Nota dot. daty oraz miejscowości urodzenia i śmierci Biruni
Dr A. Zahoor podaje (internet), że: Abu Raihan Muhammad Al-Biruni was born in Khwarizm (now Kara-Kalpakskaya in present Uzbekistan) in 973 C.E.; czyli gdzieś między Takszkientem 41N16 69E13 [4h37E] a Bucharą 39N47 64E26 [4h18E], bliżej Taszkientu.
Kara-Kałpakskaya jako obszar osiedlenia się plemienia Karakałpaków wymieniony jest w Geograficzeskij Atłas S.N.Nikitina (wyd. S.Petersburg, r.?, ale na pewno przed 1917r.) [oryg. egzemplarz jest w moich zbiorach].
Igor Timofiejew w biograficznej książce pt. Biruni Moskwa Mołodaja Gwardia 1986 seria biografii Żizń zamieczatelnych liudjej (seria biografii inicjowana przez M. Gorkiego w 1933 r.: Biografie ludzi wybitnych podaje [s.10]: Abu Reihan Muhammed ibn Ahmed Biruni urodził się w czwartek 4 września 973 r. Najprawdopodobniej miejscem jego narodzin było miasto Kyat, stolica prawobrzeżnego Chorezmu, w której znajdowała się siedziba chorezmszachów starożytnej dynastii Irakidów.
Przyjąłem dla miejscowości Kyat współrzędne Taszkientu. Miejscowość Ghazni [Ghazna] – Afganistan 33N33 68E28 [4h34E], gdzie zmarł Biruni znajduje się na terenie obecnego Afganistanu.
4 września 973 07:50 Kyat 60E13 41N16
Abu I Raihan Muhammed ibn Ahmed al-Biruni urodz. 04.09.973 godz. 07.50 w Kyat w Chorezmie – zm. 13.12.1048 –
uczony i myśliciel chorezmijski piszący po arabsku, jest mi wyjątkowo bliski, gdyż jego oczyma, poprzez tajemnicze sploty złoża karmicznego, mam możność oglądać świat arabski w okresie rozkwitu nauki i wiedzy.
Nota z leksykonu astrologów, poświęcona Biruni, zawiera następujące informacje: arabski uczony – encyklopedysta, astrolog. Pisał w języku arabskim. Żył w Kyat i Gurganie, na dworach lokalnych władców, potem w Chorezmie na dworze szacha. Gdy Chorezm został podbity przez sułtana Mahmuda (1017r.), Biruni żył w Gaznie na dworze Mahmuda i jego następców.
Biruni jest autorem wielu dzieł i ksiąg, w tym Księgi nauczającej początków wiedzy o gwiazdach (rękopis tego dzieła znajduje się w British Museum, por. także wyd.: Abu Raihan Biruni Dzieła wybrane, Taszkient, 1975r., t.VI). Księga ta składa się z traktatów o geografii, astronomii, chronologii oraz astrologii, który zawiera fundamentalny wykład o różnych systemach obliczania czasu, metodach obliczeń astrologicznych oraz zasadach i regułach astrologii arabskiej, hinduskiej i greckiej.
Klucz do astronomii – fundamentalny traktat Biruni nie został odnaleziony, ale zachowało się Wprowadzenie do elementów sztuki astronomicznej, opublikowane w VI tomie dzieł wybranych pt. Astrologia astronomiczna.
Biruni dokonał krytycznej analizy prac arabskich astrologów II-X stuleci.
W pismach zebranych Biruni istnieje też wątek słowiański: w dwóch z zachowanych jego większych prac: Rozprawie o chronologii ludów Wschodu oraz Rozprawie o metalach i drogocennych kamieniach, znajdują się informacje o Słowianach i in. ludach Europy Wsch., np. o Rusach, oraz o Bałtyku i szlakach handlowych przezeń przechodzących, a także o bursztynie nadbałtyckim. [Mały Słownik kultury dawnych Słowian pod red. Lecha Leciejewicza, Wiedza Powszechna Warszawa 1990 wyd. III str.33].
