wolne żarty

Leon Zawadzki
wolne żarty

ktoś zamieścił taki klip w internecie:
http://www.youtube.com/watch?v=x3oFRI9Bsws&feature=player_embedded

Klip z "Kosmicznym żartem" jest bronią obosieczną. Myślenie jest etapem rozwojowym człowieka. Nisargadatta utracił, w tragicznych okolicznościach, żonę i dzieci. Skupiony w cierpieniu, ROZMYŚLAŁ  o Przemijaniu. Trafił na Mistrza, zawierzył Mu.
 
A ci, co jeszcze nie nauczyli się myśleć wnikliwie, mają – w tym klipie, problem z głowy: im się wydaje, że myślenie to fiume i kapusta, skoro można od razu z najwyższego pułapu. Ten klip, utwierdzając mądralińskich w ich przyjemnym lenistwie, robi im tylko krzywdę. One-oni MYŚLĄ, że pojmują przekaz NM. Nic bardziej błędnego i… żałosnego. Proszę zwrócić uwagę na słownictwo "przekazu" w tym klipie. "Wyluzuj" itp. kolokwializmy polskiej nowomowy. Taki u-gotowany luzak nie weźmie do ręki ani Dostojewskiego, ani Kafki, ani Hrabala etc, a pocieszy się, że wszystko ma gotowe. W praktyce Jogi proces poznania jest 3stopniowy: koncentracja – kontemplacja – medytacja. No a NM ich przecież "zapewnia" – po co wam to wszystko, macie już gotowe. "Kochani, Pusty Umysł to nie to samo, co pusty łeb" – powiedział do swoich uczniów Andrzej Wesolowski (byłem przy tym). Proszę też wziąć pod uwagę różnice geofizyczne. Czy to przypadek, że Indie to Indie, a Syberia to Syberia? Nie ma czegoś takiego jak Karma (?). Owszem, dla Jivanmukty. I każdy ma tę MOŻLIWOŚć, lecz to nie jest z rozdania, jak emerytura z ustawy. To tylko i aż DOBRA NOWINA, a wiemy, co z nią zrobiono i robi się od 2 tys lat. Maria: W tym klipie ktoś wyjął z kontekstu słowa NM, żeby broń Boże się nie wysilić. Owszem, NM mówił słowa podobne, aby rozbić schematy ludzkich oczekiwań. To są, jak w Zen, KOANY. Dostojewski: Jeśli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone ("Biesy"). Klip: Bóg to iluzja, nie ma karmy, to…

Nie połykaj pochlebstwa od durni
zanurzonych w cywilizacji.
Oni czują się wolni i równi
jak karasie w kanalizacji.
[ga xx Dwugłos Poetycki] 

{mospagebreak}

Otrzymałem listy od autentycznych praktyków n/t klipu „Kosmiczny żart:
List 8 (kobieta, praktyk, adeptka Jogi Klasycznej, redaktor "Rozmów" z Nisargadattą Maharajem)

Perły rzucone przed wieprze

Gdy oglądałam ten filmik „Kosmiczny żart”, to w miarę upływu czasu coraz bardziej współczułam jego autorowi. Najpierw myślałam, że kpi, ale potem zobaczyłam, że on po prostu kompletnie nic z tego nie pojmuje, a wydaje mu się, że wszystko zrozumiał i słowa Mędrca postrzega jako kolejną wersję jakichś afirmacji.
Przejrzałam też pokrótce inne filmy (jest ich chyba 65) zamieszczone przez tego autora, czyli anderosso2112. No, jest tam kram ze wszystkim, przysłowiowy groch z kapustą: jeszcze jeden film z wypowiedziami NM, takoż prezentacja nauki Ramany Maharshi w pięciu częściach, Upaniszady, Shalom Aleihem, Triambakam – tu zatytułowane Mantra spokojnego ognia, dalej Indiańskie opowieści, Rozmyślania gwiezdnego wędrowca, Wolność, Pozytywne myśli, jest też filmik Lucyfer – dawca światła,  w którym, nie wiadomo czemu, cytowane są słowa Abrahama Abulafii na tle komiksowych postaci jakichś wojowników, a do tego chyba wszystkie piosenki Jana Kaczmarka.

W tym, co ten człowiek zamieścił na YouTube, jak w lustrze odbija się obecny stan umysłów bardzo wielu ludzi. Dobrym tego podsumowaniem jest fragment listu Twojego rozmówcy, :
" jest chyba czas jakiejś totalnego poplątania z pomieszaniem jeśli chodzi o praktykę duchową" (dodałabym, że to pomieszanie nie dotyczy tylko praktyki duchowej); "mój gabinet ściąga różnych praktyków i jak słucham, co im w głowy nawkładano na kolejnych kursach, najróżniejszych "ścieżek" – przypominających często wybieranie czekoladowych ciasteczek w cukierni – typu dla każdego, coś miłego – to na mojej łysej głowie włos się jeży gęsto".

