z nich, działając w ramach istniejącej religii, poświęcali swoje życie duchowemu odrodzeniu całej społeczności, a także prowadzili tych, którzy mieli świadomość celu. Inni zaś, w mniejszym lub większym stopniu, poświęcali się wyłącznie prowadzeniu adeptów na Ścieżce i używali bardziej bezpośredniego języka; w obu przypadkach jednym z przejawów ich autentyczności był fakt, iż prowadzili oni swoje posłannictwo ściśle w ramach ich własnej religii.
Bhagawan Śri Ramana nie należy do żadnej z tych kategorii. Przyszedł nie po to, by powołać nową religię lub nauczać w ramach ściśle zakreślonych przez już istniejącą, lecz by otworzyć ścieżkę dla poszukujących we wszystkich religiach na całym świecie. Tryb jego nauczania odpowiada warunkom świata, do którego przyszedł. Dzisiaj, pod koniec eonu kali-jugi, świat doszedł do stadium skrajnej duchowej ciemnoty. W niektórych krajach oficjalnie ogłoszono koniec religii i naucza się ludzi, że świat materialny i życie fizyczne są wszystkim, co istnieje. W innych niezliczone rzesze ludzi same ograniczają swoje życie do sfery fizycznej i materialnej, niezależnie od tego, czy nominalnie wyznają jakąś religię, czy też nie. Nawet te kraje, które wciąż uznają religię, szczycą się tym, że została ona pozbawiona wszelkiej kontroli nad życiem ich obywateli i wychowaniem dzieci. Nauka, posługująca się umysłem, rozwinęła się w kompletnej ignorancji Ducha, który jest źródłem umysłu i ośmiela się badać i analizować człowieka nie biorąc pod uwagę jednej ważnej rzeczy, a mianowicie jego istoty. Duchowa moc wszystkich religii osłabła, a w stosunku do wielkości populacji spadła też liczba wyznawców. W krajach chrześcijańskich wtajemniczenia (inicjacje) zostały całkowicie zagubione, do tego stopnia, że ogromna większość dzisiejszych chrześcijan w ogóle nie wie, że takowe kiedykolwiek istniały; wśród innych wyznań również mniej jest dzisiaj możliwości inicjacji i są one słabsze niż kiedykolwiek w przeszłości. Często są one ukryte, a ich Mistrzów bardzo trudno jest znaleźć. Natomiast samozwańczy fałszywi mistrzowie są równie hałaśliwi, jak niebezpieczni, i podają starożytne prawdy w formie zniekształconej, obarczone współczesnymi błędami.
A jednak, zgodnie z cyklicznym procesem przemian, możliwość ponownego wejścia na szczyt jest przygotowana jeszcze przed dojściem do punktu najniższego; i prawdą jest również to, że teksty zawierające starożytną mądrość są dziś dostępne w wielu językach świata, i że doktryna adwajty, jedności z Jaźnią, jest głoszona otwarcie na Zachodzie i na Wschodzie, i że również nauki przyrodnicze w końcu doszły do wniosku, że tzw. świat materialny nie jest tak do końca materialny, gdyż nie istnieje stała materia, lecz atomy, które są redukowalne raczej do energii niż do materii. Temu mentalnemu przebudzeniu towarzyszy lęk przed chaosem, ku któremu prowadzi „postęp”, jeszcze do niedawna taka chluba ludzkości. W rezultacie tego wiele osób, tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie, odwraca się od prymitywnej przemocy i pustych frazesów cywilizacji materialnej, i po omacku szuka Rzeczywistości duchowej. W takich oto warunkach upływało życie Bhagawana pośród nas i w takich warunkach przyszło mu głosić swą naukę o ścieżce poznania.
Dzieło podjęte przez Bhagawana Śri Ramanę polegało na ponownym otwarciu bezpośredniej ścieżki poszukiwania Jaźni, która dla naszego pogrążonego w duchowych mrokach wieku, stała się zbyt trudna i uciążliwa. Ścieżka ta, mająca za teoretyczną podstawę adwajtę, znajduje się, by tak rzec, w miejscu źródła, z którego wypływają wszystkie religie, a więc można do niej dotrzeć z dowolnej strony. Nie jest istotne, jak liczni będą ci, którzy ją zaakceptują, lecz ważny jest fakt, że oto stoi ona otworem. Ścieżka ta, ponieważ jest prosta i bezpośrednia, mogłaby się współczesnemu człowiekowi wydawać najbardziej niedostępną; a jednak jest to ścieżka najbardziej przystępna, a w wielu wypadkach jedynie dostępna, gdyż z innego punktu widzenia, z powodu swej bezpośredniości nie wymaga żadnych rytuałów ani specjalnych form modlitwy, niepotrzebni są kapłani ani zgromadzenia, zewnętrzne szyldy ani specjalne śluby, lecz można ją praktykować w warsztacie pracy, w kuchni lub w biurze tak samo dobrze, jak w klasztorze lub pustelni.
Nie wymaga również zbytniego obciążenia teorią. Określa się ją jako dźńana-margę, drogę poznania, czyli drogę intelektu, co może czasem sprawiać wrażenie, że jest ona bardziej filozoficzna niż inne ścieżki, lecz tak nie jest. Jest ona mieczem, który przecina gordyjski węzeł filozofii. Dziedzina duchowej filozofii lub wiedzy jest ogromna, a jej liczne odgałęzienia mogą spowodować zamęt. Na różnych ścieżkach wiedza teoretyczna musi być w mniejszym lub większym stopniu opanowana i zwykle jest tak, że im mniej bezpośrednia jest ścieżka, tym więcej potrzebuje teorii. Tylko na prostej ścieżce jedna cudowna prawda adwajty, jak miecz przecina wszystko, co zagmatwane i poplątane, i wystarcza za całą teorię. Odpada cała skomplikowana teoria o pośmiertnym rozwoju duszy, gdyż chodzi o to, by odkryć kim się jest teraz i w wieczności, a nie o to, czym lub kim będzie się po śmierci. Tradycyjna doktryna cykliczności świata staje się niepotrzebna, gdyż „mądry zawsze przebywa w satja-judze[5]”. Rozbudowane teorie tantryczne i jogiczne, mówiące o psychicznych mocach i możliwościach człowieka oraz sposoby ich rozwijania również są zbyteczne, gdyż nie jesteś tym wszystkim, lecz Jaźnią. Cała misterna tkanina duchowej kosmologii, objaśniająca stadia ewolucji od nieposiadającej formy substancji aż do posiadającego ciało człowieka, a także całą jego drogę powrotną, w ogóle nie wchodzi w rachubę, kiedy na cały kosmos patrzy się jak na sen, z którego mamy się obudzić. Bhagawan z reguły odmawiał odpowiedzi na wszelkie pytania, dotyczące tego rodzaju zagadnień, powtarzając stale, że tym, co jest rzeczywiście potrzebne, jest skupienie się na Jaźni, którą naprawdę jesteś.
Nie tylko jej prostota i brak niepotrzebnych dodatków sprawia, że ścieżka, którą przed nami otworzył Bhagawan, jest ścieżką najbardziej bezpośrednią. Jest taka, gdyż jest naturalna. Może najlepiej uda się to wyjaśnić omawiając sytuację wyjściową ucznia, następnie zadanie, jakie przed nim stoi i w końcu metody, jakie należy zastosować.
Sytuację wyjściową ucznia można by pokrótce opisać następująco: tylko atman, Jaźń, czyli Duch istnieje i przejawia się we wszystkich formach wszechświata, a także w tobie, przy czym nigdy nie odpada od swego niezmiennego, pierwotnego stanu. Lecz okazuje się, że jest również ego, indywidualna świadomość (indywidualne „ja”), która uważa się za realnie istniejącą, odrębną istotę; tak, jakby jedna z osób w marzeniu sennym wyobrażała sobie, że istnieje niezależnie od umysłu osoby śniącej. Jaźń trwa w niezmiennej szczęśliwości i doskonałości, nie rodzi się ani nie umiera, bez początku i bez końca; ego żyje w ciągłym zgiełku, trapione przez oczekiwania i lęki, niepokoje i żale, przywiązania i straty, i jest skazane na śmierć. Ale ego dane ma jako swoje największe dobro – przeczucie Jaźni, którą uważa za wyższą Istotę o nieskończonej dobroci, niezgłębionej mądrości i bezgranicznej miłości; Istotę tę nazywa Bogiem.
Zadanie polega na pozbyciu się (zniszczeniu, zgaszeniu, uciszeniu) poczucia „ja” (ego), w wyniku czego sama tylko Jaźń – która zawsze była, jest i będzie – pozostaje w świadomości i patrzy na cały świat jako na swoje własne przejawienie. Aby to wyrazić, Bhagawan mówił często śmiejąc się: „Musisz tylko usunąć nierzeczywiste, a Rzeczywistość sama się objawi”. Oznacza to przejście od jedności poprzez dwoistość z powrotem do jedności; na początku wydaje się uczniowi, że ego jest jedyną niepodważalną rzeczywistością, następnie odczuwa zarówno rzeczywistość ego, jak i Boga, czyli Jaźni, a cel zostaje osiągnięty, gdy poczucie ego znika całkowicie.
Sposoby realizacji tego zadania są niezliczone, lecz wystarczy tutaj, jeśli podzielimy je sobie na trzy główne kategorie:
Religie egzoteryczne
Pośrednie ścieżki duchowe
Bezpośrednia (prosta) ścieżka duchowa
Droga religii egzoterycznych polega na stopniowym wyzbywaniu się egoizmu poprzez poddanie się woli Bożej. Ich cztery główne przykazania to wiara, miłość, pokora i dobre uczynki. Gdy są one spełniane, skutecznie prowadzą człowieka ku urzeczywistnieniu Jaźni, nawet, jeżeli nie jest tego świadomy. Co prawda trudno się spodziewać, że Cel zostanie osiągnięty w przeciągu jednego życia, ale dla Bożej cierpliwości okres życia człowieka to bardzo mało. Wiara wzmacnia intuicyjne przekonanie o realności Boga, czyli Jaźni. Pokora, która ją dopełnia, osłabia wiarę w ego i zmniejsza znaczenie, jakie się mu przypisuje. Dzięki miłości człowiek oddaje się Bogu, a to, co ma, oddaje innym. Dobre uczynki, spełniane bezinteresownie, praktycznie wykluczają egoizm i są zarówno owocem, jak i dowodem miłości i pokory. Dlatego czasem Bhagawan zalecał tę drogę tym osobom, których nie pociągała bardziej świadoma sadhana.
