ATHANASIUS KIRCHER

ATHANASIUS KIRCHER [02.05.1602 – 27.11.1680]



Athanasius Kircher w 1664 r. w wieku sześćdziesięciu dwóch lat. Malarz, który go malował powiedział: jego twarz i imię są znane na całej kuli ziemskiej


Życie rozpoczął o godz. 02:45 nad ranem 2 maja 1602 r. – w dniu św. Athanasiusa – w Geisa niedaleko miasta Fulda (wschodnie Niemcy). Jego ojciec Johann był człowiekiem o wszechstronnej wiedzy. Jako doktor teologii nauczał mnichów z zakonu Benedyktynów niedaleko Heiligenstadt. Posiadał wielką bibliotekę, którą stracił podczas wojny trzydziestoletniej. Athanasius był jego ostatnim z dziewięciorga dzieci; już jako chłopiec posłany do rabina na lekcje hebrajskiego. Dodatkowo uczęszczał na regularne zajęcia w lokalnej szkole jezuickiej w Fuldzie. Dzieciństwo Athanasiusa było pełne przygód, które z upodobaniem przedstawia w swoich wspomnieniach.
Pod koniec czwartego roku życia uniknął przedwczesnej śmierci: pewnego razu, gdy pływał w stawie, przy którym znajdował się młyn wodny, nagle prąd wody pochwycił go i zaczął znosić w kierunku koła młyńskiego. Jego koledzy byli pewni, że za chwilę zobaczą ciało poszarpane przez maszynerię, Athanasius jednak przepłynął obok młyńskiego koła, przeżył tylko szok. Nieco później, podczas wyścigów konnych, nacisk tłumu pchnął go pod kopyta nadbiegających koni. Widzowie oczekiwali najgorszego, ale on kucnął i znieruchomiał dzięki czemu wyszedł z tego nietknięty.
Oba te wydarzenia możemy postrzegać jako ekwiwalencje magiczne: młyńskie koło symbolizuje młyny boże horoskopu, które mielą człowieka w żarnach losu; rozpędzony konie, tratujące wszystko na swojej drodze, są znakiem nieuchronnego zniszczenia, zaś kopyta koni sygnifikują niesnaski, oszustwo, niepokój, smutek, a właśnie wobec takich zagrożeń mag musi sobie poradzić. Jak? Nieruchomiejąc.
Duch przygody igrał z Athanasiusem od wczesnych lat jego życia.  Pewnego razu wyruszył w dwudniową podróż, aby zobaczyć sąsiednie miasto. Podczas drogi powrotnej zgubił się w lesie i ze strachu przed rabusiami, dzikami i niedźwiedziami spędził całą noc na drzewie. Kiedy miał piętnaście lat, podczas jazdy na łyżwach, przemroził się i nabawił przepukliny. Odmrożenie nie ustępowało, pomimo opieki i leczenia, w końcu wdała się w to gangrena, więc stracił nadzieję na uratowanie życia. Jednakże modlił się gorliwie do Błogosławionej Dziewicy i w następnym miesiącu był już zdrów. Opisując ten wypadek, Kircher powiedział, że jego nagłe wybawienie od śmierci było małym cudem i że już w młodości czuł się wybrańcem Boga, namaszczonym specjalnym olejem przeznaczenia.
Próby kształcenia się w Jezuickim Kollegium w Mainz zakończyły się niepowodzeniem, ale Kircher został przyjęty, w Paderborn w roku 1618, jako nowicjusz, do Kollegium. Nauczyciele traktowali go jak tępaka, gdyż przyjął postawę pokornego i nieśmiałego, a to nie pozwalało dostrzec jego inteligencji, którą niewątpliwie przewyższał swoich towarzyszy.

