z notesu astrologa 035

Leon Zawadzki
z notesu astrologa 035

NIMFOMANIA (u mężczyzn: SATYRIASIS)

Nimfomania/Satyriasis jest częstszym zjawiskiem niż się zazwyczaj uważa i przypuszcza. Z moich – w praktyce astrologa – obserwacji i analiz tysięcy horoskopów i rozmów z ich właścicielami/-kami postrzegam to zjawisko na wielu płaszczyznach żywota ludzkiego, a z głębi tzw. pod-świadomości (dokładnie: nieuprzytomnionych odruchów i reagowania) problemy te wyskakują jak przysłowiowy diabeł z pudełka. Szczególnie w czasach dobrobytu lub chociażby dostatku cywilizacyjnego, gdy wydaje się, że morze jest po kolano, a w końcu okazuje się, że psychika pogrąża się w szambo mniemanologii stosowanej i praktykowanej wielopoziomowo i na wielu płaszczyznach życia, od osobistego do społecznego, rodzinnego i politycznego. Jaskrawym tego przykładem – i przyczyną – są liczne techniki pozornie duchowe, a w gruncie rzeczy stosowane dla błogostanów psychofizycznych, mentalnego samozadowolenia i ekstaz pozornie poznawczych. 

…ci, którzy rozum wśród ułudy stracą i w błędzie uporczywie trwają, którzy na manowce zła zeszli, jednocząc się z demonów naturą, ci nie zbliżają się do Mnie. [BHAGAWADGITA, ROZMOWA SIÓDMA]


Nimfomania
(zwana też hiperlibidemią ewent. hiperseksualnością) to ciągła, wyniszczająca i uporczywa potrzeba zaspokajania potrzeb seksualnych, w tym autoerotycznych (nie mylić z masturbacją), a także dominujące w człowieku przekonanie o własnej wyjątkowości i prawach do jej afirmowania, przesłaniające inne potrzeby człowieka. W sensie medycznym zwana: u kobiet nazywana nimfomanią, u mężczyzn satyriasis. W podręcznikach astrologii medycznej zwana też fault-finding.

Fault-finding jest zwykle przypisywany Merkuremu, szczególnie gdy posadowiony jest w znakach żywiołu Ziemi; w tym ten jego wpływ dokuczliwie przejawia się w znaku Koziorożca, zgodnie z regułą, że pierwszy znak żywiołu stymulowany jest przez impuls, drugi przez dojrzałość i umiar, trzeci przez nadmiar cech znaku. W tym sensie i znaczeniu przemożnie działa Znak Barana – radykalnie penetrowany i akcentowany/skaleczony przez Jowisza&Słońce&Wenus&Marsa (w tej kolejności), prowokując nieustanne niezadowolenie z cudzego działania, co u właściciela/ki horoskopu przejawia się jako „zakochanie w samym/samej sobie” (nimfomania narcystyczna), brak samokrytycyzmu oraz maniakalne pretensje do osób postronnych, że wszystko co robią mogliby – wobec właściciela/ki horoskopu – zrobić lepiej.

Również Neptun, który pod naciskiem „skaleczenia” prowokuje podobny skutek. Neptun bowiem, jeśli działa maleficznie, skłania ku utopijności i stymuluje postawę, w której właściciel/ka horoskopu domaga się – najczęściej od innych osób, by przestrzegali niemożliwych (w tym chorobliwie wyimaginowanych), norm postępowania wobec siebie samych oraz w relacji z właścicielem/ką horoskopu. Neptun, posadowiony w radykalnie czułych punktach horoskopu (w ASC, MC i pozostałych domach krzyża kardynalnego) powoduje maniakalny idealizm, „tak-mi-się-widzizm”, a najczęstszym skutkiem jest agresywnie wyniosłe traktowanie ludzi bliskich, rzadziej dalszego otoczenia i środowiska.

