NASZE ŚWIĄTECZNE NAWYKI
Jest to zapis wykładu wygłoszonego na sesji
medytacyjnej w Warszawie w dniu 10 grudnia 1986r. Publikujemy go w naszym cyklu ze
względu na jego nieustającą aktualność. A także dlatego, ponieważ wiemy już
dzisiaj, że zapowiedziane wówczas przemiany dokonały się. W tym wykładzie widoczne
też są praktycznie zastosowane metody astrologii świątynnej.
Nasze codzienne nawyki i upodobania są kształtowane w nas
od dziecka. O tej porze roku, gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, już od
dziecka silnie reagowaliśmy na choinkę, świętego Mikołaja i inne miłe okoliczności.
Sam pamiętam, że jako dziecko zostałem ostro postraszony, gdy moja ciocia – jak się
potem okazało – przebrała się kiedyś za diabła i wpadła do dużego pokoju, gdzie
siedziałem. Bez żadnego uprzedzenia, szczupła, długachna, w czarnym obcisłym trico, z
rogami, wymazana sadzą, przewracała białkami, potrząsała widłami i usiłowała mnie
złapać… I tak, od tego czasu uciekałem przed ciocią.
Niedawno widziałem ciocię, jest ona o wiele
starsza, utyła i rzeczywiście takie akcesoria diabelskie jak dobra materialne,
pieniądze, drogocenne drobiazgi, bardziej ją pochłaniają niż zdrowa myśl, że
wszystkie te błyskotki jednak przemijają. Ciocia poszła swoją drogą, bo strasząc
mnie wiedziała, że to dla pucu, ja natomiast – postraszony i święcie wierząc,
że to prawda, począłem szukać ucieczki przed szatanem. Oto jakimi drogami chadza
przeznaczenie.
I dzisiaj też serce nam bije mocniej, gdy ubieramy
choinkę dla własnych dzieci. Nasze nawyki, wspomnienia i reakcje psychiczne mają
przeróżne znaczenie dla nas samych, gdyż wytwarzają aurę świętowania. Skupmy
się więc na tym, czym jest Święto. Czy zdarza się ono tylko od czasu do czasu?
A może święta jest każda sekunda naszego żywota?
Ideałem karma jogi jest, aby każda czynność naszego
życia była poświęcona Najwyższemu i tym samym stawała się święta.
Poświęcić zaś cokolwiek Najwyższemu można dopiero wówczas, gdy przestaniemy się
tak usilnie martwić o siebie i skrupulatnie liczyć swoje i nie swoje.
Święto Bożego Narodzenia w naszej tradycji kojarzy się
także z miłą ociężałością, rozleniwieniem, padającym śniegiem i nocnym
nabożeństwem… Mało kto jednak usiłuje wniknąć w sens tego święta i zobaczyć,
że za rytualnymi gestami kapłanów i wiernych kryje się coś niezwykle poważnego. W
tej powadze przede wszystkim dostrzegamy ciało. Nie jest to codzienne, zwyczajne
i nawykowe ciało, lecz ciało szczególne, nowo narodzone, ciało Syna
Bożego – Kosmosu.
Święto Bożego Narodzenia nie przypadkiem przypada na
czas, gdy postrzegamy Słońce w punkcie Zwrotnika Koziorożca. W tym
momencie następuje przesilenie: najkrótszy dzień oraz najdłuższa noc poczynają
zmieniać swoje wzajemne relacje czasowe. Zaczyna powoli przybywać dnia. A
więc jest to moment, w którym następuje triumf światła nad ciemnością.
Możemy sami zobaczyć, że moment, kiedy Słońce wchodzi
w znak Koziorożca, jest szczególny. A to dlatego, że zestrojenie Nieba i
Ziemi w duszach ludzi ma istotne znaczenie. Wystarczy uprzytomnić sobie w jakim
stopniu życie ludzi na Ziemi zależne jest od cyklicznych faz przyrody. Cesarze chińscy
bardzo uważnie obserwowali pogodę, ponieważ stwierdzili, że stan pogody jest odbiciem
nastrojów mas ludzkich. Łączyli oni bieg spraw państwowych ze stanem pogody. Takoż
wyznaczenie okresu Świąt Bożego Narodzenia i Świąt Wielkiej Nocy jest nieprzypadkowe
i oparte na zjawiskach astronomicznymi, czyli relacji Nieba i Ziemi. Momenty przesileń
są również impulsami energetycznymi i należy brać je pod uwagę przy
prognozowaniu i wykonywaniu czynności życiowych.