Droga pośredniej sadhany (to znaczy tych ścieżek duchowych, na których świadomość Celu jest jaśniejsza niż w religiach egzoterycznych, lecz nie tak wyraźna jak w przypadku poszukiwania Jaźni) polega na zastosowaniu rozmaitych technik, prowadzących do wzmocnienie, oczyszczenia i zharmonizowania umysłu oraz trwałego nastawienia na poszukiwanie Jaźni, którą często pojmuje się jako Ojca, Matkę lub Miłość. Bhagawan nigdy nie przeczył dobrodziejstwu tych metod. Na pytanie pewnej kobiety o to, czy może stosować jakąś inną formę sadhany, gdyż wićara (poszukiwanie Jaźni) jej nie pomaga, odpowiedział: „Wszystkie drogi są dobre”. A jednak, skoro obdarował nas otwarciem prostszej, skuteczniejszej ścieżki, bardziej dostosowanej do warunków, w jakich przyszło nam żyć, konsekwentnie kierował uczniów ku drodze bezpośredniej, delikatnie krytykując tych, którzy trzymali się ścieżki pośredniej. Mówił, że są oni „jak złodziej, który przedzierzgnął się w policjanta, by złapać złodzieja, którym sam jest”. Złodziejem jest ego lub umysł, który przywłaszcza sobie realność Jaźni, gdyż w tych pośrednich metodach sadhany ćwiczy się umysł jak policjanta, aby schwytał i aresztował samego siebie.
Na tych pośrednich ścieżkach istnieje niebezpieczeństwo, że złodziej, który przedzierzgnął się w policjanta może posiąść władzę, jaką ma policja. Jeśli wtedy odezwie się jego złodziejska natura, może być zdolny do czynienia zła większego niż kiedykolwiek przedtem. Ego może osiągnąć moce i zdolność postrzegania ponadzmysłowego, a potem przekonać siebie i innych, że jest Jaźnią i stać się przyczyną najstraszliwszych cierpień, fałszywym guru, pożerającym innych, by nakarmić swą skrywaną próżność. Może też zatrzymać się w jakimś wysokim stanie, który wydaje się ostatecznym, a który – chociaż wspaniały – nie jest bardziej ostateczny niż sfera fizyczna. W każdym razie umysł musi w końcu zniknąć w Jaźni, która jedyna istnieje, i prościej jest i łatwiej od samego początku dążyć do obudzenia świadomości Jaźni i tej świadomości się poddawać.
I to jest prosta ścieżka, którą wskazuje Bhagawan: aby zapomnieć ego i odkryć Jaźń. Nie przez odkrycie czegoś innego na zewnątrz, lecz przez obudzenie samoświadomości Jaźni, na początku sporadycznie i w sposób niedoskonały, lecz poprzez wytrwałą praktykę coraz częściej i coraz potężniejszej, by w końcu stać się Jaźnią. I w tym sensie poznać coś – znaczy być tym.
Bhagawan uczył, by stawiać sobie pytanie „Kim jestem?” Nie jestem tym ciałem, które zmienia się, pozostawiając mnie niezmienionym. Nie jestem też owymi myślami, które przechodzą poprzez umysł i odchodzą, pozostawiając mnie niezmienionym. Dziesięć lat temu miałem pomysły, uczucia, dążenia, których dziś już nie mam, a jestem wciąż taki sam. Kim zatem jestem?
W żadnym razie nie jest to pytanie zagadką dla umysłu. Bhagawan nauczał, by podczas medytacji skupiać świadomość w sercu – nie w leżącym po lewej stronie sercu fizycznym, ale w sercu duchowym po prawej stronie piersi. W sposób zdecydowany podkreślał znaczenie tego najważniejszego ośrodka świadomości. Oto jak w prosty sposób powiedział o tym Bhagawan: „Kiedy uczeń mówi: „to ja rozwiązałem zadanie” lub gdy cię pyta: „czy mogę pójść i przynieść ci książkę?” to czy wskazuje przy tym na swoją głowę, która rozwiązała zadanie, albo na swoje nogi, które poniosą go, by przyniósł książkę? Nie, za każdym razem jego palec odruchowo wskazuje na prawą stronę piersi, wyrażając w ten sposób nieświadomie głęboką prawdę, że tam ukryte jest źródło Jaźni w nim. Bezbłędna intuicja wskazuje w ten sposób na serce, które jest Jaźnią. Ten gest jest całkowicie mimowolny i powszechny, to znaczy taki sam u wszystkich.”
Nalegał, by nie dyskutować, lecz z całych sił próbować. „Powinieneś raczej starać się odczuć, a nie lokalizować doświadczenia. By widzieć, człowiek nie musi sprawdzać, w którym miejscu ma oczy. Serce jest na swoim miejscu, zawsze przed tobą otwarte, jeśli tylko zechcesz wejść, zawsze wspierające wszystkie twoje dążenia, nawet jeśli o tym nie wiesz”. Po pewnym okresie praktyki taka medytacja wzbudza w sercu prąd świadomości „Ja” – nie jest to poczucie ego, lecz odczuwanie istotnego „Ja”, które jest powszechną Jaźnią, na którą nie ma żadnego wpływu ani dobry czy zły los, ani choroba czy zdrowie. Tę świadomość powinno się rozszerzać poprzez ciągłą praktykę, aż zacznie się pojawiać coraz częściej, a w końcu stanie się stałym tłem wszystkich naszych przeżyć. Wtedy trzeba tylko powstrzymywać ingerencję egoizmu, aby świadomość ta mogła osiągnąć głębię spokoju ponad wszelkie wyobrażenie, aż do momentu, kiedy wchłonie ego i trwać będzie jako stałe urzeczywistnienie Jaźni[6].
Jeśli w trakcie medytacji pojawiają się rozmaite myśli, nie wolno dopuścić, by nas zajęły, lecz starać się spojrzeć na nie jak na przedmiot i postawić pytanie: „Skąd ta myśl? I dlaczego? I komu się pojawiła?” W ten sposób myśli będą przepływać jak chmury na czystym niebie, a każda z nich będzie nas prowadzić z powrotem do pierwszej i podstawowej myśli – „ja”. Ale: kim jestem ja? Sedno tej medytacji to brak jakiejkolwiek odpowiedzi mentalnej lub werbalnej. I nie może być takiej odpowiedzi, gdyż Jaźń przekracza myśli i słowa. Ego szuka tego, co istniało przed jego powstaniem i nie jest w stanie uchwycić odpowiedzi; to odpowiedź uchwyci i wchłonie ego.
Przyszedłem, by wypełnić Tobą moje zmysły i umysł, a Ty
wchłonąłeś mnie i doznałem ukojenia, o Arunaćalo! -Arunachala-Akszaramanamalai, wers 28.
Początkiem odpowiedzi jest obudzenie się w sercu strumienia świadomości, poczucia istnienia. Ta świadomość nie jest ani fizyczna, ani mentalna, chociaż przenika i ciało, i umysł. Nie można jej opisać, jak nie można opisać ślepcowi kolorów.
Jeśli w trakcie medytacji pojawiają się myśli niepożądane, trzeba je również obserwować i w sposób wyżej podany doprowadzić do ich zniknięcia, gdyż w ten sposób można wykryć w sobie i usunąć złe skłonności. ”Wszystkie rodzaje myśli pojawiają się w czasie medytacji. I to jest prawidłowe, gdyż wtedy to, co jest w tobie głęboko ukryte, wydobywa się na powierzchnię. Dopóki to, co ukryte nie stanie się jawne, jak mogłoby zostać zniszczone?”
Tak jak wićara nie jest ćwiczeniem mentalnym, nie jest również mantrą. Pytany o to, Bhagawan powtarzał w sposób zdecydowany, że nie powinno się tego pytania powtarzać jak mantry.
Każda ścieżka duchowa wymaga zarówno czystości życia, jak i intensywnego wysiłku duchowego, i wićarę podał Bhagawan z jednej strony jako sposób na zachowanie czystości życia i bezpragnieniowości, z drugiej zaś jako technikę medytacji. Jeśli odczuwasz przykrość z powodu czyjejś krytyki, bądź przyjemność płynącą z czyjejś pochwały, wtedy zapytaj: kto został skrzywdzony? kto jest zadowolony? kim jestem ja? słowo „frustracja” jest dziś bardzo modne, ale kto jest sfrustrowany? Stosując w ten sposób wićarę można doprowadzić do zniszczenia iluzji „ja to robię (zrobiłem)” i można żyć wśród ludzi zachowując pewną rezerwę (dystans), bez próżności i przywiązania. Bhagawan porównywał taką postawę do postawy kasjera bankowego, który bez emocji przelicza miliony rupii, a przecież robi to dokładnie, gdyż wie, że przeliczane pieniądze nie należą do niego.
W taki sam sposób, bez osobistego zaangażowania, człowiek może się odnosić do wszelkich spraw życiowych, wiedząc, że on sam, prawdziwe „Ja”, w żaden sposób nie może być nimi dotknięty. Każdy przypływ żalu, gniewu lub pragnienia może być przy pomocy wićary powstrzymany. I musi być powstrzymany, gdyż byłoby bezużytecznym bezsensem powtarzać, że jest się Jaźnią, a działać jak ego. Choćby niewyraźna (zamglona, niepełna, częściowa?), ale prawdziwa świadomość Jaźni osłabia egoizm; przejawy egoizmu takie jak pycha, chciwość, czy pragnienia świadczą o tym, że rozpoznanie Jaźni jest tylko mentalne.