W 1620 r. ukończył nowicjat, przyjął pierwsze ślubowania i rozpoczął studia filozofii scholastycznej, niestety, wkrótce po tym edukację przerwała wojna trzydziestoletnia. Pod koniec 1621 r. Paderborn najeżdża diuk Christian z Brunswick, zawzięty przeciwnik zakonu jezuitów. Wielu z nich jest dręczonych, odbywają się łapanki zakonników i aresztowania. W styczniu 1622r. Kircher wraz z dwoma towarzyszami, nie mogąc dłużej patrzeć na to, co się dzieje, uciekają z miasta, przez trzy dni brną przez głębokie śniegi. Osłabieni żebrzą o jedzenie, aż pewien życzliwy, szlacheckiego rodu katolik dał im schronienie i wsparcie. Tydzień później w Jezuickim Kollegium w Munster poradzono im, aby kontynuowali podróż do Kolonii. Uciekinierzy przeszli obok Düsseldorfu, zawitali do mroźnego Rhine, po czym dalej uciekali po lodzie ubezpieczani przez okolicznych mieszkańców. W pewnej chwili pokrywa lodowa załamała się i Kircher wpadł do wody. Jego towarzysze stracili go z oczu, tak jak ongiś dzieci z którymi się bawił przy młynie. Wszyscy byli pewni, że już nie zobaczą go żywego. Athanasius dopłynął jednak w lodowatej wodzie do brzegu i szedł przez trzy godziny, w końcu dotarł do kolegium jezuickiego w Neuss. Po trzech dniach był gotów, by iść do Kolonii, gdzie podjął na nowo edukację i studia filozoficzne.

W 1623 r. dla kontynuowania studiów humanistycznych Kircher przemieszcza się do Koblencji. Naucza tam w szkole jezuickiej języka greckiego. Po raz pierwszy rezygnuje z postawy pokornej miernoty i pozwala, by ujawniły się jego prawdziwe zdolności intelektualne. Zapala swoje światło,  lecz w powszechnych ciemnościach jest ono wyzwaniem dla miernot prawdziwych, więc wkrótce ogólne zdziwienie przeradza się w zawiść. Kircher wobec tego decyduje się powrócić do Heiligenstad, miasta, w którym nauczał jego ojciec.
Podróż była niebezpieczna, ponieważ prowadziła przez terytorium protestantów. Kircher, wyżej ceniąc godność kapłana niż własne bezpieczeństwo, zdecydowanie odrzucił możliwość maskowania się, mówiąc: …wolałbym zginąć z rąk rabusiów, niż spokojnie podróżować w ziemskich szatach. Wieść ta dotarła do protestanckich żołnierzy, którzy zgotowali dlań zasadzkę, zdarli z niego szaty i bili go, przygotowując pętlę na najbliższym drzewie. Kircher uznał, że czas powierzyć duszę Bogu. Jego spokojne zachowanie poruszyło jednego z żołnierzy, który począł z nim otwarcie rozmawiać, po czym namówił swoich współtowarzyszy, by oszczędzili życie młodego kapłana. Puścili go wolno, zapewnili nietykalność, a ów życzliwy żołnierz oddał mu pieniądze i ponaglał do natychmiastowej ucieczki. Kircher dotarł bez przygód do Heiligenstadt i zaczął tam nauczać matematyki, języka hebrajskiego i syryjskiego.
Mając trzydzieści trzy lata zwrócił na siebie uwagę przełożonych, gdy w szkole przygotowywano się do wizyty arcybiskupa-elektora z Mainz. Kircher, który uwielbiał mechaniczne wynalazki, zorganizował zadziwiający pokaz poruszającej się scenerii i fajerwerków. Wywołało to tak głębokie wrażenie, że zaczęto szeptać o czarnej magii, dopóki sam konstruktor nie objaśnił ukrytych mechanizmów maszynerii. Elektor wezwał jezuitów na dziedziniec, zachęcając ich, by robili więcej tak ciekawych przedsięwzięć oraz wsławili księstwo swoimi badaniami i wynalazkami. Kircher rozwinął więc swoje doświadczenia, w przeciągu trzech miesięcy podejmując pracę nad fenomenami magnetyzmu, wydał też swoją pierwszą książkę Sztuka Magnetyzmu (1631). Po śmierci elektora, Kircher powrócił do swojego kolegium w Mainz, gdzie przebywał przez następne cztery lata. W 1625 r., pprócz studiów teologicznych, opanował umiejętność posługiwania się teleskopem, przez który obserwował nieznane zjawiska plam na Słońcu.