O umiejętnościach astrologicznych Biruni, jeszcze za jego życia, krążyły legendy. Jedna z nich opowiada, jak sułtan Mahmud Gaznewi postanowił sprawdzić i wypróbować sztukę astrologii predykcyjnej Biruni. Rozkazał on, aby Biruni stawił się przed jego obliczem w wielkiej sali tronowej pałacu i polecił mu określić, przez które z istniejących czterech drzwi on, sułtan, za chwilę wyjdzie. Biruni poprosił o astrolabium, obliczył współrzędne Słońca, wykreślił horoskop i w obecności sułtana wsunął horoskop pod dywan. Sułtan wyszedł przez piąte przejście, które było właśnie przygotowywane i starannie zamaskowane. Po chwili powrócił, wyjął spod dywanu horoskop i przeczytał: Nie wyjdzie przez którekolwiek z istniejących drzwi. We wschodniej ścianie wybite zostanie jeszcze jedno przejście i on wyjdzie przez te drzwi.
Sułtan był człowiekiem złośliwym i wybuchowym, chociaż częstokroć po fakcie żałował swoich zapalczywych decyzji. Werdykt Biruni odebrał jako szyderstwo i rozkazał wyrzucić astrologa przez okno, z dość znacznej wysokości. Rozkaz został wykonany, ale na poziomie tzw. średniego zadaszenia naciągnięta była ogromna sieć, w którą wpadając Biruni ocalał. Kiedy astrologa przyprowadzono do sułtana, władca powiedział: – Ale tej swojej podróży nie przewidziałeś. – Przewidziałem – odparł Biruni i poprosił, aby przyniesiono jego własny horoskop z notatkami, po czym pokazał sułtanowi swoją notatkę: – Zostanę zrzucony z wysokiego miejsca, jednak do ziemi dolecę cały i stanę na niej jako człowiek zdrowy. Sułtan wpadł we wściekłość i rozkazał uwięzić Biruni w twierdzy, w której astrolog odsiedział pół roku, po czym sułtan przywrócił go do łask.
Takie to opowieści przekazywano sobie o wielkim uczonym i astrologu Biruni. Powrócimy jeszcze do tej legendy, ale najpierw opowiemy co nieco o jego młodości i o sytuacji w nauce arabskiej, która tę młodość poprzedziła.
Abu Reihan Muhammed ibn Ahmed Biruni urodził się w czwartek 4 października 973r. Najprawdopodobniej miejscem jego narodzin było miasto Kyat, stolica prawobrzeżnego Chorezmu, w której znajdowała się siedziba chorezmszachów starożytnej dynastii Irakidów.
Niewiele wiemy, niestety, o pochodzeniu i wczesnych latach życia Biruni. Dokładną datę jego narodzin podał w XIII. stuleciu pierwszy biograf uczonego Irańczyk al-Gadanfar z Tebrizu. Dopiero potem badacze odkryli traktat Biruni o pracach ar-Razi, w którym pośrednio potwierdzona została prawidłowość tej daty. Wynika z niego, że Biruni znał dokładną datę swoich narodzin. Gorzką zadumę nad wczesnym osieroceniem wyraził w jednym ze swoich wierszy słowami: …nie znam, prawdę mówiąc, swojego pochodzenia./ Przecież nie znam tak naprawdę swojego dziadka, ale/ jak mam znać dziadka, jeśli nie znam ojca!
Jego opiekun Ibn-Irak znał jednak dokładną datę i godzinę urodzenia chłopca, którym się opiekował. Opowiadał mu też o gwieździe, która ma swoje imię własne al-simak i tłumaczył, że symbol ten, oznaczający opokę i podporę, miał dla niego ważne znaczenie, gdy decydował się przyjąć go do swojego domu jak syna. Pokazując mu tę gwiazdę, jaśniejszą na nocnym niebie od wielu innych gwiazd, nazwał ją też al-simak al-a?azal i objaśnił, że astrologowie zwą ją bezbronną gwiazdą, ponieważ urodzony pod jej silnym wpływem świeci jak gwiazda wielkiej jasności i staje się bezbronnym wobec ludzi chciwych i zawistnych. Innym razem powiedział chłopcu, że gdy się rodził, gwiazda al-simak właśnie wschodziła i jest ona jego gwiazdą przewodnią. – Będzie dla ciebie jak matka, której przy tobie nie ma, ale nie martw się – dodał – poradzimy sobie.