Jeśli w horoskopie są radykalnie obsadzone planety w znakach/domach kardynalnych, a przy tym w naturalnej dla znaków/domów kwadraturze, to problem z samym sobą i otoczeniem urastać może do patologii, w której dominuje autoerotyzm zarówno psychiczny jak i fizjologiczny.  [por. [Charles E.O.Carter AN ENCYCLOPEDIAE PSYCHOLOGICAL ASTROLOGY, Theosophical Publishing House, London 1963]

Nimfomania nieomal zawsze łączy się z zazdrością: uczuciem odczuwanym w sytuacji frustracji, gdy znany jest obiekt zaspokajający potrzebę a zazdrość odczuwa osoba posiadająca ten obiekt. Uważana zazwyczaj za uczucie negatywne, choć w łagodnej formie może być np. bodźcem do pozytywnej konkurencji i realizacji własnych aspiracji. Chorobliwa zazdrość wiąże się z brakiem zaufania, chęcią kontroli i nadzorowania drugiej osoby oraz agresją. W chrześcijaństwie jest jednym z siedmiu grzechów głównych (por. wikipedia)

Zazdrość zazwyczaj wiązana jest w astrologii ze znakiem Skorpiona. A w każdym razie i na pewno ze znakami zodiaku, w których znaczącą rolę odgrywa Mars: Baranem, Skorpionem, Koziorożcem (władca i współwładca) oraz Wagą, Bykiem i Rakiem (gdzie jest zniszczony lub w upadku). Pozycja Marsa w horoskopie powinna być pod tym względem rozpatrywana starannie i wnikliwie. Mars (Władca Barana i Domu I w klasycznym układzie domifikacji) zawsze, w taki lub inny sposób, ma w sobie popęd ku autodestrukcji i prowokowania zagrożeń dla właściciela/ki horoskopu i jego/jej najbliższego otoczenia. Nawet w znaku Ryb może skłaniać do kaleczenia samego/samej siebie odruchami emocjonalnymi i wzniosłymi (częstokroć pozornie wzniosłymi) uczuciami. Aż do samookaleczenia się z „wielkiej miłości” lub dla wiodącej idei życiowych peregrynacji. Jego wpływ na fizjologię należy rozpatrywać zgodnie z regułami astrologii medycznej. Ważne jest i to, aby uważnie badać – w dynamice aspektów, dyrekcji, progresji etc – tranzyty Marsa, w relacji oczywiście do jego posadowienia natywnego, gdyż podczas tranzytu zawsze zabarwia cechami tranzytowanego obszaru swoje posadowienie w horoskopie radix.

Z doświadczeń i obserwacji mojej praktyki wnioskuję, że prymarną przyczyną zazdrości jest… zazdrość o samego siebie. Jeśli w horoskopie planety są radykalnie obsadzone w znakach/domach kardynalnych, a przy tym w naturalnej dla znaków/domów kwadraturze, to problem z samym sobą i otoczeniem urastać może do patologii, w której dominuje autoerotyzm (nie mylić z hiper-seksualnością) zarówno psychiczny jak i fizjologiczny. Tutaj wiodącą rolę sprawują Słońce i Wenus, które występując w horoskopie w ścisłej koniunkcji zawsze stymulują autoertozym (nie mylić z masturbacją) i nadmierne uwielbienie samego siebie. Szczególnie dotyczy to posadowienia Słońca i Wenus w znakach/domach kardynalnych, zgodnie oczywiście z trójcą: znak, sygnifikator, dom. W powierzchownej interpretacji spotykamy twierdzenie, że koniunkcja Słońce&Wenus jest właściwa dla tzw. „dziecka szczęścia, w czepku urodzonego”, jednak setki horoskopów z tą koniunkcją, badanych przeze mnie, wskazują, że właściciele/ki tych horoskopów mają w życiu więcej fartu niż szczęścia; a wcale nie musi to być fart w sprawach szlachetnych i wzniosłych, np. w horoskopie przedsiębiorcy zakładów mięsnych, który nie mógł zrozumieć dlaczego ogromne dochody nie przynoszą mu satysfakcji w życiu osobistym i rodzinnym.  