Przystosowując pradawną ścieżkę do współczesnych warunków życia, Bhagawan stworzył w rezultacie nową ścieżkę. Starożytna ścieżka poszukiwania Jaźni była to czysta dźńana-marga, droga poznania, praktykowana w pustelniach, w ciszy i samotności, z dala od zewnętrznego świata. Bhagawan uczynił ją ścieżką możliwą do praktykowania w codziennym życiu, w sposób niewidoczny dla innych.
Nigdy nikogo nie zachęcał do porzucenia świata. Tłumaczył, że efektem takiego porzucenia byłoby tylko zastąpienie myśli „jestem grhasthą” myślą „jestem sannjasinem”, gdy tymczasem chodzi o to, by całkowicie porzucić myśl „ja działam” i pamiętać tylko „ja jestem”, a to można wykonać równie dobrze w mieście, jak i w dżungli. Człowiek może porzucić świat tylko wewnętrznie, pozbywając się poczucia ego; tylko wewnętrznie może wycofać się w samotność przebywając w uniwersalnej samotności serca, która jest samotnością tylko dlatego, że nie ma tam już innych, niezależnie od tego, jak wiele form może Jaźń przybierać.
Normalne życie w świecie jest zatem nie tylko dopuszczalne, lecz jest wskazane. Karma-marga (droga bezinteresownego działania) jest inherentną częścią ścieżki Bhagawana.
Zewnętrzna dyscyplina poszukiwania Jaźni polega na stałej kontroli wszystkich naszych działań oraz motywów, z których owe działania wypływają. Szczerze i wytrwale stosowana, kontrola taka wyklucza potrzebę jakiegokolwiek formalnego kodeksu postępowania, gdyż w każdej akcji i reakcji uderza bezpośrednio w egoizm. Odruchy ego nie zmienią się tak prędko. Zniewaga będzie wciąż wywoływać gniew, a pochlebna uwaga będzie sprawiać przyjemność; przywiązanie do własności i wygody będzie się wciąż utrzymywać; zmysły będą wciąż jęczeć; ale wszystkie te impulsy będą natychmiast rozpoznawane i w rezultacie nastąpi poznanie własnego egoizmu oraz wstyd i niechęć do wszystkich jego przejawów. Od tego momentu rozpocznie się wykorzenianie egoizmu, ale tylko dzięki wytrwałym wysiłkom i pamiętliwości.
Przy tym wszystkim można by mieć jednak wątpliwości, czy może być kompletna ścieżka, która nie zostawia miejsca dla bhakti, czyli dla miłości i oddania. Przecież droga bhakti przyjmuje koncepcję dualizmu, istnienie drugiego, które jest przedmiotem miłości. A jednak łaska Bhagawana nie wykluczyła żadnej możliwości. Choć nie mówił o tym często, ścieżka, którą otworzył, mieści w sobie także miłość i oddanie się Bogu. Powiedział: „Są dwie drogi: albo dociekać „kim jestem?” albo oddać się Bogu”. A także bardziej dobitnie: „Zaufaj mi, a ja zniszczę twój umysł”.
Nie chodzi tutaj o inną, alternatywną ścieżkę; oddanie się guru jest ważnym i istotnym aspektem prostej ścieżki, której Bhagawan nas nauczał. Prawdą jest, że często przypominał nam, iż prawdziwy guru mieszka w sercu i kiedy umysł zaczyna Go szukać, wtedy On przyciąga go do siebie z większą jeszcze siłą. Ale żeby proces ten mógł się rozpocząć, potrzebny jest zewnętrzny guru, gdyż, jak powiedział Bhagawan: „Zewnętrzny guru popycha umysł do wewnątrz, a wewnętrzny guru go wciąga”. Bhagawan jest uniwersalnym sad-guru[7], który przez działanie swej Łaski otwiera drogę każdemu człowiekowi, który się do niego zwraca i ostatecznie dwóch guru staje się Jednym. Było tak, gdy jeszcze będąc w ciele przebywał tu z nami. Powiedział: „guru jest jeden”. Lecz teraz jest to bardziej oczywiste, gdyż widoczna dwoistość wewnętrznego i zewnętrznego guru została usunięta.
Właściwie wystarcza samo oddanie i zaufanie: ”Zachowaj tylko spokój, a Bhagawan zrobi resztę”. Oto wielkie zadanie: poprzez oddanie i pytanie „kim jestem?” utrzymać w spokoju umysł, który jak małpa nadaremnie stale za czymś goni. Tylko wtedy, kiedy umysł poddaje się i nieruchomieje można usłyszeć guru, który jest Jaźnią.
Jak na każdej ścieżce, postęp jest powolny i wymaga stałego wysiłku, niezależnie od tego, czy promienne światło Prawdy pojawia się czy znowu znika. Bhagawan wyraźnie ostrzegał ucznia, któremu odpowiadał na pytania, zawarte w Wićara samgraham: „ Nie pamiętające o Jaźni ego, nawet, jeśli jakimś sposobem uda mu się raz osiągnąć świadomość Jaźni, wcale jeszcze nie osiąga wyzwolenia (urzeczywistnienia Jaźni), gdyż przeszkadzają nagromadzone w dyspozycyjnej sferze świadomości samskary[8]. Ego często myli ciało z Jaźnią, zapominając o tym, że w rzeczywistości samo jest Jaźnią. Zasilane przez długi czas samskary można wykorzenić tylko przez długotrwałą praktykę medytacji”. Cud taki, jak natychmiastowe urzeczywistnienie Jaźni w przypadku Bhagawana jest dla innych nieosiągalny i Bhagawan nigdy nie sugerował, by tego oczekiwać. Pragnienie sukcesu lub nawet myślenie o nim samo w sobie stanowi przeszkodę, gdyż oznacza pragnienie osiągnięcia dla ego, gdy tymczasem powinno się próbować zniszczyć ego poprzez pytanie „kim jestem?”
Praktyka powinna prowadzić do tego, by wchodzić w stan świadomości Jaźni coraz częściej i coraz dłużej w tym stanie przebywać, aż doprowadzi się do tego, że zacznie się on pojawiać, gdy tylko usiądziemy do medytacji, a następnie będzie nam towarzyszył stale, a nie tylko w czasie godzin medytacji, jako podłoże (tło) wszystkich naszych przeżyć. W miarę jak stan ten będzie się stawał coraz silniejszy i trwał coraz dłużej, ego będzie osłabiane, czyli, inaczej mówiąc oczyszczane, by zostać należycie przygotowanym do ostatecznej, najwyższej ofiary. Bhagawan powiedział: „W momencie, gdy ego-ja zaczyna próbować rozpoznać samego siebie, zmienia się jego charakter: zaczyna coraz mniej uczestniczyć w doznaniach ciała, z którym się utożsamiło, natomiast coraz więcej w czystej świadomości, czyli Jaźni lub atmanie”.
Doktryna prostej ścieżki zawarta jest w Ulladu Narpadu[9] autorstwa Bhagawana.
Wiersze 29 i 30 streszczają ją następująco:
29. Ścieżka Poznania jest szukaniem źródła myśli „ja” umysłem
zwróconym ku wnętrzu, a nie polega na powtarzaniu słowa „ja”.
Medytacje takie, jak „nie jestem tym” lub „ja jestem Tym” mogą
być pomocne, lecz nie są wićarą.
30. Kiedy ego, szukając w umyśle „kim jestem?” dociera do
serca, wtedy upada (ginie). W tym samym momencie pojawia
się prawdziwe „Ja” (jako Ja = Ja). Chociaż przejawia się
w świadomości jako „ja”, nie jest to ego, lecz Rzeczywisty Byt.
Poprzez poznanie prosta ścieżka budzi miłość. Nie jest to poznanie przedmiotu przez podmiot, ani też poznanie umysłowe, lecz przebudzenie szczęśliwości Jaźni, ku której umysł jest przyciągany i w której rozpuszcza się w miłości. Dlatego początkiem wićary, kiedy nie ma jeszcze kontaktu z wewnętrznym guru, jest zwrócenie się do Bhagawana z pełnym oddaniem i miłością, i otwarcie przed nim serca. Ktokolwiek otwiera swoje serce przed Bhagawanem i praktykuje wićarę, odczuje słodycz i moc jego opieki, i będzie miał pewność, że jest to opieka prawdziwa. Ten, kto poleca się w opiekę Bhagawanowi odrodzi się i nigdy nie będzie porzucony. „Nie ma różnicy pomiędzy Bogiem i guru. Ten, kto zasłużył na łaskę guru będzie z pewnością uratowany, tak jak pewne jest to, że nie ma ucieczki dla ofiary, która wpadła w paszczę tygrysa. Ale uczeń, ze swej strony, powinien iść drogą wskazaną przez Mistrza”.
Rozdział 4 – Arunaćala Ramana
Rozdział 4 – Arunaćala Ramana
Legenda głosi, że święta góra Arunaćala spełnia wszystkie życzenia. Po raz pierwszy usłyszałem o tym w szczególnych okolicznościach. Krótko po przybyciu do aśramu wybrałem się, by obejść gorę dookoła[10]. Razem ze mną szedł wieloletni uczeń Bhagawana, który w pewnej chwili powiedział mi: „Gdy przebywasz na zboczach góry lub ją okrążasz, musisz uważać, by nie mieć żadnych pragnień, gdyż Arunaćala spełnia wszystkie życzenia”.
Gdziekolwiek indziej informacja taka zabrzmiałaby absurdalnie. Ktoś mógłby roześmiać się i powiedzieć: „Ależ właśnie dlatego powinienem czegoś pragnąć!” Lecz ten, którego serce zostało otwarte na ducha nauki Śri Bhagawana, zrozumiał. Istnieją takie etapy dążeń duchowych, na których prośby i życzenia są usprawiedliwione tylko wtedy, gdy proszący szczerze wierzy, że spełnienie ich przyniesie dobro. Dotyczy to również próśb o szczęśliwszy los i dobrobyt, a także wszelkich próśb bezinteresownych. Ale Bhagawan, tak jak Buddha, usiłował uwolnić nas nie tyle od niepowodzeń i nieszczęść, ile od pragnień i oczekiwań, lęków i przywiązań, które sprawiają, że nieszczęścia są w ogóle możliwe. Dlatego przybycie do niego pod Arunaćalę z pragnieniami oznaczałoby odrzucenie jego nauki. Czysta adwajta, której nauczał, jest ścieżką najwyższą, najjaśniejszą. Nie ma tu kompromisów ani półśrodków. Iluzoryczne ego-ja ma być odrzucone, jakże więc można prosić o dary dla niego? Prawda; ci, którzy zareagowali na naukę Bhagawana, wciąż jeszcze tkwili w sieci oczekiwań i lęków, wciąż jeszcze dalecy od zniszczenia iluzji, ale potrafili przynajmniej uznać oczekiwania i lęki za iluzję i starali się je usuwać.