Może jednak głębszy sens miał dawny obyczaj, który nakazywał chronić Wiedzę i nie przekazywać jej do użytku masowego profanów.

A wyrywanie wypowiedzi z kontekstu i układanie z nich jakichś własnych zlepków, to chyba największe nieporozumienie, delikatnie mówiąc.

Od czasu gdy zetknęłam się z przekazem Nisargadatty Maharaja  i Ramany Maharshiego, jestem głęboko przekonana, że należy czytać ich wypowiedzi wyłącznie z uwzględnieniem treści zadanego wcześniej pytania, a najlepiej czytać całe rozmowy.

Już nawet książki,  które powstają jako np. pogrupowane tematycznie zbiory wypowiedzi Mędrców, zafałszowują w mniejszym lub większym stopniu prawdziwy sens tych pouczeń , po pierwsze przez sam wybór, po drugie przez różne komentarze i skrótowe podsumowania, które mają jakoby ukazywać, co w nich jest najistotniejsze (np. „Czym jestem. Nauki Mistrza Nisargadatty”).

Gdy czyta się oryginalną rozmowę, to poza samym rozumieniem słów, można, przy odpowiednim skupieniu, wnikać w Stan. Wypowiedzi wyjęte z żywej rozmowy już tej mocy nie mają.

[imię i nazwisko znane redakcji Logonii]

{mospagebreak}

Autor (Aleksiej) przez wiele lat był adeptem Ramanadomu. Następnie został bezpośrednim uczniem Guru Satyanandy, praktykował w Bihar School of Yoga. Ukończył również moskiewską Akademię Jogi. Rozmawiałem z nim o klipie "Kosmiczny żart". (LZ)

List 1

Witam,
albo autor drwi, albo właśnie przeczytał Rozmowy z Mędrcem i stwierdził, że już może "wyluzować" oraz, że warto tym "wyluzowaniem" podzielić się z innymi i przekazać "istotę nauk Mędrca".
Oczywiście – co chcę podkreślić – moje refleksje związane z klipem nie mają na celu skierowania, nawet pośrednio, jakiejkolwiek "dokuczliwości" w stronę autora klipu, który może być Bogu ducha winny i chciał "dobrze".

Moim zdaniem, temat uproszczeń i wyrywania z kontekstu treści duchowych, to temat nie tylko na artykuł, ale nawet na książkę.

Brak solidnej wiedzy o algorytmach praktyki duchowej powoduje złudzenia, że to tak łatwo i prosto i w ogóle "luzacy" są mile widziani.

Moim zdaniem Nisargadatta Maharaj przekazywał esencję swoich doświadczeń i to zawsze do konkretnego pytającego. Niezwykle ważne, aby nie uogólniać tych wypowiedzi.

Gdy mój Ukochany Nauczyciel Swami Satyananda mówił o Karma Jodze (czyli Jodze obserwacji własnych motywacji podczas wszelkiej aktywności – nawet podczas aktywności zwanej Snem – która to Joga jest nieoceniona jako wstępne oczyszczenie samskar i jako przygotowanie do praktyk kontemplacyjnych, które dla wielu są po prostu niemożliwe bez przygotowania), ktoś zapytał Go o Ramanę Maharshi: – Swamiji, przecież Ramana nie zajmował się jakąkolwiek pracą, po prostu Pogrążał się w Rzeczywistym. Swami Satyananda (którego Swami Shivananda wysłał do Ramany na pewien okres, o czym nieraz Swami wspominał) odpowiedział pytającemu, krótko ucinając wszelkie dalsze dywagacje: – Tak, ale nie wszyscy jesteśmy na poziomie Ramany Maharshi.

Zapomina się obecnie, że dla skutecznej praktyki Raja Jogi niezbędna jest sattwa jako dominująca guna w świadomości. Praktycy, których umysł nie jest jednopunktowy a sattwa nie dominuje w ich świadomości, nie powinni brać się za Raja Jogę, bo szkoda czasu i frustracji.

To samo dotyczy umiejętności służenia innym. Wg. Swamiego Shivanandy, nie ma mowy o jakiejkolwiek skutecznej medytacji, jeśli człowiek przechodzi obojętnie obok brata swego, myśląc tylko o nadymaniu własnego ego poprzez pseudo-praktykę duchową.

Naiwni myślą, że ewolucję można przyspieszyć, że można osiągnąć Jaźń tak niejako z "ulicy". Niestety nie – trzeba rzeczywiście stać się wysoką duszą, pełną prawdziwego współczucia i empatii do innych przez widzenie w nich siebie – tu nie pomoże "wyluzowanie" i głoszenie naiwnych poglądów o kosmicznej grze.