Alfa Virgo, zwana również Arista, najjaśniejsza w gwiazdozbiorze, jest jedną z najjaśniejszych na niebie. Jej łacińska nazwa Spica oznacza Kłos. Symbolicznie przedstawia obfitość dóbr w złotym wieku ludzkości.
Ptolemeusz uznał, że gwiazda ta ma naturę Merkurego i Marsa. Obdarza inspiracją, zamiłowaniem do wiejskiego życia i do sztuk skupionych wokół produktów ziemi; talentem do prac manualnych, rzeźbiarstwa; wyobraźnią przestrzenną i talentem… kulinarnym.
Wpływ gwiazdy Spica wzrasta, jeśli Merkury jest posadowiony w znaku Panny bądź odbiera dobre aspekty; oznacza to inicjację w nauki wyższe. Gwiazda ta w koniunkcji z Merkurym skłania ku gorliwości i wzbudza potrzebę studiowania sztuk wolnych, z godnym podziwu zastosowaniem. Spica zapowiada sukcesy, bogactwo, uznanie, honory, awanse urzędowe, miłe poczucie humoru, zamiłowanie do sztuk i nauk, ale też brak skrupułów, surowość i częstokroć niesprawiedliwość wobec niewinnych.
Spica w horoskopie Biruni wschodzi, co astrologowie starożytni odczytywali jako zapowiedź, że człowiek ten będzie wierny i szczery, zdolny do wszystkich rodzajów wiedzy i sztuki; o łagodnych obyczajach, którym towarzyszy powaga i dokładność; najważniejsze jednak jest to, że Spica na ASC zapowiada wyśmienite zdolności oraz sławę z powodu prac umysłu.
A ponieważ w horoskopie Biruni al-simak al-a azal wschodzi razem z Jowiszem, to Ibn-Irak nie miał wątpliwości, że chłopca czeka wyjątkowe szczęście, chociaż życie jego będzie pełne niespodzianek, co zapowiadały Księżyc, Mars i Wenus. Sława, owszem, ale też wiele pracy, którą mimo przeciwności ukończy pomyślnie. Ten chłopak zwróci na siebie uwagę możnych i wielkich – myślał Ibn-Irak – nieoczekiwane godności nie zawrócą mu jednak w głowie, bo najważniejsza będzie dla niego praca. W pobliskiej odległości od Jowisza jest też Słońce ? myślał – tak, tak, wysoki to będzie lot, ku Słońcu, ogromna odpowiedzialność, ale będzie miał poparcie władcy, nie jednego władcy, skoro Słońce wschodzi. Jowisz to ja – rozmyślał dalej i uśmiechnął się – Merkury to wiedza, ten chłopiec jest zdolny, bardzo zdolny, Słońcu będzie służył, ale na tej drodze, w tym locie czeka go wiele niebezpiecznych pułapek. Na szczęście wspierać go będą potężni wezyrowie, znawcy prawa i kapłani. No, z tymi kapłanami różnie bywa – snuł swoje rozważania – ale dzięki Jowiszowi będzie lubiany, odniesie sukces. Jowisz da mu prestiż, autorytet, szacunek i nawet wrogowie będą musieli go uznać. Najważniejszy jest jednak Merkury, w tym horoskopie oznacza wspaniały, wspaniały umysł – myślał z lubością. – Ahmed zgromadzi ogromną wiedzę, którą można mu powierzyć, nie roztrwoni jej, on ją pomnoży. Tak, ten chłopiec rozpozna prawdę, w każdym razie przybliży się do niej, prawda go pokocha.