Tak przedstawiona prosta ścieżka wygląda na trudną, a Bhagawan sprawia wrażenie Nauczyciela bardzo wymagającego. Ale on był samą miłością. To jego łaska sprawiała, że nieszczęścia malały i wyrywała żądło lęku. On był tym, który dźwiga ciężar. To ogrom jego miłości i spokój przenikający serca w jego obecności sprawiały, że pragnienia i nieszczęścia ustępowały, i żadne prośby nie były potrzebne. Jego głęboko współczujące spojrzenie zdolne było uleczyć serca wszystkich cierpiących, niezależnie od klęsk, jakie na nich spadały. Coś jeszcze kryło się w tym spojrzeniu: cichy, lecz silny impuls, by porzucić więzy, by odwrócić się od wiecznie niespokojnego ego ku wiecznie szczęśliwej Jaźni. Było to współczucie dla cierpienia, lecz jeszcze bardziej dla niewiedzy, która sprawia cierpienie możliwym.
Można by odnieść wrażenie, ze ta czysto poznawcza ścieżka przeznaczona była wyłącznie dla filozofów i intelektualistów; z pewnością prości ludzie, którzy przychodzili modlić się do Bhagawana, biedni i bogaci, przychodzili z prośbami i z nadziejami na ich spełnienie. Cichy prąd łaski sprawiał, że spokój przenikał ich serca, a przywiązanie do spraw, będących przyczyną ich goryczy i niepokojów przeobrażało się w miłość do Bhagawana. Prosta kobieta wyraziła to tak: „Nie rozumiem filozofii, ale kiedy on na mnie patrzy, czuję się jak dziecko w ramionach matki”. Biznesmen wyraził to samo w sposób nieco mniej osobisty; gdy rozmawiano o cudach, powiedział dumnie: „Mój Bhagawan gwiżdże na takie rzeczy”. Tych, których z początku nie pociągało poszukiwanie Jaźni we własnym sercu, pociągała miłość do Jaźni, przejawionej jako Śri Ramana. A on powiedział: „Oddanie się Bogu, guru i Jaźni jest tym samym i jest wszystkim, co jest potrzebne”. Ludzie czuli, że on nie chce, by prosili o rzeczy; jego miłość przewyższała wszystko, o co byli w stanie poprosić.
Tradycyjne indyjskie powiedzenie, które głosi, że aby osiągnąć wyzwolenie wystarczy urodzić się w Tiruwarur lub umrzeć w Benares, czy nawet tylko pomyśleć o Arunaćali, odnosi się do mauna-diksza, nauczania w milczeniu, czyli cichego przekazu łaski, gdzie nie jest potrzebna fizyczna obecność guru. Ale pomyśleć o Arunaćali oznacza zwrócenie się ku Niszczycielowi pragnień i zaniechanie wszelkich próśb.
Czym zatem jest spełniająca wszystkie życzenia Arunaćala i dlaczego tutaj przywędrował i pozostał Bhagawan, i tworzył hymny na jej cześć? Od najdawniejszych czasów uważano Arunaćalę za przejawienie boga Śiwy.
Arunaćala Śiwa jest Niszczycielem odrębności w ogniu zjednoczenia. „Zjednocz się ze mną, aby zniszczyć odrębność ciebie i mnie, i pobłogosław mnie wiecznie żywą szczęśliwością” śpiewał Bhagawan w wielkim hymnie do Arunaćali – Arunaćala Akszaramanamalai (Girlanda Słów dla Arunaćali).
To na tej górze w pradawnych czasach Śiwa jako wiecznie młody Dakszinamurti w milczeniu przekazywał naukę otaczającym go wiele starszym uczniom. Czysta doktryna adwajty mówi, że prawdę odkrywa się w ciszy serca. Tak, jak doktryna obywa się bez teoretycznych zawiłości, tak samo strona praktyczna obywa się bez technicznych szczegółów.
Legenda głosi, że od prawieków Dakszinamurti siedzi pod wielkim drzewem banianowym na północnym zboczu Arunaćali, w miejscu ukrytym, i poprzez nauczanie w milczeniu pomaga osiągnąć wyzwolenie wszystkim, którzy do niego dotrą. Bezpośrednia ścieżka poznania była przez długi czas dla ludzi niedostępna. Dlatego Arunaćala została zaniedbana i uważano ją za ośrodek o mniejszym znaczeniu. Teraz jednak bezpośrednia ścieżka została dla nas otwarta przez Śiwę w postaci Śri Ramany; co było niedostępne, stało się dostępne, to, co skryte było wysoko na górze, zostało zniesione w dół, do podnóża góry, najpierw do aśramu, a teraz do świątyni, w której siedzą ludzie pogrążeni w cichej medytacji.
Oto dlaczego Bhagawan twierdził, że Arunaćala jest duchowym centrum świata: ponieważ ścieżka, którą symbolizuje stała się na powrót ważnym sposobem realizowania ludzkich dążeń. Dlatego aprobował też projekt, by również po jego śmierci aśram dalej pełnił swoją funkcję ośrodka duchowego, gdyż ścieżka wciąż stoi otworem.
A jednak byłoby nieścisłością twierdzić, że to Bhagawan wybrał Arunaćalę na swoją siedzibę, ponieważ jest ona duchowym centrum bezpośredniej ścieżki. Nie był to wybór racjonalny, lecz duchowy i bardziej poprawne byłoby stwierdzenie, że to Arunaćala wybrała Śri Ramanę.
Sama nazwa Arunaćala fascynowała go od dzieciństwa, choć jako chłopiec mało wiedział o religii. Co do Arunaćali wiedział tylko tyle, że jest to bardzo święte miejsce. Gdy od jednego z krewnych, który odwiedził jego dom rodzinny po powrocie z Arunaćali dowiedział się, że Arunaćala leży w Tiruwannamalai, przeżył wstrząs, gdyż nagle w poczuciu wielkiego szczęścia uświadomił sobie, że Arunaćala jest blisko, jest rzeczywistym, namacalnym miejscem, do którego można łatwo dotrzeć.
Gdy jako sadhu[11] porzucił dom, wyruszył w poszukiwaniu Ojca – Arunaćali. Odnalazł Go i pozostał przy Arunaćali do końca swoich dni.
Kiedy jeszcze jako młody asceta mieszkał w grocie na zboczu góry, uczniowie poprosili go o napisanie pobożnego hymnu. Wędrując razem z nimi dookoła góry ułożył najwspanialszy hymn na cześć Arunaćali: Arunaćala Akszaramanamalai. Potem, gdy recytował kolejne strofy, łzy popłynęły z jego oczu. Ostatniego wieczoru, gdy leżał umierający, grupa uczniów przed jego izbą recytowała ten właśnie hymn. Słuchał recytacji zanim wydał ostatnie tchnienie, a w kącikach jego oczu pojawiły się dwie łzy. W momencie jego śmierci na niebie pojawił się jasno świecący meteoryt, sunący powoli w stronę szczytu Arunaćali; jakby jego Duch powracał do Ojca. W noc, kiedy ciało, które już opuścił, zostało wystawione na widok publiczny w wielkiej sali nowej świątyni, uczniowie spontanicznie zaczęli recytować tamilski wiersz, który on napisał przed laty: Arunaćala Ramana.
Duchowa moc Arunaćali oddziałuje znowu, tak jak było przed wiekami. Dakszinamurti zszedł do podnóża góry. Powiedział: „Ja nie odchodzę. Jestem tutaj”. Jest tutaj w Tiruwannamalai jak dawniej i jest bezkresnym Arunaćalą-Ramaną, tu w sercach wszystkich, którzy się ku niemu zwracają, i jak dawniej wskazuje im drogę.
Fizyczna obecność ucznia w świątyni u podnóża góry nie jest konieczna. Cicha inicjacja może mieć miejsce wszędzie. Jednak dla wielu fizyczna obecność może być wielką pomocą.
Gdyby tak nie było, Śiwa nie potrzebowałby przejawiać się jako Arunaćala lub jako Śri Ramana. Łaska Bhagawana promieniuje tu nadal, tak samo jak wtedy, gdy jeszcze przebywał w ciele i przyciąga ludzi z taką samą siłą. I przybywający czują, jak znikają ich wątpliwości i zmartwienia, a pragnienia rozpuszczają się w miłości. Często Łaska wpływa na poprawę warunków ich życia; ale udać się tam tylko w tym celu oznaczałoby odrzucenie większego dobra dla mniejszego. Dlatego lepiej jest nie prosić o nic spełniającą wszystkie życzenia Arunaćalę.
Rozdział 5 – Pisma
Rozdział 5 – Pisma
W czasach takich jak nasze, kiedy umysł zdaje się znaczyć więcej niż Duch, jest naturalne, że ocenia się oddziaływanie Nauczyciela na podstawie pism, które pozostawił; ale ta miara nie zawsze jest prawdziwa. Nie mamy żadnych tekstów Buddhy. Chrystus nie pisał w ogóle. Kiedy Lao-tse ogłosił, że ukończył dzieło swego życia i wyruszył na zachód, również niczego jeszcze nie napisał. Strażnik przełęczy, przez którą musiał przejechać, błagał go, by spisał swoją naukę; więc by spełnić jego prośbę zatrzymał się przy bramie miasta i napisał Tao Te Ching, która stała się pismem świętym taoizmu. Zabawne, że gdyby tego nie uczynił, współcześni uczeni prawdopodobnie wiedliby długie spory na temat jego istnienia, a w końcu być może ogłosiliby, że był postacią fikcyjną.