***

Wracając do nimfomanii, na pytanie: Wciąż myślę o seksie, mam pretensję do męża o zbyt rzadkie współżycie, a gdy go nie ma, masturbuję się. Czuję, że tracę nad tym kontrolę! odpowiada psychoterapeuta Agnieszka Wroczyńska: Na podstawie Pani listu trudno ocenić, czy cierpi Pani na nimfomanię (nadmierny popęd seksualny), ale pewne informacje, których Pani udzieliła, mogą na ten problem wskazywać. Poziom libido jest bardzo indywidualną sprawą, nie ma jasnej normy, która mówi, jaka potrzeba stosunków jest właściwa, a jaka patologiczna. Mówi jednak Pani o bardzo ważnym czynniku: poczuciu braku kontroli nad swoim życiem seksualnym, co (jak zgaduję) wiąże się z dyskomfortem lub może nawet cierpieniem. I to jest powód, dla którego powinna się Pani zgłosić na konsultację do lekarza seksuologa. Będzie on/ona mógł stwierdzić, czy przyczyny Pani zachowania mają podłoże medyczne (dzieje się coś, co wymaga leczenia), czy też emocjonalne. W tym drugim wypadku zalecana będzie psychoterapia. Być może wskazana będzie terapia par dla Pani i Pani męża. Powodzenia! [http://kobiecyporadnik.pl/advid,5849,cid,5,title,Czy-to-juz-nimfomania,porada.html?smjtticaid=611f30]

Eliza Nowicka psychoterapeuta: Nimfomania nie polega na tym, że człowiek bez przerwy się kocha i ma milion szczytowań na minutę. Hiperseksualizm jest chorobą, wymaga leczenia terapeutycznego i farmakologicznego. Najkrócej mówiąc, nimfomania (a także jej męski odpowiednik – satyriasis) to zaburzenie polegające na tym, że poziom potrzeb seksualnych staje się patologiczny i są one zaspokajane w patologiczny sposób.
W chorobie tej napięcie seksualne i potrzeba natychmiastowego rozładowania zaczynają dominować nad wszystkim innym. Nie liczy się ani sytuacja, ani osoba partnera. Osobie hiperseksualnej rozładowanie seksualne daje tylko ulgę – i to wyłącznie chwilową. Hiperseksualizm występuje czasem jako jeden z objawów innej choroby i wtedy jest leczony razem z nią, kompleksowo. Gorzej, gdy zaburzenie to występuje na podłożu psychologicznym (rzekoma nimfomania i satyriasis). W takim przypadku pacjent nie zawsze wie, że wymaga pomocy. Czuje tylko, że ma trudności z nawiązaniem stałego związku uczuciowego.
Dlaczego? Otóż dlatego, że partner przestaje się liczyć, a przymus doznania satysfakcji seksualnej jest silniejszy niż jakakolwiek inna potrzeba.
Fizjologiczne przyczyny powstawania hiperseksualizmu: uszkodzenia mózgu, nieprawidłowe funkcjonowanie układu hormonalnego, choroba psychiczna. Psychologiczne przyczyny powstawania hiperseksualizmu rzekomego: zaburzone poczucie bezpieczeństwa; z jednej strony niska samoocena i konieczność dowartościowania się, z drugiej, nieumiejętność zainteresowania sobą płci przeciwnej inaczej niż poprzez seks; fobia lub lęk przed zaangażowaniem emocjonalnym i wejściem w związek uczuciowy; brak umiejętności rozładowania stresu, nieumiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i niepowodzeniami; kompleksy i stany depresyjne
[http://www.logo24.pl/Logo24/1,85832,12951688,Niebezpieczna_nimfomania.html]

Ewa Górecka psychoterapeuta: Nimfomania to zaburzenie o charakterze psychoseksualnym kobiet, charakteryzujące się nienasyconym pragnieniem zaspokojenia seksualnego. Często wynika ono z nieświadomego konfliktu wewnętrznego, dotyczącego postrzegania własnej osoby.
Kobiety cierpiące na nimfomanię określane są często jako hiperseksualne. Jednak nimfomania to nie tylko potrzeba zaspokojenia libido. Czasami jest to chorobliwe poszukiwanie potwierdzenia, miłości i akceptacji. Uzależnienie od seksu może mieć podłoże medyczne, jak np. wskutek wyższej niż normalnie aktywności chemicznej neuroprzekaźników w mózgu (serotoniny, noradrenaliny lub dopaminy) lub powstać w wyniku anomalii w tej części mózgu, która odpowiada za nasze potrzeby seksualne. Androgeny, czyli hormony seksualne, również mogą wywoływać impulsywne zachowania seksualne.
Tego rodzaju przyczyny mogą mieć również wpływ na inne obszary naszego życia, nie tylko występować w postaci nadnaturalnego popędu seksualnego.
W większości przypadków objawy nasilają się wraz z upływem czasu. Czasami osoby cierpiące na nimfomanie dochodzą do tego, że zrobiliby wszystko dla seksualnej ulgi. Żądza jest tak silna, że przytłacza i dominuje każdy inny aspekt życia osoby chorej. Nie interesuje ich krzywda wyrządzana innymi (związek, rodzina) a nawet utrata czegoś istotnego (pracy, domu, samochodu). Jak w przypadku wszystkich uzależnionych, chęć zaspokojenia potrzeby jest najważniejsza.