Trzeba rzeczywiście rozwiązać swoje, często bolesne, konflikty wewnętrzne, by móc dojść do głębszych pokładów jestestwa. W tym dziele życia lenistwo ani wyluzowanie nie pomogą, to ciężka i bolesna praca, lecz rezultaty będą realne, a nie lipne.

Puentując:
– jest chyba czas jakiejś totalnego poplątania z pomieszaniem, jeśli chodzi o praktykę duchową,
– mój gabinet odwiedza wielu różnych aspirujących do praktyki duchowej i jak słucham, co im w głowy nawkładano na kolejnych kursach, najróżniejszych "ścieżek" – przypominających często wybieranie czekoladowych ciasteczek w cukierni, typu: dla każdego coś miłego – to na mojej łysej głowie włos się jeży gęsto,
– wydaje mi się, że coś podobnego Pan obserwuje w Astrologii: wielu "coraz to mądrzejszych", którym brak pokory, by przysiąść i czegoś się solidnie nauczyć, nazywa siebie Astrologami. Twierdzą np. tak: ja jestem astrologiem horarnym, bo to konkretne, nie tam jakaś Astrologia Świątynna czy klasycy – ja jestem nowoczesnym astrologiem  –  "dziś pytanie – dziś odpowiedź", niepotrzebny horoskop radix;  w ogóle, mało im trzeba, by ego było happy i chyba to ich rajcuje.
– wielu chyba poważnie myśli, że ewolucja duszy polega na "mentalnym wyluzowaniu"
oraz że wystarczy tylko "wyluzować" i już nic nie trzeba – zaraz wszystko samo się stanie;
po kilku latach spotyka się takiego "luzaka" i nic, tkwi nadal w swoim lenistwie, a czas leci bezlitośnie, ale… Nisargadattę oczywiście rozpracował.

Przypomina mi to sytuację pewnego adepta kulturystyki, który zamiast zasuwać na siłowni, najadł się sterydów, a następnie położył się na łóżku i czekał, wciąż powtarzając, że czuje jak "puchnie", czyli "mięśnie rosną w tempie zawrotnym"

Pozdrawiam
Aleksiej

List 2
Rzeczywisty cel duchowy

Witam,
niewątpliwie kontemplacje o życiu i śmierci prowadzą do tego, że życie dla praktyka jest krótkim odcinkiem, który daje szansę na ugruntowanie konkretnego stopnia spełnienia w drodze ku wolności. Odcinek jest krótki, tylko dla nielicznych mało wyboisty, najważniejszy jest czas. Trzeba zmieścić się w czasie, trzeba dostrzec wartość chwili, trzeba nie spuszczać z oka celu, pamiętając również o innych sferach, takich jak rodzina, jedzenie, niezaspokojone pragnienia ect.

Po co się spieszyć? To zależy od rodzaju praktyka i jego celu. Patańdźali wymienia i stopniuje rodzaje praktyków: od ostropotężnych, do coraz mniej potężnych w swojej praktyce i bezpragnieniowości.
Czy można tu cokolwiek "przyspieszyć" lub "zwolnić"? Czy można nagle po przeczytaniu o Jodze stać się ostro-ćwiczącym oraz zmniejszyć swoje lgnięcia? Czy można chcieć być ostropotężnym, tak jak np. chce się być prezydentem, czy zrobić „ostropotężną” karierę?

Absolutnie nie. Przyczyny są oczywiste. Tak, jak nie można stać się Ramaną czy Nisargadattą tylko po przeczytaniu "Rozmów z Mędrcem" czy obejrzeniu klipu o "duchowym wyluzowaniu", tak nie można być, ot, tak sobie, ostro [ćwiczącycym] i potężnym [w bezpragnieniowości]) [Jogasutra I.21 U ostropotężnych skupienie jest bliskie]. Inaczej mówiąc, cel musi być rzeczywisty, a nie wydumany.

Rzeczywisty cel duchowy wynika ze stopnia ewolucji duszy oraz stopnia nasycenia doznawaniem tzw. świata i jego tzw. uroków. Inaczej mówiąc, decyduje o nim ilość i jakość wasan. Wielu było praktyków, którzy np. po poznaniu kobiety (tej jedynej, przynajmniej do czasu rozwodu) rzucali praktykę (nawet – jak im się wydawało – ostropotężną), czując się spełnieni. Innym braciom nagle "kasy" się zachciało, bo życie jogina takie jakieś biedne im się wydało… Jeszcze inni byli tak stłumieni w swoich pragnieniach, że jak tyko energia pragnienia te uwolniła, ruszali w bhogę, chcąc wreszcie jej doznać.