W przypadku Bhagawana Śri Ramany Maharishiego pozostały teksty przez niego samego napisane i trzeba coś o nich powiedzieć, pamiętając jednak o tym, że nie stanowią one zamierzonego przesłania Bhagawana. Nauczał w milczeniu i kontynuuje to ze swej świątyni w Tiruwannamalai i w sercach tych, którzy się ku niemu zwracają. Gdy kiedyś zapytano go, czemu nie głosi publicznych kazań, by jego nauka trafiła do większej liczby ludzi, odpowiedział: „Skąd wiecie, że tego nie robię? Czy nauczanie polega na wchodzeniu na mównicę i wygłaszaniu kazań? Nauczanie to bezpośrednie przekazywanie Wiedzy i tak naprawdę może być dokonane tylko w ciszy. Co pomyślicie o człowieku, który przez godzinę słucha kazania, a potem odchodzi i nic w swoim życiu nie zmienia? Porównajcie go z takim, który siedzi w obecności świętego i odchodzi po jakimś czasie z całkowicie zmienionym nastawieniem do życia. Co jest lepsze: nauczać głośno bez żadnego efektu, czy siedzieć w milczeniu, wysyłając wewnętrzną moc? Poza tym, skąd bierze się mowa? Istnieje wiedza czysta, od niej pochodzi ego, które z kolei daje początek myślom, a myśli rodzą słowa. Zatem słowo jest prawnukiem źródła. Jeśli słowo może wywołać jakiś skutek, osądź sam, o ile potężniejsze musi być bezpośrednie nauczanie w milczeniu”. Wszystko, co zostało powiedziane o przekazie słownym, odnosi się oczywiście również do przekazu pisemnego.
Nauczanie w milczeniu jest naturalne dla ścieżki poznania, gdzie teoria jest minimalna, zredukowana do jednego, podstawowego i wszystko obejmującego stwierdzenia adwajty; że istnieje tylko Jaźń.
To, że nauczał w milczeniu nie znaczy, że nie był skłonny odpowiadać na zadawane mu pytania. Zawsze wyczerpująco odpowiadał na pytania dotyczące teorii i praktyki duchowej i niektóre jego odpowiedzi zostały zapisane i opublikowane przez aśram. Wśród tych zapisów zdecydowanie wyróżniają się dwie publikacje mające formę dzienników, a mianowicie „Talks with Sri Ramana Maharishi” Swamiego Ramanandy Saraswatiego i „Day by Day with Bhagawan” Devarajy Mudaliara. Ostatnio opublikowany został również zbiór wypowiedzi Śri Maharishiego, ułożonych tematycznie, pod tytułem „The Teachings of Bhagawan Sri Ramana Maharishi in his own Words”. Trzeba tylko pamiętać, że te słowne objaśnienia nie były rzeczywistą nauką; były to objaśnienia wstępne, dosyć łatwe do zrozumienia, ale których samo zrozumienie nie oświeca jeszcze serca. Prawdziwe dzieło to przebudzenie świadomości Jaźni w sercu, a to było i jest możliwe dzięki potężnemu, a przecież subtelnemu działaniu cichej Łaski Bhagawana.
Wobec tego, że prawdziwe jego nauczanie odbywało się w milczeniu, Śri Bhagawan bardzo rzadko wypowiadał się na temat doktryny, chyba, że odpowiadał na zadawane mu pytania. Z tego samego powodu bardzo mało też pisał. Większość książek wydanych jako jego zawiera pytania najrozmaitszych osób i jego odpowiedzi, notowane na bieżąco, a potem publikowane, przy czym zawsze były przez niego autoryzowane. Istnieją tylko dwa teksty prozą, napisane rzeczywiście przez Śri Bhagawana. Pierwszy z nich nosi tytuł Wićara-sangraham i zawiera odpowiedzi na pytania jednego z pierwszych uczniów Śri Bhagawana. Oprócz oryginalnej swojej nauki, Śri Bhagawan objaśnia tu również pewne zagadnienia, związane z praktyką jogi. Bardziej reprezentatywny dla oryginalnej myśli Śri Bhagawana jest tekst opublikowany pod tytułem Kim jestem? Pięknie i jasno podaje on istotę jego nauki, i również ma formę pytań i odpowiedzi. Jedynym powodem, dla którego odpowiedzi na pytania zostały napisane była okoliczność, że w owym czasie Śri Bhagawan przestrzegał milczenia[12].
W tłumaczeniu angielskim teksty te nie oddają dokładnie słów Bhagawana, ale oddają dokładnie jego naukę. Śri Bhagawan pisał w języku tamilskim, w tym samym też języku odpowiadał na pytania, nawet jeśli były zadawane po angielsku. Chociaż znał angielski, zwykle odpowiadał zwięźle przez tłumacza, którego uważnie słuchał i poprawiał przy najmniejszej nieścisłości. Jeśli chodzi o poprawność tłumaczeń, to dodatkową gwarancję stanowi fakt, że wszystkie książki, wydawane za jego życia, przed oddaniem do druku Bhagawan sam bardzo skrupulatnie przeglądał i poprawiał. Odpowiedzi Bhagawana były rzeczowe, często zabarwione humorem, a ich język był żywy i obrazowy, choć tłumaczenia nie zawsze to oddają. Na ogół odżegnywał się od teoretycznych rozważań; chciał, by ci, którzy go słuchali, praktykowali, a nie teoretyzowali.
Pozostawił również kilka utworów wierszem. Trzydzieści Strof o drogach prowadzących do Urzeczywistnienia napisał na prośbę poety Muruganara. W strofach tych bóg Śiwa udziela duchowej nauki ryszim. Potem Bhagawan przetłumaczył całość na sanskryt i tę sanskrycką wersję recytuje się w aśramie codziennie razem z hymnami wedyjskimi, tak, jak było za jego życia; można więc powiedzieć, że traktuje się te strofy jak pismo święte.
Czterdzieści Strof wraz z suplementem drugich czterdziestu stanowi najpełniejszy wykład doktryny. Śri Bhagawan pisał je przeszło miesiąc, również na prośbę Muruganara. Nie wszystkie strofy są jego autorstwa; niektóre z wierszy zamieszczonych w suplemencie to stare sanskryckie śloki, które Bhagawan przetłumaczył na tamilski. Wiersze są zwięzłe i każdy z nich opatrzony jest komentarzem.
„Mądrość jest tylko tam, gdzie nie ma poznawania. Wiedzieć nie oznacza prawdziwej Mądrości. Jaźń jest Mądrością, która jaśnieje sama, nie mając nic do poznania. Mądrość nie jest negacją.” Komentowanie zdania takiego jak to mogłoby się łatwo przerodzić w jałowe filozofowanie, które Bhagawan potępiał.
Gdy go pytano o Cel lub drogę, Bhagawan mówił zawsze o Wiedzy i poszukiwaniu Jaźni, tylko ci nieliczni, którzy zetknęli się z nim osobiście, zdawali sobie sprawę z tego, jak silną ostoją była w jego nauce miłość. Jak wynika ze słów przytoczonych wyżej, zwykła wiedza, rozumiana jako ogniwo pomiędzy poznającym i poznawanym, w rozumieniu Bhagawana nie jest wiedzą (Mądrością). Jest nią bycie samoświetlną Jaźnią. Osiąga się to zarówno przez miłość, jak i przez poznanie samego siebie. Stawianie pytania kim jestem? jest próbą zwrócenia umysłu ku wnętrzu, zaś miłość jest siłą, która go wciąga. Poznanie innego i miłość innego są tak samo niecałkowite; ale w swej doskonałości miłość i wiedza są tym samym. Miłość Boga i poszukiwanie Jaźni to dwie liny, które wciągają umysł ucznia z powrotem do Jaźni.
Aspekt bhakti – miłości i oddania – jest bardziej wyraźny w Pięciu Hymnach do Arunaćali, a zwłaszcza w pierwszym z nich, najdłuższym, Arunaćala Akszaramanamalai, o którym już wspominaliśmy. Wspaniały ten hymn o Boskiej Jedności, w której miłość i mądrość są jednym, silnie oddziałuje na uczucia.
W moim nie kochającym sercu wzbudziłeś miłość, więc nie opuszczaj mnie, Arunaćalo! – wiersz 60.
Oprócz wyżej wymienionych, Bhagawan napisał jeszcze kilka krótkich wierszy. Jest między nimi zabawna historyjka, w której poeta uskarża się na swój żołądek, a ten z kolei uskarża się na ego, które go ponad miarę napełnia jedzeniem i zmusza do ciągłej pracy. Przetłumaczył również kilka utworów wierszem i prozą, głównie autorstwa Śri Śankary.
Jego oryginalne teksty i tłumaczenia zostały ostatnio zebrane i wydane w jednym tomie pt. The Collected Works of Śri Ramana Maharishi.
Rozdział 6 – Pokrewieństwo z buddyzmem
Rozdział 6 – Pokrewieństwo z buddyzmem
Zapytany, dlaczego Buddha odmawiał odpowiedzi na pytania o życie pozagrobowe, Śri Bhagawan Ramana odpowiedział: „Prawdopodobnie bardziej skupiał się na prowadzeniu uczniów ku urzeczywistnieniu Jaźni, niż na zaspokajaniu pustej ciekawości”. Jest bardzo duże podobieństwo pomiędzy nauką tego dźiwan-mukty, żyjącego w naszych czasach, a nauką Buddhy. Najlepiej świadczy o tym fakt, że chociaż Buddha stworzył nową religię, której przeznaczeniem było zaspokoić oczekiwania ludzi daleko poza granicami Indii, jej duchowa treść pozostała ta sama, a zmiany dotyczyły spraw mało istotnych.