[http://spec.pl/milosc/seks/jakie-sa-objawy-nimfomanii].

***

Charakterystyczne dla nimfomanii jest tzw. wystawianie się gwoli budzenia pożądliwości kopulacyjnej u samców płci przeciwnej, lub typowe zachowania i pozy, które mają owe reakcje wzmagać. Obecnie te maniery stały się na tyle publiczne, że nie budzą ani zdziwienia ani refleksji, ani nawet autorefleksji. Warto jednak pamiętać, że wywodzą się one z naszych atawizmów – od zwierząt, szczególnie małp człekokształtnych, a starania człowiecze, aby się przypodobać samcom/samicom naśladują bezwiednie objawy fizjologiczne, które sygnalizują gotowość kopulacyjną. Demonstrowane są publicznie, co obecnie jest nagminne, zaś możliwości technicznie dostępne są powszechne dzięki medialnym środkom i sposobom multiplikacji: prasa, film, tv, internet, fotografia etc. Nie mówimy tu o patologii zjawiska, którym jest pornografia czyli skrajnie drastyczna wizualizacja czynności seksualnych.

Jednak panie, które jaskrawo malują wargi zapewne nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć, że ten sposób sygnalizacji płciowej wywodzi się z fizjologii szympansów i że nawet poza rują  samica bonobo jest receptywna seksualnie wobec samców swojego stada przez większą część całego swojego cyklu miesięcznego, utrzymując przez cały czas okazałe, zaróżowione obrzmienie sromu, zmieniając tylko jego wielkość stosownie do poszczególnych faz cyklu; a takoż, że u ludzi uszminkowane usta powinny działać na samca rodzaju męskiego kojarząc mu się podkorowo z zaczerwienionym obrzmieniem sromu kobiety w stanie gotowości kopulacyjnej. To samo dotyczy tzw. „tapety”, jaką kobiety kładą na swoje twarze, a nie tylko na twarze. Nie ma w tym nic nagannego, dopóty dopóki z wabienia nie czyni się „filozofii” kobiecej atrakcyjności, która ma uzasadniać zachowania działające destrukcyjnie na już w jej życiu prawidłowo funkcjonujące relacje rodzinne czy tzw. „miłosne”.

Pewien mój podopieczny wyjawił mi swój problem intymny: jego ukochana żona jaskrawo się maluje i przybiera pozy wyraźnie zachęcające do zachwytu nad jej ciałem i „urodą”, a robi to publicznie, w manierze wyraźnie prowokującej, w dodatku publikuje swoje zdjęcia w internecie, po czym starannie sprawdza jak zadziałały na odbiorców płci obojga. Zapytał mnie, czy w horoskopie jego żony można zobaczyć nie tylko powody takiego „wystawiania się”, lecz również zagrożenie dla intymności małżeńskiej i spójni rodzinnej. Powiedział, że szczególnie bulwersują go samcze zachwyty „mężczyzn” nad kolejną kreacją jego żony, częstokroć dwuznaczne lub wręcz niewybredne.

– Nie o zazdrość moją tu chodzi – powiedział – lecz o godność mojej kobiety i brak szacunku do naszej małżeńskiej intymności.  Nadmienił też, że gdy zwrócił jej na to uwagę, to usłyszał, iż jego „uwagi są żałosne”.  Powiedziałem mu, że u ludzi słabo rozgarniętych tak już jest, iż żałosne jest dla nich wszystko, co wskazuje na sensowne uzasadnienie, natomiast własnych żałosnych sposobów zachowania wolą nie dostrzegać.