W 1628 r. został wyświęcony na księdza i założył stowarzyszenie zakonne w Speier. Do tego momentu uważał siebie za naukowca, jednak nowy horyzont wiedzy otworzył się przed nim, gdy po raz pierwszy zobaczył w książce Obelisk z Sistine, notację hieroglifów egipskich. Zasiało to w nim ziarno, które pewnego dnia dało owoc jako Oedipus Aegyptiacus (pol. Siedemdziesiąt dwa imiona Boga). Ponieważ Kircher ponownie wyruszył w drogę, tym razem, by nauczać w Würzburgu, zamierzone dzieło musiało przez pewien czas pozostawać w uśpieniu. Niewątpliwie pokrzyżowało to jego plany, wobec czego w 1630 r. złożył petycję do generała zakonu, by pozwolił mu wyjechać do Chin w roli misjonarza. Jego prośba została odrzucona i w ostateczności musiał zadowolić się materiałami zebranymi przez innych misjonarzy, na podstawie których powstało dzieło China Monumentis.
Nowe wrażenia nadeszły dość szybko, gdy do regionu wkroczyła armia szwedzka. Pewnej nocy w roku 1631 Kircher wyjrzał przez okno i miał wizję, zobaczył mianowicie żołnierza kopiącego dół na dziedzińcu. Niespodziewanie kolegium zostało zaatakowane przez grupę protestantów. Kircher razem ze swym uczniem Casparem Schottem musiał uciekać, pozostawiając wszystkie swoje rękopisy. Kircher zawsze miał skłonność do sytuacji dramatychnych. Wiele razy był o krok od śmierci, wrodzona ciekawość, która zmuszała go do badań naukowych, prowadziła go po wielokroć tuż obok śmierci.
W tych trudnych czasach było oczywistym, że nie ma przyszłości dla rozwoju szkolnictwa jezuitów. Przełożeni Kirchera pozwolili mu udać się do Francji. Ostatecznie zatrzymał się w Avinion, aby tam nauczać matematyki, filozofii i języków orientalnych. Zaczął kontaktować się z kosmopolitycznym światem nauki dzięki Nicolausowi Claude Fabri de Peiresc, zamożnemu patronowi szkolnictwa, który słyszał o lingwistycznych osiągnięciach Kirchera i jego zainteresowaniach egipskimi hieroglifami. Peiresc zaprosił go do swojej posiadłości, aby Kircher pomógł mu w odszyfrowaniu egipskich rękopisów. Dostarczył mu książki i kopię tablicy Isis z Bembine, a Kircher pożyczył kilka rzadko spotykanych książek z biblioteki jezuickiej w Speier. Jego wielostronne badania ruszyły na dobre w 1633 r. i właśnie wtedy Kircher otrzymał, niemile przez niego widziane choć nobilitujące go, wezwanie do Wiednia. Dostał je od Johanna Keplera, który protegował go na nadwornego matematyka na dworze Habsburgów.
W czasie gdy Kircher posłusznie szykował się do drogi, Peiresc pisał list protestacyjny, zwracając się do ówczesnych autorytetów, włącznie z papieżem Urbanem VIII i kardynałem Barberinim.
