TSUNAMI Indie 2004
Tak, rozminęliśmy się z Tsunami w Pondicherry dosłownie o godziny, przez Cuddalore przejeżdżaliśmy autobusem do Varankoil kilka godzin przed uderzeniem oceanu.
…potok informacji uderza w nas z mocą astralnego tornado: w hinduskiej wiedzy o Przeznaczeniu rozróżnia się wydarzenia nieuchronne, których żadną miarą nie można było uniknąć, bowiem są nagłe, całkowicie niezależne od człowieka i nieuchronne, zwą je Arista – omenami Śmierci; drugim rodzajem dopustu bożego są Vigna czyli wydarzenia, które można było przewidzieć, których człowiek usiłował uniknąć, ale nadmierne przeszkody i problemy uniemożliwiły mu to i musiał łyknąć goryczy życiowych przypadłości.
Żadnych przemówień, żadnych ubolewań z powodu dopiero co ryczącego Mahakali, który rzygnął tsunami, żadnych pretensji do bogini Kali, która dopiero co łyknęła kilkaset tysięcy żywych ciał i wypluła je po tamtej stronie rzeczywistości, żadnej martyrologii, zawodzenia, żałosnego pojękiwania, żałobnego utyskiwania, żadnego racz nam zwrócić Panie! Tylko muzyka, śpiew i jasność, która omywała nasze dusze cichym bólem.
Leon Zawadzki & Maria Pieniążek „NANDRI”, fragmenty z rozdziałów „Wędrowcy spotykają Karmana” oraz „Za dużo cudów na raz.”
TSUNAMI Japonia 2011
Na obszarze między stacjami Jiyugaoka, Ookayama, Ishikawadai i Musashikoyama jedyny materialny ślad piątkowego trzęsienia ziemi, jaki znalazłam, to ułamany krzyż na wieży kościoła Salezjanów. Nikt pod nim nie stał, wieszcząc koniec świata. Nikt nie palił świeczek i nie wzywał bogów nadaremno. Gdy wracałam tą samą drogą, pod kościołem uwijało się kilku robotników, a teren odgradzała taśma. Mężczyzna ze świecącą pałką wskazywał drogę przechodniom i przepraszał za niedogodność. Koło domu obok staruszka w fartuchu metodycznie zamiatała chodnik. Gdyby zawaliła się buddyjska świątynia, Japończycy zachowywaliby się podobnie.
Ten obraz pozostanie dla mnie istotny i symboliczny. Wskazuje na zasadniczą różnicę w zachowaniu w obliczu katastrofy między Japończykami i moimi rodakami. Japończycy nie skupiają się na przyczynie katastrofy ani nie zadręczają siebie czy innych pytaniami, jak bogowie mogli do niej dopuścić i czym oni sobie na to zasłużyli. W wielu odłamach buddyzmu można wprawdzie znaleźć religijne wyjaśnienia nieszczęść zbiorową karmą czy nadchodzącym końcem świata, ale energia społeczna płynie w inną stronę. Religia, głównie buddyzm, zostanie użyta jedynie jako przydatna forma do wyrażenia smutku i rozpaczy po stracie zmarłych. Ciała zmarłych zostaną spalone, pochowane i opłakane i pozostaną w ziemi. Kolejne rytuały służyć będą kultywowaniu pamięci o przodkach, a żywi pozostaną wśród żywych. Japończycy nie przybiorą pozy ofiar cierpiących za narody świata i nie będą nikogo obwiniać.
W telewizji przemawiać będą bardzo nudni niekiedy specjaliści, a nie rozjuszone autorytety moralne od wszystkiego, cierpiący na przerost ego dziennikarze czy zionący nienawiścią kapłani. Od początku tej katastrofy ogromnych rozmiarów, którą już porównuje się do sytuacji, w jakiej Japonia znalazła się po II wojnie światowej, jej mieszkańcy wzięli się do pracy. Bo trzeba posprzątać miasta zmiażdżone przez tsunami na papkę tak samo, jak trzeba naprawić złamany krzyż i pozamiatać ulicę przed domem. Wszyscy pytają, czy stąd uciekam, ale na razie wydaje mi się to niepotrzebne i – nielojalne.
Joanna Bator "Spokojnie, to trzęsienie" (fagment)
http://wyborcza.pl/1,75477,9259182,Spokojnie__to_trzesienie.html
Hokusai Katsushika (1760-1849), drzeworyt "Wielka fala w Kanagawa"
www.logonia.org