Co więcej, jeśli astrolog uważnie przyjrzy się postaci kwerenta/-ki lub jego fotografii, to sam sposób „noszenia się” i „upiększania” ciała może mu powiedzieć wcale nie mniej niż wielogodzinna analiza horoskopu.

Mało kto zastanawia się też nad różnicą między seksualnością, erotyką a miłością, jak również nad gradacją od popędu płciowego poprzez emocje, namiętność, stan zakochania, miłowanie, miłość – aż po duchowe spełnienie więzi psychofizycznej miłujących się istot ludzkich.

Typowym przykładem nimfomanii wielopoziomowej jest Margaret Higgins Sanger (ur. 14 września 1879  w Corning, stan NY – zm. 6.września  1966 w Tucson, stan Arizona ) – amerykańska prekursorka feminizmu, aktywistka na rzecz świadomego macierzyństwa i eugeniki, założycielka American Birth Control League.

Jedna z najbardziej wpływowych kobiet na świecie, uważała się za wybitną wizjonerkę ezoteryzmu, za filozofa natury, pisarza, poetkę, malarkę i genialne dziecko nieistniejącego Boga. W macierzyństwie upatrywała „niewolnictwo reprodukcji”. Zamawiała swój codzienny horoskop, aż w końcu doszła do wniosku, że zna się na astrologii lepiej od własnego astrologa (skąd my to znamy?).

To od niej Adolf Hitler zapożyczył pomysł (nie wiedzieć czemu zwany ideą) sterylizacji „ras niższych” jako eugenicznej metody urządzania świata dla „rasy panów”.

A w 1939 roku Sanger zapoczątkowała słynny "Projekt Murzyn" (Negro Project), którego celem było ograniczenie rozrodczości czarnych obywateli USA. Odwiedziła też Niemcy nazistowskie i została z honorami przyjęta przez Adolfa Hitlera, (por. wikipedia oraz http://www.impiousdigest.com/Pivot_of_Civilization.pdf).

Modne są obecnie wszelkie szkoły i kierunki jogi psychofizycznej, które prowadzą do stanów upojenia pranicznego, co w warunkach geomantycznych Zachodu oraz w specyficznej aurze mentalnego zagmatwania ma częstokroć fatalne (raczej: fatalistyczne) skutki. Ponieważ dość często trafiają do naszej pracowni ofiary takich praktyk i proszą o radę lub pomoc, możemy uznać, że potrzebne są stosowne wyjaśnienia co do prawdziwego celu metod praktyki jogicznej. Bez wyraźnego wskazania na sens filozofii jogi klasycznej, zrozumienie co się z człowiekiem dzieje i do czego powinny służyć, same ćwiczenia są jak prowadzenie ślepego przez niewidomego do jasnego celu. 

Kryzys2008/joga-joga.jpg


Nierozumni, rozkochani w literze WED, kwieciście dowodzą, iż ponad (literę Wed – LZ) nic nie istnieje. Pełni żądz, mają raj za swój cel, a narodzenie pomyślne za rytuałów skutek poczytują, zalecając różnorodne obrzędy, by władzę zdobyć i uciechy. Lecz ci co żądzą władzy i uciech powodowani, takie upodobali nauki, nie wiedzą czym jest Rozum czysty, ku SAMADHI stale skierowany. WEDY o trzech Gunach – właściwościach Przyrody – nam mówią; lecz ty, o Ardżuno, masz się wznieść ponad tych energii troistych działanie i ponad przeciwieństw dwójnię, a nic nie mając i nic nie chcąc, stały w harmonii, w Duchu skupiony trwać. Wszystkie WEDY takiż mają pożytek dla tego, kto ujrzał BRAHMANA, jak miałoby jezioro tam, gdzie kraj wodą. Twą rzeczą czyn, lecz nie jego skutek; niech nagroda nie będzie nigdy twego działania pobudką. Jednak bezczynowi nie oddawaj się również. W Jodze niezachwianie skupiony, od wszelkich przywiązań wolny, w powodzeniu i klęsce jednaki – działaj, o Ardżuno! Stan takiej równowagi wewnętrznej jest zwany Jogą.
[BHAGAWADGITA. ROZMOWA DRUGA – SANKHYA JOGA].