Ponieważ Niemcy wciąż były dla jezuitów niebezpieczne, Kircher wybrał drogę prowadzącą przez północne Włochy. Wraz z kilkoma braćmi wsiadł na statek do Marsylii. Niestety zakonni bracia rozchorowali się, wobec czego kapitan wysadził ich na wyspie i popłynął dalej wraz z całym ich ekwipunkiem. Porzuconych jezuitów zabrał pewien rybak, z którym dopłynęli w końcu do Marsylii, a do Genui wyruszyli na statku, który prezentował się lepiej niż poprzedni. Podczas drogi zaczął się sztorm, przez trzy doby wszyscy musieli szukać schronienia w pieczarze morskiej, aż do momentu uciszenia się burzy. Zaledwie wyruszyli, ponownie rozszalała się potężna burza, spychając statek ku wybrzeżu. Kapitan, wprowadzając okręt do wąskiej zatoczki, ledwo uniknął katastrofy.
Kircher nie spieszył się zbytnio do Wiednia, zatrzymał się po drodze w Civitavecchia, głównym porcie Rzymu. Było jasnym, że Kircher nie straci szansy obejrzenia starożytnego miasta, więc wyruszył w czterdziestomilową drogę pieszo. W Rzymie stwierdził ku swemu zdumieniu coś, co przeczuwał – prośba Preisca odniosła skutek i jego obowiązki zostały zmienione. Pozostał w rzymskim kolegium jezuitów. Był rok 1635. Kircher został członkiem specjalnej komisji jezuitów do badań nad hieroglifami, a wkrótce potem zajął poczesne miejsce w rzymskim zakonie jezuitów, który stał się jego domem i był nim aż do śmierci. Miał tam wszystkie warunki, aby prowadzić badania i prace naukowe: wolny czas, asystentów i pieniądze.
W 1636 r. Friedrich, landgraf Hesse-Darmstad, władca regionu, w którym mieszkał Kircher, głównie dzięki wysiłkom Kirchera, przeszedł na katolicyzm. Został przyjęty do kościoła podczas uroczystego obrzędu, który odbył się w Rzymie, wkrótce potem mianowany został kardynałem. Był on tak zafascynowany Kirecherem, że wyruszając w podróż do Włoch, wybrał go na swojego spowiednika i towarzysza podróży. Wyprawa prowadziła przez południową Sycylię i dotarła do Malty. Kircher wszędzie napotykał sprzyjające warunki do prowadzenia badań nad zjawiskami natury, od fata morgana po wulkany i świat zwierzęcy.
Kircher koniecznie chciał zobaczyć Syrakuzy, by sprawdzić, czy Archimedes rzeczywiście mógł spalić rzymski statek dzięki skupieniu promieni słonecznych w lustrze (rys. Zapalające lustro Archimedesa). Otóż to właśnie Kircher rozwiązał jedną z trudniejszych zagadek historycznych. W 214-212 r.p.n.e. Marcellus oblegał Syrakusy. Obrońcy poprosili o pomoc sławnego budowniczego Archimedesa. Obmyślił on maszynerię zwaną szponami Archimedesa, która hakiem unosiła kadłub wrogiego rzymskiego okrętu ponad wodę, następnie obrońcy nagle zwalniali napięcie liny i statek gwałtownie spadał do wody. Podanie głosi, że Archimedes za pomocą zmyślnie skonstruowanego lustra, skupiającego promienie słoneczne, spalił okręt rzymski. Kircher odwiedził Syrakuzy i stwierdził, że okręt powinien był znajdować się nie dalej jak trzydzieści kroków od lądu. Negując zastosowanie parabolicznie i sferycznie ukształtowanego lustra podsunął myśl, że słynne lustro Archimedesa musiało być eliptyczne.
Descartes zdyskredytował tę opowieść twierdząc, że z tak znacznej odległości paraboliczne lustro nie może skupić dostatecznej ilości żaru. W kwietniu 1747 George Louis Leclerc de Buffon przeprowadził publiczny eksperyment w Tuileries używając 168 zwykłych płaskich luster. Zamontował je na różne sposoby, w następstwie czego zapalił drewno z odległości 150 kroków. Zapewne Archimedes mógł zrobić dokładnie to samo.