Nie mówię tutaj o kosmologii buddyjskiej, która w nauce samego Buddhy znaczy o wiele mniej, niż w naukach późniejszych komentatorów (i o której Buddha, podobnie jak Śri Bhagawan nie chciał rozprawiać, aby nie odciągać uczniów od wymagającej skupienia praktyki duchowej), lecz chcę powiedzieć o wielkim, centralnym zagadnieniu nauki Buddhy: że przywiązanie do iluzji więzi człowieka w kręgu narodzin i śmierci oraz w cierpieniu, i że oświecenie daje wyzwolenie. Oczywiście, tę podstawową prawdę odnaleźć można w takiej, czy innej formie we wszystkich religiach, ale zarówno dla Buddhy, jak i Śri Bhagawana jest ona tematem centralnym. W rezultacie mamy w obu przypadkach zamiast obietnicy nagrody za cnoty oraz groźby kary za grzechy, proste, bezpośrednie zalecenie, aby odwrócić się od iluzji i szukać oświecenia. Moralność wyrażoną w formie systemu zakazów i nakazów można by przedstawić w prostszej formie jako prawo przyczyny i skutku, a obietnica nagrody w niebie (bądź groźba kary) może kierować uwagę i aspiracje ludzi w stronę sfery pośredniej pomiędzy światem ziemskim a absolutną rzeczywistością wyzwolenia (mokṣa) czy nirwany. Ta sfera pośrednia, choć wyższa i bardziej realna niż to nasze życie, w świetle najwyższej prawdy adwajty jest również iluzoryczna.
Ponieważ Śri Bhagawan zawsze kierował swych uczniów w stronę celu najwyższego i rzeczywistości nieuwarunkowanej, nie chciał mówić o życiu po życiu. Gdy ktoś go zapytał: „Kim będę po śmierci?”, odpowiedział: „Dlaczego chcesz wiedzieć, kim będziesz po śmierci, zanim nie dowiesz się, kim jesteś teraz? Najpierw odkryj, kim jesteś teraz.” To znaczy: szukaj najwyższej prawdy Jaźni, która jedyna istnieje jako podstawa wszelkiego przejawionego życia. Powiedział też jasno i wyraźnie: „Ale ludzie nawet nie chcą słyszeć o tej Prawdzie, a żądni są wiedzy o niebie, piekle i reinkarnacji. Ponieważ ludzie kochają tajemnice, a nie Prawdę, religie karmią ich nimi, aby w końcu, okrężną drogą doprowadzić ich do Jaźni. Niezależnie od stosowanych środków, w końcu musisz powrócić do Jaźni, czemu więc nie tutaj i teraz?”
Nauczanie na tym poziomie rzeczywistości, na którym Jaźń jest utożsamiana z Bogiem, a człowiek jest bytem odrębnym od Boga dotyczy sfery wyższej, wciąż jednak uwarunkowanej. Ale w najwyższej Prawdzie nie ma dwoistości (odrębności). Dlatego, gdy go pytano o Boga, Bhagawan odpowiadał: „Dlaczego chcesz poznać Boga, zanim poznasz samego siebie? Najpierw odkryj, kim sam jesteś”. To znaczy: dlaczego miałbyś zatrzymać się nawet na najwyższym przejawie Jaźni? Szukaj najwyższej prawdy Jaźni, którą jesteś. Kiedyś powiedział nawet: „Nie ma Iśwary[13]”, lub nieco jaśniej: „Nie istnieje Bóg odrębny od Jaźni, gdyby tak było, musiałby być bogiem bez Jaźni, a to byłby absurd”.
Prawdą jest, że Bhagawan często mówił o Bogu, gdyż tak długo, jak utrzymuje się przeświadczenie, że indywiduum jest realnym i odrębnym bytem, obowiązywać musi również koncepcja Boga jako tego, który stwarza, kocha i osądza te byty. Bhagawan starał się mówić do każdego człowieka językiem dla niego zrozumiałym, lecz tym, którzy otwierali swoje serca na pełną jego naukę głosił tylko prawdę ostateczną: że ani Bóg, ani ty nie istniejesz poza Jaźnią.
Podobnie jak Buddha, Śri Bhagawan również nie chciał mówić o stanie świadomości Mędrca, czyli o nirwanie, gdyż oznaczałoby to zdefiniowanie niedefiniowalnego (niewyrażalnego). Gdy go pytano o cielesną świadomość Mędrca, odpowiadał: „Ty myślisz, że Mędrzec ma ciało”, lub „Czemu martwisz się o Mędrca, zamiast przedtem poznać samego siebie? Najpierw poznaj siebie”. A kiedy tego dokonasz, będziesz wiedział, bo sam będziesz Mędrcem. Teoretyczne objaśnienia nie pomagają wiele, mogą nawet zahamować ucznia, zadowalając umysł, zamiast kierować go ku wnętrzu, w poszukiwaniu Jaźni, w której ma się rozpuścić. Spekulacje umysłowe to jedna z silniejszych broni, których używa ego przeciw duchowym dążeniom człowieka. A kiedy te dążenia skierowane są ku temu, co jest poza umysłem, próba oświecania umysłu byłaby podobna do próby zamknięcia oceanu w butelce. Bhagawan powiedział: „Jaźń świeci własnym światłem. W żadnym razie nie trzeba tworzyć sobie jej mentalnego obrazu. Myśl, która jest wyobrażeniem, sama jest również więzieniem. Ponieważ Jaźń jest blaskiem, który przekracza ciemność i światło, nie powinno się o niej myśleć, wyobrażać jej sobie. Takie wyobrażenie skończy się przywiązaniem, a przecież Jaźń jaśnieje samorzutnie jako Absolut”.
Jest pewna sprzeczność pomiędzy nauką Śri Bhagawana a nauką Buddhy, lecz jest to sprzeczność czysto werbalna. Chodzi o to, iż Bhagawan twierdzi, że istnieje tylko atman, podczas gdy Buddha głosił, że atman nie istnieje; ale Śri Bhagawan pod słowem atman rozumiał powszechną Jażń, która jest nirwaną, natomiast Buddha używał słowa atman dla oznaczenia indywidualnej duszy. I Bhagawan też nauczał, że nie ma indywidualnego bytu, nie tylko w tym sensie, że nie przetrwa on po śmierci, lecz że nie istnieje również teraz. „Nie dbaj o to, kim będziesz po śmierci; odkryj, kim jesteś teraz”.
Nauczyciele, którzy kierowali swych uczniów na mniej strome, stopniowo wznoszące się ścieżki, osłaniając ich oczy przed oślepiającą prostotą najwyższej Prawdy głosili, że dusza żyje nadal po śmierci ciała. Jak w przypadku wszystkich duchowych paradoksów, sprzeczność jest tutaj tylko pozorna, o czym najlepiej świadczy fakt, że buddyzm połączył naukę o niebie, piekle i reinkarnacji z nauką o nierealności indywidualnej duszy. Każda inna forma życia i wszystkie inne światy są tak samo realne, jak to nasze ziemskie życie, ale przecież naprawdę ono też jest nierealne. I dlatego, zamiast kierować uczniów, by szukali porównywalnie wyższego, lecz nie najwyższego poziomu rzeczywistości, Bhagawan, tak samo jak Buddha, podkreślał totalną nierzeczywistość ego w tym, czy w jakimkolwiek innym życiu. „Najpierw odkryj, kim jesteś teraz”.
Buddha bardzo mało troszczył się o teorię. Jego celem było wskazywanie ludziom drogi, prowadzącej od cierpienia do spokoju, nie zaś konstruowanie kosmologii. Podobnie jak Śri Bhagawan odrzucił połowiczne rozwiązania, a pozostawił tylko czystą naukę o nirwanie i maji, czyli o Jaźni i złudzeniu. A jednak późniejsi teoretycy obniżyli poziom jego nauki i doprowadzili do tego, że w obecnej postaci nauka ta ani im samym, ani innym nie może pomóc w wyzwoleniu się z kręgu cierpienia. Możliwe, że podobnie będzie przez owych teoretyków potraktowana w przyszłości również nauka Śri Bhagawana. Lecz nie będzie to jego prawdziwa nauka, gdyż on unikał rzeczy nieistotnych i skupiał się na praktycznej drodze do urzeczywistnienia Jaźni. Gdy go pytano o zagadnienia dotyczące duchowej wiedzy hinduizmu, czasem coś wyjaśniał, ale często takie pytania odrzucał. Nie dawał podstaw do spekulacji umysłowych i z reguły przeciwny był tym naukom duchowym, które zajmowały się całym ogromnym obszarem pośredniej sfery rzeczywistości. „Tak jak kiedy ma się zamiar wyrzucić śmieci, nie ma potrzeby, by do nich zaglądać, tak samo, gdy chce się poznać Jaźń, nie ma potrzeby wyliczania pierwiastków rzeczywistości (tattva) i badania ich cech. Co trzeba zrobić, to odrzucić je całkowicie, jako zakrywające Jaźń. Świat powinno się uważać za sen.”
Buddha nie tylko nie zatroszczył się o to, by opracować kosmologię; również bardzo mało uwagi poświęcił ustanowieniu reguł porządku społecznego. Jeśli to zrobił, to tylko poprzez negatywny akt odrzucenia porządku kastowego. Ścieżką wskazaną przez Buddhę mógł podążać każdy, kto sam sobie udowodnił, że jest do tego zdolny. Śri Bhagawan przyjął takie samo stanowisko, lecz ponieważ nie było jego celem zainicjowanie nowej religii ani też ustanowienie nowego porządku społecznego, nigdy nie krytykował istnienia kast. On po prostu obdarzał swoją Łaską wszystkich, w takim stopniu, w jakim byli przygotowani na jej przyjęcie. Jeśli w jadalni aśramu bramini chcieli siedzieć osobno, to on nie zgłaszał sprzeciwu, lecz sam siadał tak, by móc widzieć wszystkich. Zgadzał się na poranne i wieczorne recytacje Wed w sali świątyni, ale nikt, żaden uczeń, czy to była kobieta, czy ktoś z niższej kasty, czy obcokrajowiec, nie mógł być z tej recytacji wykluczony, gdy on sam był obecny.