Dzieciństwo i młodość Biruni przeżywał pod opieką uczonego-mędrca Abu Nasr Mansur ibn Ali ibn Irak, który był kuzynem chorezmszacha Abu Abdallacha z dynastii Irakidów. Abu Nasr należał do warstwy rodów arystokratycznych, ale poświęcił się całkowicie badaniom naukowym i dlatego nie pojawił się nigdy na scenie politycznej. Urodził się w połowie X stulecia, a kiedy zajął się wychowaniem Biruni w latach 70. owego stulecia, miał już ponad 25 lat, co wówczas uważano za dojrzały wiek męski. Był już uczonym, autorem wielu oryginalnych prac z astronomii i geometrii sferycznej. Sławy przysporzyły mu odkrycia w trygonometrii sferycznej, dzięki nim też stał się znany w odległych krajach. To on udowodnił teoremat sinusów trójkątów sferycznych i płaskich.
Abu Nasr opiekował się Biruni, uczył go i pozostał wierny tej przyjaźni nawet wówczas, gdy sława i pozycja ucznia przerosły nauczyciela. Biruni odwdzięczał mu się uczuciem głębokiej miłości i wdzięczności, traktując swojego opiekuna i mistrza z ogromnym pietyzmem i szacunkiem aż do końca swoich dni. Dopiero przed śmiercią mistrza dowiedział się, że ten jest jego ojcem.
W miarę upływu czasu relacja mistrz-uczeń przekształciła się we współpracę. Obaj najwyżej stawiali zasadę bezinteresownej służby prawdzie. Los rozłączał ich częstokroć i na długie okresy czasu, aby w końcu połączyć ponownie na wygnaniu, gdzie dokonali swojego żywota.
Znane jest wydarzenie, gdy Abu Nasr, obserwując targ niewolników, zwrócił uwagę na starca – niewolnika, którego nikt nie chciał kupić z powodu jego nędznej postury. Abu Nasr podszedł do sprzedawcy i zapłacił dobrowolnie dwukrotną cenę za tego starca, zabrał go do swego domu i tam uczynił go człowiekiem wolnym, proponując mu współpracę. Okazało się, że Abu Nasr rozpoznał intuicyjnie w tym człowieku uczonego. I rzeczywiście, okazało się, że był to mistrz farmacji, który w domu Abu powrócił do swoich zajęć i badań jako przełożony domowej apteki i lekarz.
Biruni wspominał te czasy: Zgodnie z moją naturą byłem w młodości chciwie spragniony wiedzy i oddawałem się temu zajęciu z całym żarem młodzieńczych uniesień. Przykładem może być sytuacja, w której chodziłem do pewnego Greka, przynosząc mu ziarno, owoce i wszelaką żywność, a w zamian domagałem się, aby uczył on mnie swojego języka. Rzeczywiście, w dojrzałym wieku Biruni znał język grecki i czytał swobodnie traktaty naukowe greckich myślicieli i uczonych.
Biruni musiał również nauczyć się klasycznego języka ówczesnej nauki, którym był prawidłowy język arabski, a młody Biruni znał zaś tylko jego narzecze. Uczył się więc u kapłana meczetu, a następnie uczył go arabskiego sam Abu Nasr. Jedną z metod uczenia się było pamięciowe powtarzanie sążnistych poematów arabskich. Biruni twierdził potem, że nie treść tych poematów go interesowała, lecz magia języka, którego giętkość i doskonałość najlepiej nadawała się do wyrażania prawd naukowych i duchowych.
Pewnego razu Abu Nasr podarował swojemu wychowankowi wiersz poety al-Mutanabi, typowy dla kanonu poezji arabskiej, tzw. Dywanu:
Chcę, aby wiek – dopóki żyję tu na ziemi,
Wzniósł mnie na szczyt powyżej znanej mu przestrzeni.
Uwolnij się od pustych spraw, żyj lekko w locie śmiałym,
Dopóki dusza na tej ziemi jest jeszcze razem z ciałem.
[przekład na jęz. polski LZ]
I od tego dnia Abu Nasr pozwolił Biruni w pełni korzystać ze swojej biblioteki. W artystycznie okutych kufrach, zamknięte na klucz leżały bezcenne rękopisy z wielu dziedzin wiedzy i nauk. W bibliotece pracowało kilku skrybów-kopistów, którzy przepisywali dla mistrza traktaty matematyczne, filozoficzne oraz tablice astronomiczne. Biruni zaprzyjaźnił się ze skrybami i wypytywał ich o tajemnice rzemiosła, którego w końcu zaczął się uczyć, począwszy od prawidłowego przygotowania trzcinowych kalamów (rodzaj skrybenckiego pióra) i stosownej mikstury atramentu.