W marcu 1638 r., gdy wyruszali w podróż powrotną, wybuchły wulkany Etna i Stromboli. Gdy wylądowali w Tropei doszło tam do trzęsienia ziemi i byli świadkami zniszczenia wyspy Św. Eufemii. Kiedy dotarli do Naples, Wezuwiusz także groził wybuchem. Nienasycony Kircher wspiął się na szczyt wulkanu i zszedł do krateru, aby móc prowadzić dokładne obserwacje procesów wulkanicznych. Była to jego ostatnia wyprawa.
Od 1638 r. Kircher w kolegium rzymskim został mianowany profesorem matematyki i utrzymywał ten urząd przez osiem lat, po czym zwolniono go całkowicie z obowiązku nauczania. Rozpoczął  publikowanie wielkiego dzieła o różnorakich tematach jego dociekań. Jego reputacja przyciągała uczonych, otrzymywał listy, księgi i eksponaty z całego świata. Zgromadził muzeum dzieł sztuki, ciekawostek, okazów naturalnej historii i aparatów naukowych. Jeszcze za jego życia utworzono dom zwany Museo Kircheriano, który podobnie jak fundacja Eliasa Ashmolea w Oxfordzie, był pierwszym muzeum publikacji. Pomimo powodzi, plag i społecznych niepokojów, które nękały Rzym, Kircher niestrudzenie pracował, publikując kolejne książki jedną po drugiej, pisząc setki listów i zapisując rozmowy z niezliczoną liczbą odwiedzających. Pośród nich byli książęta, którzy życzliwie zgadzali się, gdy proszono ich o podarunki z prywatnych kolekcji. Najchętniej widzianymi gośćmi byli uczeni, jak angielski jezuita i rojalista William Gascoignes (wynalazca okularu do teleskopu), artyści, jak francuski malarz Nicolas Poussin, którego Kircher instruował co do perspektywy, Caspar Schott, uczeń Kirchera z czasów Würzburga oraz wydawca jego nie opublikowanych zapisków.
Starzejąc się, Kircher coraz bardziej okazywał swoją pobożność. W 1661 r. podczas poszukiwań śladów starożytności w Marino odkrył ruiny starego kościoła, w którego inskrypcji napisano, że został zbudowany przez cesarza Konstantyna w miejscu, gdzie św. Eustace miał wizję Chrystusa w rogach jelenia. Kircher zdecydował o restauracji i przywróceniu świetności kościoła jako miejsca pielgrzymek, a sława i koneksje Kirchera przyniosły obfite datki na rzecz tej pracy. Wraz z innymi jezuitami przyjmował pielgrzymki w dniu św. Michała, 29 września. W owych czasach było to miejsce bardzo znane i uczęszczane.
 
Prace wykopaliskowe oraz podróże zostały uwieńczone publikacją książki o starożytności łacińskiej, zaś streszczenia badań Kirchera dokonał Johann Stephan Kestler w Physiologia Kircheriana Experimentalis. Jest to zwięźle opracowany podręcznik, o którym ojciec Reilly powiedział, iż pokazuje, co dobry wydawca może i powinien zrobić z pozostałymi pracami Kirchera.
W ostatnich latach Kircher został… zaatakowany przez alchemików oraz badaczy, którzy widzieli w nim tylko reprezentanta i autorytet zakonu jezuitów. Cierpiał na dolegliwości wieku podeszłego.
Od 1678, przygotowując się do śmierci, zajmował się głównie ćwiczeniami duchowymi. Zmarł 27 listopada 1680 r. Jego ciało zostało złożone w Gesú , natomiast serce w kościele, który z takim oddaniem restaurował.

(Fragment rozdz. GENIUSZE ZODIAKALNI z tomu ARIADNA – WYROCZNIA, Leon Zawadzki)

www.logonia.org