Dla nas, żyjących przy końcu XX. stulecia, istotne
znaczenie ma ten fakt astronomiczny, że z geocentrycznego punktu widzenia zbliżamy
się do sytuacji wyjątkowej. W tych wydarzeniach właśnie punkt przesilenia – triumfu
światła nad ciemnością – czyli Zero Koziorożca w lutym 1988 r., czyli za dwa
lata, po raz pierwszy stanie się miejscem koniunkcji Saturna i Urana oraz blisko
położonego w tym czasie, i również w Koziorożcu, Neptuna. Komunikacja ta w
klasycznym Krzyżu Kardynalnym dokonuje się więc na szczycie Nieba. W tym punkcie
znajdują się razem Władca Przeznaczenia – Saturn, Władca Rewolucji Kosmicznej – Uran,
oraz Władca Idei – Neptun.
Jest to sytuacja znacząca i wyjątkowa, ale należy być
wewnętrznie przygotowanym, aby dostrzec i zrozumieć jej sens. Nadchodzące wydarzenia
jakościowo zmieniać będą nas samych i nasz świat, nikogo nie pozostawią obojętnym.
Nadszedł czas Wielkiej Zmiany stosunków społecznych, relacji międzludzkich, wartości
poznawczych i doświadczania życia codziennego. W przeciągu siedmiu lat – od 21 grudnia
1988 godziny 22:17 do 1995/1996r. – zmiana ta dokona się i ugruntuje w naszej
przytomności. Musimy jeszcze trochę poczekać, ale to już doprawdy niedługo. Według
moich obliczeń impulsy astrologiczne wywołają znaczącą zmianę w 1989r. Aczkolwiek my
ludzie mamy nawyk, aby spłycać to, co wyjątkowe i widzieć nade wszystko walkę o
przetrwanie gatunku.
Należy też brać pod uwagę, że koniunkcja, o której
mowa, a także inne zjawiska astrologiczne są tylko impulsami, po których następują
konkretne wydarzenia. Taki impuls kosmiczny nie wybucha od razu działaniami
i zmianami. Należy rozumieć, że jego działanie jest jak fala, która
płynie, narasta i zagarnia, przetacza się, obmywa, porywa, jednocześnie zaś
inspiruje wydarzenia. Jej działanie i zasięg są dalekosiężne, ale jest to tylko
jeden z dźwięków akordu w symfonii kosmicznej.
Ostatnia encyklika Jana Pawła II – O Duchu Świętym
w życiu Kościoła i świata, ogłoszona w 1986 r. mówi o tym, iż
nastąpi całkowity triumf chrześcijaństwa i Chrystusa jeszcze przed końcem naszego XX.
wieku. I chociaż jakiś czas temu Watykan dość rygorystycznie wyrażał się
o astrologii i zabraniał chrześcijanom praktyk astrologicznych, to bez wątpienia
astrologowie chrześcijańscy tę opisaną przez nas koniunkcję biorą pod uwagę.
W tej samej encyklice Ojciec Święty wskazuje na nasilające się walki dobra ze
złem, światła z ciemnością, czyli walkę z szatanem. No właśnie, jest to walka
z szatanem, czyli z tym, czym ciocia nastraszyła mnie w dzieciństwie i teraz
właśnie, kiedy ja jeszcze żyję, mam szansę zobaczyć zwycięstwo światła nad
ciemnością. Nie należy jednak zapominać, że walka światła z ciemnością odbywa
się w różnych cyklach, również w cyklu rocznym. Ale przede wszystkim należy to
zobaczyć w samym sobie.
Indywidualnie, ja sam – zrodzony z ciała Kosmosu
dzięki woli Najwyższego – podlegam tym regułom, które pozwalają kreować cały
Wszechświat. Każdy z nas korzysta z tego przywileju. Ale prawie każdy z nas nadużywa
tego przywileju i zapomina o obowiązku zrozumienia. Prawo ujawnia się w
sposób prosty – im większa zgodność z regułami istnienia kosmicznego, tym
doskonalszy przejaw osobowy, upostaciowany.
W rysowanym przez niektórych ezoteryków horoskopie
Chrystusa Słońce symbolicznie znajduje się w Koziorożcu, ale na szczycie dna,
jeśli można tak powiedzieć, czyli w nadirze, gdzie oznacza ono zejście światła na
samo dno ciemności, aby rozpocząć ruch powrotny. Słońce schowało się
w ciele i rozpoczęło pracę przebóstwiania ciał.