Praca skryby wymagała przede wszystkim maksymalnego skupienia na jednym – na przepisywanym tekście. Porzekadło skrybów głosi: Jest to zajęcie, które nie daje pożywienia dla życia, ani całunu dla śmierci. Ale to, co zostało przez nich zapisane, żyć miało długo, bardzo długo.
Muhammed przesiadywał godzinami w bibliotece swojego nauczyciela. W gruncie rzeczy był to księgozbiór pod szczególnym nadzorem, pilnie strzeżona książnica. Przekaz piśmienny jest zjawiskiem o wyjątkowym znaczeniu – napisał w latach późniejszych Biruni.
Biruni czytał i zapamiętywał traktaty tamtego czasu: Księgę dróg i państw Ibn Hordadbeka o podobieństwach i różnicach w życiu narodów i państw; Historię Tabari – dzieło wielotomowe, próbę opowieści o wiedzy czasów przeszłych, o wszystkich osiągnięciach uczonych mężów przeszłości; Księgę Naszyjnika poety i filologa Ibn Durejda – o metodach i sposobach odliczania czasu stosowanych przez koczowników z pustyn arabskich; Księgę er wielkich narodów, które istniały i znikły Hamza al-Isfahani – historię dynastii cesarzy irańskich (por. Historia myśli, filozofii i literat. arabskiej); czytał Szapurkan Mani, który jest autorem powiedzenia: Tam, gdzie nie ma miłości, wszelkie działania są niedoskonałe.
Abu Nasr potajemnie wyznawał wiarę manichejczyków. Gdy Arabowie podbili Chorezm, zgładzili 4 tys. kapłanów-nauczycieli, którzy posiadali prawdziwą wiedzę o historii, nauce, literaturze, filozofii i religii Chorezmu. Przed tą rzezią, Chorezm był centrum kształcenia i kultury.
Pierwszy eksperyment naukowy Biruni miał miejsce wtedy, gdy Abu Nasr postanowił zmierzyć głębokość dna rzeki. Pomagał mu w tym Biruni, wtedy jeszcze nieomal dziecko. Wtem nadleciał wir trąby powietrznej, Abu chciał ochronić chłopca, ale ten wyrwał się i rzucił nożem w trąbę powietrzną, która nagle skręciła tuż przed nimi. Biruni odnalazł nóż, który poryw wiatru odrzucił i pokazując go powiedział: – Spójrz, nauczycielu, krwi nie ma. Według wierzen bowiem, w trąbie powietrznej siedzi zły duch i jeśli go skaleczyć, to krwawi.
Życie i dzieło Biruni należy do najlepszych wzorców duchowej i umysłowej kultury arabskiej, przypomina żywoty wielkich Greków. Gdy Diogenesa zapytano: Dlaczego bogacz nie odwiedza człowieka uczonego, a człowiek uczony zwraca się po prośbie do bogacza, ten odpowiedział: Ponieważ uczony zna wartość pieniędzy, ale bogacz nie wie, jak cenna jest wiedza. Prorok Ali, zięć Mahometa, powiedział: Wiedza jest lepsza niż majątek. Wiedza chroni ciebie, własność potrzebuje twojej ochrony.
We wczesnym islamie nie rozróżniano pojęć: wiedza i wiara; uważano, że jest to jedno i to samo. Wiedza była jednym z atrybutów Boga, wiara zaś była wiedzą Boga, dokładniej, poznaniem Boga. Anoszirwan, król Sasanidów, wyraził to tak: Gdy Najwyższy pragnie dobra jakiegoś narodu, to jego władcom daje wiedzę, zaś jego uczonym daje władzę.