Różnica w sposobie głoszenia nauki przez Buddę i Śri Bhagawana zasadza się głównie na tym, że Budda zakładał nową religię. Przemawiał zatem w taki sposób, by dotrzeć zarówno do mas, jak i zaawansowanych poszukiwaczy. Dlatego, chociaż również podkreślał, że to wiedza przynosi wyzwolenie, odwoływał się raczej do uczuć i mówił o cierpieniu i uwolnieniu się od cierpienia. Ale znaczenie jest to samo: że przyczyną cierpienia jest żądza (przywiązanie), że jest to przywiązanie do nierzeczywistego (iluzji), i że można je zniszczyć poprzez poznanie. Ale ponieważ nauka była publiczna, autentyczni poszukiwacze na duchowej ścieżce, którzy mieli silne pragnienie dotarcia do samej istoty, musieli wyrzec się świata. Porzucenie domu i własności, i wstąpienie do klasztoru było zewnętrznym symbolem porzucenia przywiązania i odwrócenia się od iluzji, by wstąpić w serce.
Przesłanie Mistrza Duchowego odpowiada aktualnym potrzebom. W czasach Buddy potrzebna była nowa religia dla narodów wschodniej Azji. W czasach Bhagawana Śri Ramany potrzebna była nowa ścieżka duchowa, która mogłaby być praktykowana w warunkach współczesnego świata przez wszystkich tych, którzy nie znajdują duchowego przewodnictwa wewnątrz swoich religii.
Ponieważ nauka Śri Bhagawana skierowana była do tych, którzy mieli aspiracje, by podążać ścieżką, mówił jasno i z większym spokojem raczej o niewiedzy niż o cierpieniu, i raczej o poznaniu, niż uwolnieniu się od cierpienia. A ponieważ nie tworzył nowej religii dla świata, nie odciągał swych uczniów od życia w świecie. Warunki życia są dziś takie, że bardzo wielu spośród tych, którzy poszukują Łaski i duchowego przewodnictwa, uważa wycofanie się ze świata, a nawet spełnianie wszystkich szczegółowych wymogów ich religii za bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. I Bhagawan zwolnił z tego obowiązku tych, którzy się ku niemu zwracali. Jest to jego wielką łaską. Nie tylko hinduiści, lecz także buddyści, chrześcijanie, żydzi, parsowie, wszyscy oni przychodzili do niego, a on nigdy nie powiedział nikomu, by zmienił religię na inną. Wszystkim jednakowo zalecał wićarę. Tak długo, jak praktyki religijne pomagały uczniom, Bhagawan nigdy nie zalecał ich zaprzestawania; ale gdy prawidłowo wykonuje się wićarę, zastępuje ona inne praktyki. „Wszystkie inne metody tylko prowadzą do wićary”.
Ponieważ wićara, jakiej nauczał Śri Bhagawan, zawiera dużą dozę elementu karma-jogi, a także dźńana-jogi, nie zalecał nigdy, by uczeń wycofywał się z normalnego, świeckiego życia. Tłumaczył, że celem jest przezwyciężenie (usunięcie) iluzji „ja działam”, zatem zastąpienie myśli „jestem głową rodziny” myślą „jestem mnichem”, na nic się nie przyda. Konieczne jest odrzucenie obu, a pamiętanie tylko „ja jestem”.
Mocą swej Łaski Bhagawan raz jeszcze otworzył przed ludzkością prostą ścieżkę poszukiwania Jaźni, której w nieco tylko innej formie nauczali Lao-tse i Budda. „Tylko poszukiwanie Jaźni może odsłonić prawdę, że ani ego, ani umysł naprawdę nie istnieją i umożliwić nam urzeczywistnienie czystego i prostego (niezłożonego) Bytu Jaźni, Absolutu. Gdy urzeczywistni się stan Jaźni, nie pozostaje już nic do poznania, ponieważ jest to szczęście doskonałe, jest to pełnia”.
Wielka prostota nauki Śri Bhagawana sprawia, że łatwo się o niej mówi, ale tylko jego wielka moc mogła ją otworzyć jako żywą ścieżkę dla ludzkości. Tylko ciche nasycenie jego Łaską czyniło ludzi zdolnymi, by go naśladować. Tę Łaskę dawał Bhagawan – poprzez skupione spojrzenie swych promieniejących miłością i mocą oczu –tym, którzy mieli bezgraniczne szczęście spotkania go, i – poprzez milczący przekaz wprost do serca – wszystkim tym, którzy się ku niemu zwracali z daleka.
Rozdział 7 – Ramana sad-guru
Rozdział 7 – Ramana sad-guru
Duchowe przewodnictwo Bhagawana, czyli upadeśa[14], było zawsze do pewnego stopnia osłonięte tajemnicą. Nie udzielał uczniom inicjacji w sposób zwyczajowy, poprzez nałożenie rąk lub podanie mantry. Nie znaczy to jednak, że ignorował konieczność inicjacji. Wprost przeciwnie; mówił wyraźnie, że przypadkowo przez ucznia wybrana mantra nie będzie skuteczna i że uczeń musi być należycie wtajemniczony w mantrę przez kompetentnego nauczyciela. Nie znaczy to również, że nie zajmował się prowadzeniem uczniów. Było oczywiste, że była to jedyna rzecz, na której mu naprawdę zależało. Nie pochwalał teoretycznych pytań, zadawanych dla zaspokojenia ciekawości, ale na pytania dotyczące sadhany, czyli praktyki duchowej, odpowiadał zawsze chętnie i wyczerpująco. Atmosfera w aśramie nie była ospała ani leniwa; była to atmosfera wytężonej pracy, z uczniami zajętymi sadhaną i Bhagawanem nadzorującym i prowadzącym każdego z uwagą, choć w milczeniu.
Wszyscy świadomi byli tego, że są uczniami, a on jest guru. Na osobności mówił do nich jako guru i czasami podawał wskazówki do ich sadhany. W każdym przypadku sadhanę pod jego przewodnictwem rozpoczynał jakiś akt lub słowo inicjacji, zazwyczaj skryte, podobnie, jak to zostało opisane we wstępie do niniejszej książeczki. Gdy go pytano wprost, czy jest guru, i czy udziela inicjacji, zawsze unikał jednoznacznej odpowiedzi. Gdyby odpowiedź brzmiała „nie”, z pewnością odpowiedziałby „nie”. Lecz gdyby odpowiedział „tak”, zostałby natychmiast oblężony przez ludzi, domagających się inicjacji i znalazłby się w sytuacji, kiedy musiałby inaczej traktować prawdziwych uczniów i osoby nieprzygotowane. A jego pełna współczucia miłość była zbyt wielka, a mądrość zbyt przenikliwa, by kogoś wyróżniać, przecież widział Jaźń wszędzie.
Pytany, czy udziela inicjacji, odpowiadał zwykle, że istnieją trzy sposoby jej udzielania: przez dotknięcie, przez spojrzenie i przez milczenie. To sprawiało, że pytający musiał się zastanowić i starać się zrozumieć odpowiedź. Te trzy sposoby są od dawien dawna znane w indyjskiej tradycji. Symbolem pierwszego jest ptak, który musi wysiadywać jaja, by wylęgły się pisklęta, drugiego ryba, która patrzy na swoją ikrę, trzeciego żółw, któremu wystarcza, że o swych jajach pomyśli. Inicjacja poprzez milczenie jest dla drogi poznania sposobem najbardziej naturalnym.
Niektórzy formaliści odchodzili, by szukać inicjacji gdzie indziej, a Bhagawan nie robił nic, by ich zatrzymać. Ci, którzy rozumieli, zostawali. Jednemu z nich, majorowi Chadwickowi[15], powiedział: „Gdyby było dla ciebie konieczne, byś szukał guru gdzie indziej, już dawno by cię tu nie było”.
On był sad-guru, wyzwolonym za życia, Mędrcem doskonałym, dla którego nie było innych, lecz tylko Jaźń, więc nie można mówić o jego relacjach z innymi. Czasami przypominał uczniom, że zewnętrzny guru jest tylko formą, przybraną z uwagi na ograniczone możliwości uczniów i służy do tego, by skierować ucznia ku wnętrzu, aby mógł odkryć guru wewnętrznego, którym jest Jaźń.
Mistrzowie duchowi pisali zazwyczaj otwarcie o teorii, lecz zachowywali rezerwę jeśli chodzi o zalecane szczegółowe praktyki, gdyż ktoś mógłby sobie zaszkodzić, próbując praktyk, do których nie byłby należycie przygotowany. Bhagawan jednak głosił swoją naukę otwarcie, tak w mowie, jak i na piśmie. Ta innowacja jest zgodna z cichym wtajemniczeniem, które przynosił światu. Wtajemniczenie to mogło spłynąć na każdego, kto w swoim sercu się do niego zwracał, niezależnie od tego, gdzie przebywał. Każdy też mógł się dowiedzieć z książek o technice, jaką trzeba stosować. Co więcej, czasami Bhagawan przypominał uczniom, że nawet podróż do Tiruwannamalai jest też tylko iluzją, a prawdziwą pielgrzymkę trzeba odbyć w sercu i odsyłał ich do lektur, opisujących praktykę wićary[16].
To prowadzi nas do następnego pytania: czy prosta ścieżka, której nauczał Bhagawan była otwarta tylko za jego życia, czy też jest nadal dostępna dla poszukujących. Jak Bhagawan sam powiedział, guru potrzebny jest każdemu poszukującemu; dodał jednak, że guru niekoniecznie musi nosić ludzkie ciało. Dotyczy to rzadkich przypadków, lecz skoro to powiedział, dotyczyło to również jego uczniów. Cała jego praca różni się bardzo od zwykłego prowadzenia uczniów przez duchowych przewodników. W przeciągu wieków obecne były różnorakie strumienie inicjacji, płynące do tego samego oceanu, każdy strumień w swych własnych brzegach. Ale teraz, pod koniec eonu kali-jugi, wiele z nich wyschło na pustyniach, zatrzymało się na bagnach lub zmalało do rozmiarów cienkiej strużki. I na tę sytuację zareagował Bhagawan, poświęcając swoje życie wszystkim tym, którzy się ku niemu zwracali. Jeśli metoda jest niezwykła, to trzeba pamiętać o tym, że to Bhagawan jest tym, który działa, aby nie stało się tak, jak w przypadku żydów, którzy nie przyjęli Chrystusa, gdyż nie odpowiadał ich oczekiwaniom. A jeśli Bhagawan za życia mógł obejść się bez zwykłego sposobu inicjacji, to czemu i nie potem? Warunki, które wymagały innowacji trwają przecież nadal.