Ale my, przemęczeni obfitym jadłem, piciem i gadaniną
przy stole biesiadnym, nie zwracamy uwagi na sens tego Święta. Natomiast dla praktyka
kultury duchowej proces oczyszczania winien być skorelowany z cyklem Nieba i
Ziemi. Toteż dla niego wejście w moment przesilenia ma szczególną wagę i znaczenie.
Jeśli w taki moment wkraczasz ociężały, otumaniony rozleniwieniem, durny od
jedzenia i zdawkowych pogaduszek, czasami zaś niezbyt trzeźwy, a w dodatku jeśli takie
działanie powielone jest przez miliony współbraci i sióstr, to możesz sobie
wyobrazić jakie będą tego skutki. Stan, w jakim przyjmujesz impuls zwycięstwa
światła nad ciemnością będzie znaczący dla Ciebie przez
cały roczny cykl.
Człowiek pogrążył się w ciemności tak dalece,
że kalendarz i rytuał muszą mu przypominać o ważnych wydarzeniach. A przecież
dla człowieka możliwe jest naturalne i bezbłędne, natychmiastowe odczytywanie
impulsów wydarzeń kosmicznych zgodnie z ich rytmem. Tak samo, jak dla człowieka, który
słyszy muzykę, możliwe jest naturalne poruszanie ciałem zwane tańcem. Więc jeśli
świętujemy Boże Narodzenie, to czyńmy takie święto, podczas którego możemy uczcić
w samych sobie przesilenie ku światłu.
Ponieważ istnieje miły zwyczaj obdarowywania się na
święta, więc i my obdarujmy się teraz nawzajem. Tym podarunkiem będzie
wzmocnienie praktyki oczyszczania. Wykonamy teraz i tutaj kilka prostych
i skutecznych ćwiczeń oczyszczających. Kto ma na to ochotę, niech
pozostanie i przyjmie właściwą postawę psychofizyczną. Po rozluźnieniu wszystkich
krawatów, gorsetów, pasków itp. proszę wyprostować kręgosłup i usiąść wygodnie,
z półprzymkniętymi oczyma. Teraz należy skupić się w sobie…
Zaobserwujmy, że skupienie w sobie ma wiele
możliwości. Jedną z nich jest zapadanie się w siebie. Spróbujmy zaobserwować:
gdzie, w naturalny sposób, umiejscowiony jest przy takim skupieniu ośrodek czuciowy,
w którym doświadczasz samo – poczucia czyli czucia samego siebie.
U niektórych to może być u nasady nosa, w gardle, w sercu, w głowie, w dole
brzucha… Nie należy niczego sobie wyobrażać, ale odczuwać to, co pojawia się naturalnie.
Możemy też zauważyć, że kiedy w trakcie skupienia pojawia się pierwsza dyspozycja
do myślenia lub jakakolwiek myśl, to tracimy czucie tego ośrodka.
Proszę to sprawdzić…
Wystarczy tę myśl lub tę dyspozycję wykorzenić lub
wygasić, gdy ponownie możliwe się staje odczuwanie samego siebie.
Po ugruntowaniu się w tym skupieniu wewnętrznym
rozpoczynamy następną fazę ćwiczenia. Pogrążeni w skupieniu zaczynamy obserwować
własny oddech. Nie robimy tego mentalnie, lecz bezpośrednio, to znaczy,
obserwujemy, że to nie ja oddycham, lecz jestem oddychany.
Następnie proszę ten oddech spowolnić, na ile
jest to możliwe. Proszę zaobserwować, że przy spowolnionym oddechu zmieniają się
reakcje wewnętrzne, inaczej pracuje myśl, inne staje się samo – poczucie
psychofizyczne. Jeśli w tym stanie przypomnimy sobie przykrą sytuację lub myśl, to
oddech zacznie przyspieszać.
Teraz znowu spróbujmy spowolnić oddech i zobaczyć
jak tamto napięcie odpływa.
Teraz zaś proszę wziąć głęboki wdech i
całkowicie zatrzymać proces oddychania. Już. Teraz proszę spróbować myśleć.
Trudno, prawda?
Tak samo po całkowitym wydechu, czyli zatrzymać
i myśleć. Okazuje się to niemożliwe.
Proszę obserwować te prawidłowości. W tym skupieniu
dobrze jest obserwować i regulować ciepłotę, pulsowanie, procesy
mentalne i wszystkie reakcje ciała. Jest ono wspaniałym instrumentem, a Ty sam możesz
być wirtuozem własnego ciała. Stopniowo rozpoznając jego pracę
osiągasz możliwość rozpoznania energii i możliwe staje się doświadczanie
własnego ciała na poziomie energetycznym.
Leon Zawadzki