Ramana Maharishi powiedział mniej więcej tak:  Jeśli tak się stanie, że ilość wasan się znacząco zmniejszy, człowiek naturalnie będzie szukał cichego miejsca, aby pogrążać się w kontemplacjach.

Ostropotężny praktyk to taki, który nie ma już dokąd się cofnąć. Nie ma gdzie znaleźć kolejnych iluzji do spełnienia. Jego cel nie jest wydumany, nie jest mentalny – jest stanem jego duszy. Widzi życie jako krótką chwilę, czuje śmierć z dnia na dzień. Nie ucieka przed Nią. Traktuje Ją jako wymianę ciał. Trochę mu się spieszy, bo nie ma na co czekać!

Dlaczego cokolwiek pcha nas w ramiona spełnienia? Ponieważ – jak napisał Ramana – Szczęście jest naszym naturalnym stanem i nie spoczniemy, zanim go nie znajdziemy.

Te dwie siły, czyli głębinowa pamięć naszej prawdziwej natury, chcąca powrotu do naszego naturalnego stanu, i niemoc znalezienia trwałego spełnienia w doznawaniu świata, dają napięcie, którego rozładowaniem może być tylko spełnienie.

Czy Samadhi może stanowić motor praktyki? Nie, ponieważ nikt na początku drogi nie ma bladego pojęcia o tym, czym jest ten Stan. Swoje wyobrażenia opiera wyłącznie na poprzednich doświadczeniach, których podporą jest głównie jakiś rodzaj przyjemności czy błogości. Łatwo jest ulec wrażeniu, że Samadhi jest podobne do kiedyś przeżytej błogości.

Można spotkać praktyków, którzy gdzieś tam dotarli: ktoś poczuł się Centrum Galaktyki, ktoś poczuł Chrystusową Miłość, ktoś poczuł błogość aż do bólu, ktoś inny rozprzestrzenił się znacznie, czując się jednym z innymi itp. Na pytanie, dlaczego nie rzucił wszystkiego i nie poszedł w ugruntowanie tego doświadczenia, przeważnie pojawia się milczenie zamiast odpowiedzi. Zdarza się zaś, że osoba taka stwierdza po takim doświadczeniu: „nie czułam się gotowa, było to zbyt odrealnione”, „czułem, że ciężko będzie wrócić do normalnej rzeczywistości”, lub „a co by ludzie powiedzieli, pewnie wzięliby mnie za jakiegoś świra” itp.

Chodź obejrzeć/ Prawdziwie kwiaty/ Tego świata bólu. [Matsuo Basho „Haiku”, przekład Piotr Madej].

Aleksiej

{mospagebreak}

Autorka [AJ] jest adeptką krakowskiego Warsztatu  Astrologii Praktycznej, z wykształcenia teologiem, z życiu prywatnym zamężna, czworo dzieci. Mieszka na Śląsku. Oto jej list:

Obejrzałam materiał na youtube i na gorąco mam takie refleksje: Słowa Mistrzów zawsze są prawdziwe, niezależnie czy wyrwane z kontekstu, czy nie. Czy są związane z jakąś konkretną sytuacja, czy zacytowane fragmentarycznie, to nie zmienia tej kwalifikacji. Zawsze są doskonałe. Problem tkwi, jak przypuszczam, w ¬– rozumieniu. Bo rozumieć, to znaczy żyć według tego, co się rozumie.

Wspominaliśmy na Warsztatach o sytuacji, w której wielokrotnie, w różnym czasie, na różnym etapie doświadczenia i w różnym stanie spotykamy się z tym samym Dziełem. O tym, że Ono jest za każdym razem nowe i odsłania zupełnie inną rzeczywistość, choć materiał Przekazu pozostaje wciąż taki sam. Maria dawała za przykład Indianina, który nigdy wcześniej w swoim życiu nie widział statku, dlatego w ogóle nie rozpoznał go jako statek, gdy nadpływał. Można rozumieć pojedyncze słowa, można nawet rozumieć
całe zdania, ale jeśli umysł jest nieprzygotowany, jest to bez wartości i nie zaowocuje stosownym rozpoznaniem, a zatem i – Byciem.

Klepanie bez zrozumienia, bez Przemiany jest takim samym hobby, jak wiele innych i dokładnie tyle samo z niego wynika. Było już wiele Przekazów, o których napisano nawet opasłe tomy, a jednak tylko garstka z garstki rozumiała, o czym mowa, choć niekoniecznie można o nich coś znaleźć na youtube.

Niechby i było wyrwane z kontekstu, w połowie urwane, w jednej czwartej podane, wystarczy, by się z Tym spróbować, starać się Tak żyć, do końca, bez żadnego Ale. 

Mistrzu, co mam zrobić, by praktykować? Zostaw wszystko i chodź ze Mną.  I… syn bogacza się wycofał.

[imię i nazwisko znane redakcji Logonii]