Istnieją też pewne oznaki, potwierdzające, że jego duchowe przewodnictwo trwa nadal. Gdy go kiedyś zapytano, czy po śmierci fizycznego ciała dźiwan-mukta w dalszym ciągu kontynuuje jakąś pracę, odpowiedział, że w pewnych przypadkach tak się dzieje.
Kiedy był już bliski śmierci i uczniowie boleli nad tym, że odchodzi i zostawia ich bez duchowego przewodnictwa, powiedział: „Przywiązujecie zbyt duże znaczenia do ciała”, wskazując w ten sposób, że jego śmierć nie przerwie ciągłości duchowego przewodnictwa.
Innej osobie powiedział: „Guru to nie fizyczna forma, a więc kontakt będzie trwał nadal również po zniknięciu jego fizycznej formy”. I jeszcze: „Mówią, że umieram, ale ja nie odchodzę. Dokąd zresztą miałbym pójść? Jestem tutaj”. Jest to proste stwierdzenie, zgodne z doktryną adwajty, ponieważ Mędrzec (dźńani) jest uniwersalny, i nie istnieje dla niego żadne tutaj ani tam, nie ma przychodzenia i odchodzenia, gdyż jest w wiecznym Tu i Teraz. Ale cokolwiek mówił do uczniów, mówił po swojemu, nawet, jeśli były to prawdy uniwersalne. Chociaż w swojej ślepocie możemy go porzucić, on nie może porzucić nas, gdyż jest Jaźnią.
Do samego końca Bhagawan okazywał zainteresowanie książkami, które aśram zamierzał wydać. W ciągu kilku ostatnich tygodni swojego życia wiele godzin spędził sprawdzając przygotowywaną aktualnie do druku książkę. A przecież celem wydawania tych książek było rozpowszechnianie nauki o ścieżce poznania Jaźni. Jeśli ścieżka ta miałaby się stać po jego śmierci niedostępna, wtedy książki byłyby niepotrzebne.
Bhagawan zaaprobował testament, który mu przedłożono, a którego jednym z punktów była wola Bhagawana, by po jego śmierci aśram nadal funkcjonował jako ośrodek duchowy. Wszystko, co wykonują uczniowie, jest dokonaniem guru; ośrodek jest promieniowaniem guru.
Uczniowie wiedzą, że on nie przestaje być guru. Odczuwają jego przewodnictwo nie tylko jako potężne, ale też równie subtelne i precyzyjne jak przedtem. Dla tych, którzy chcą się ku niemu zwrócić, najlepszą radą będzie to, co sam powiedział kiedyś tym, którzy nie wierzyli w duchowe serce; że dyskusja jest tu niepotrzebna, lecz trzeba próbować poczuć serce. Niechaj poproszą go o łaskę, a potem starają się usilnie praktykować według jego zaleceń, a wtedy sami będą mogli stwierdzić, czy Łaska i duchowe przewodnictwo guru są obecne.
Owej przenikniętej pustką nocy, kiedy jasna gwiazda sunęła powoli po niebie w momencie jego śmierci, nikt nie tonął w żalu ani nie rozpaczał, ale wszyscy zapewniali się wzajemnie, że on jest ciągle tutaj. Każdy odczuwał w sercu jego ciągłą obecność. Ci, którzy mogliby potrzebować pocieszenia, sami pocieszali innych.
Przez całą noc ciało, które Bhagawan nosił i porzucił, wystawione było na widok publiczny w sali świątyni. Ludzie smucili się i płakali, ale głębiej był dziwny spokój, który tylko Bhagawan mógł zaszczepić.
Teraz okazało się, jak bardzo był kochany w najbliższym mieście, Tiruwannamalai. Przez całą noc tłumy przechodziły przez salę świątyni, by ostatni raz spojrzeć na martwą teraz twarz. Długie procesje sunęły z miasta i z powrotem śpiewając Arunaćala Śiwa.
W ciągu następnych dni utwierdziło się w uczniach silne przekonanie o jego ciągłej obecności i ono trzymało ich razem. Wybrali spośród siebie grono osób, które wraz z byłym sarwadhikarimi[17] miały się zająć dalszym prowadzeniem aśramu.
Medytacje w milczeniu, a także poranne i wieczorne recytacje Wed odprawiane są nadal przed grobowcem Bhagawana w świątyni. Tak jak przedtem, wstęp jest dla wszystkich, niezależnie od kasty, czy wyznawanej religii. Duchowa pomoc, która przychodzi w czasie medytacji jest tak samo potężna, słodka i subtelna jak była za jego życia.
Do tych, którzy się sercem ku niemu zwracają, odpowiedź przychodzi natychmiast, a duchowe wsparcie jest teraz jeszcze silniejsze, niezależnie od miejsca, w którym się znajdują. Odwiedzający aśram nadal doświadczają duchowej odnowy, choć nie mogą już oglądać swego Mistrza.
Uczniowie – czy to z bliska, czy z daleka – nadal tęsknią i z góry cieszą się na możliwość odwiedzenia aśramu. Poszukujący duchowego przewodnictwa i Łaski guru przybywają jak dawniej, a świątynia jest ośrodkiem, którego potencja rośnie, a nie spada. I wielu zazdrości tym, którzy mieli możliwość osobistego kontaktu z Bhagawanem.
Bhagawan zawsze kazał nam szukać wewnętrznego guru. Miłość do guru zewnętrznego z jednej strony pomagała nam w tym, z drugiej zaś w jakiś sposób przeszkadzała. Teraz zamieszkał w naszych sercach. Bardziej niż kiedykolwiek przedtem musimy zatem starać się usunąć wszelkie nasze zanieczyszczenia, by odkryć jego, Jaźń, istotę naszego bytu; bardziej niż kiedykolwiek przedtem on pomaga nam tego dokonać.
On jest sad-guru, nauczającym w milczeniu. Dakszinamurti Arunagiri Jogi przebywał na północnym stoku świętej góry Arunaćali, gotów służyć swym milczącym nauczaniem każdemu przybyszowi, lecz nikt do niego nie docierał, miejsce było zbyt trudno dostępne. Dakszinamurti Śri Ramana odsłonił to, co było ukryte, gdyż teraz łaska promieniuje z miejsca jego samadhi[18]. Prosta ścieżka stała się z powrotem dostępna.
Śmierć ciała przyniosła jedną może tylko zmianę. Zawsze mówił nam: „ Stawiaj sobie pytanie „kim jestem?” ale mówił też: „Zaufaj mi, a ja zniszczę twój umysł”. Teraz poszukiwanie Jaźni w sercu i oddanie się sercem Bhagawanowi stały się tym samym. Poznanie i miłość (dźńana i bhakti) w sposób bardziej doskonały stopiły się w jedno.
Któż może Cię odnaleźć? Jesteś źrenicą oka, a nie potrzebujesz oczu, by widzieć, o Arunaćalo!
Wywabiłeś mnie z mojego domu i wkradłszy się do mego serca, czule wprowadziłeś do swej siedziby, tak wielka jest twa Łaska, o Arunaćalo!
Zdradziłem twoje tajemne działania, lecz nie odwracaj się ode mnie! Otwarcie okaż mi teraz swą Łaskę, o Arunaćalo!
( Akszaramanamalai, wersy: 15 i 97-98)
[1] Sanskrycki termin bhagavān używany w odniesieniu do Boga (przyp.red.).
[2] Sanskryckie sādhana – prowadząca do celu, praktyka (przyp.red.).
[3] Sanskryckie vicāra – rozmyślanie, refleksja (przyp.red.).
[4] Sanskryckie kali-yuga – eon żelaza i kłótni, w którym żyjemy obecnie (przyp.red.).
[5] Sanskryckie satya-yuga – pierwszy złoty eon (przyp.red.).
[6] Wiśta wio, łatwo powiedzieć! (przyp. tłum.)
[7] Sanskryckie sad-guru – wieczny guru (przyp.red.).
[8] Sanskryckie saṁskāra – wrażenie, predyspozycje psychiczne pochodzące z poprzednich działań (przyp.red.).
[9] Czterdzieści Wierszy o Rzeczywistości – to zbiór wersetów, pisanych spontanicznie przez Bhagawana. Zostały one potem przez uczniów zebrane, ułożone w kolejności i opublikowane.
[10] Okrążanie miejsca kultu w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara jest częstą w Indiach praktyką religijną.
[11] Sanskryckie sādhu – święta osoba (przyp.red.).
[12] Śri Bhagawan zapisywał odpowiedzi na pytania uczniów na luźnych kartkach papieru. Obie publikacje powstały później staraniem uczniów.
[13] Sanskryckie īśvara – Pan, Bóg osobowy.
[14] Praktyka, zalecana uczniowi przez guru.
[15] A. W. Chadwick, Anglik, przebywał w aśramie Śri Maharishiego od roku 1936 aż do swej śmierci w roku 1962. Autor książki „A Sadhu’s Reminiscences of Ramana Maharishi”.
[16] A. W. Chadwick wspomina, że pierwszą książką, jaką zalecił mu przeczytać Bhagawan, była „Who am I”, a drugą „Self Realization” przez B.V. Narasinhaswami.
[17] Sanskryckie sarvādhikārin – zarządca, naczelnik. W aśramie funkcję tę pełnił starszy brat Maharishiego, Chinna Swami.
[18] W Indiach zwykle nie pali się zwłok joginów i świętych, lecz składa się je w grobie, często w miejscu, w którym święty zmarł, to znaczy wszedł w stan samadhi, z którego już nie powrócił do zwykłej świadomości. Miejsce złożenia zwłok również określa się słowem samadhi