Największe centra naukowe znajdowały się przy dworach władców, uczeni byli opłacani przez władcę jako jego nadworni doradcy. Astronomowie zajmowali się przepowiedniami i prognozami astrologicznymi, matematycy wykonywali prace inżynieryjne przy budowie fortyfikacji, świątyń, kanałów melioracyjnych, historycy pisali biografie, filolodzy opracowywali słowniki, a czasami pełnili funkcję nadimów czyli rozmówców chorezmszacha. Uczeni nadworni tworzyli krąg zamknięty – uprzywilejowaną kastę, która była otoczona kultem. Wiedza była obiektem najwyższego uznania, uczonych traktowano jak kapłanów. Aby stać się uczonym, czyli kapłanem wiedzy, należało poświęcić się temu całkowicie. Oto, co pisał historyk i podróżnik X w. Mukkadasi: Nauka ukazuje swoje oblicze tylko temu, kto całkowicie jej się poświęci, z czystym umysłem i jasnym zrozumienie; temu, kto wymodli sobie pomoc Allacha i skupi w jedno wszystkie moce swojego rozsądku; temu, kto zakasawszy rękawy czuwa dzień i noc, zmęczony swoim nieustającym namiętnym wysiłkiem; temu, kto zmierza do celu, wspinając się krok za krokiem na szczyty poznania; kto nie gwałci nauki bezsensownym błądzeniem i nierozsądną agresją; temu, kto nie błądzi po omacku, jak ślepy wielbłąd o zmierzchu. Uczony nie ma prawa udzielać sobie przyzwolenia na głupie zachcianki i pobłażać swojej naturze; powinien on unikać towarzystwa, nie wdawać się w spory i nie być zadziornym; powinien nieustannie kierować wzrok ku samej głębi prawdy, odróżniać wątpliwe od prawdopodobnego, autentyczne od falsyfikatu i nieustannie kultywować stan zdrowego rozsądku.
Tacy ludzie istnieli i wśród nich rósł i wychowywał się młody Biruni.
W czasach Biruni matematycy nie posługiwali się jeszcze symboliką algebraiczną. Obliczenia zadaniowe formułowane były słownie, tzw. metodą retoryczną, np. podziel dziesięć na dwie części, pomnóż jedną z tych części przez drugą, a wówczas czterokrotnośc wyniku będzie równa pierwszej z tych części pomnożonej przez samą siebie. Obecnie wyrażamy to równaniem x2= 4x (10 – x), można je sprowadzić do 5x2 = 40x czyli x=8. Ciekawe, że wprowadzone później pojęcie: niewiadoma nazywano: rzecz.
W owych czasach stosowano trzy sposoby zapisywania obliczen arytmetycznych: piasku – obliczenia robione były na pokrytej piaskiem tablicy; powietrza – obliczenia dokonywane były w głowie; palców – obliczeń dokonywano za pomocą palców. Ten ostatni sposób, znany w praktyce handlowej, stał się podstawą do utworzenia systemu dziesiętnego. Uprzednio wiele narodów stosowało literowe oznaczenia wielkości cyfrowych, najpierw robili to Fenicjanie, potem Grecy, Arabowie i Żydzi, ale metoda taka występuje również u starożytnych Słowian, a także u Gruzinów i Ormian.
Poważnym krokiem doskonalenia numeracji było opracowanie przez starożytnych Babilończyków pierwszego na świecie pozycyjnego systemu obliczen , w którym zapis wielkości wyrażony został w zależności od pozycji (kolejnego miejsca) znaku cyfrowego w zapisie liczby.
Prawdziwą rewolucją było jednak wynalezienie przez Hindusów pozycyjnego systemu dziesiętnego – z 9-cioma cyframi i pustym miejscem dla znaku zero. Pojęcie zero pierwotnie pojawiło się w pracach astronomów szkoły aleksandryjskiej i Hindusi dowiedzieli się o tym dopiero w IV w. n.e., gdy wielu greckich uczonych ratowało swoje życie, uciekając do Iranu i Indii przed prześladowaniami ze strony chrześcijańskich wiarusów jedynie słusznego poglądu na świat, Boga i historię.
We wczesnym średniowieczu świat hellenistyczny nadal posługiwał się greckim literowym zapisem cyfr, ale tu i ówdzie uczeni dowiadywali się, że istnieje doskonalszy, hinduski system dziesiętny. Wkrótce też system ten został zapożyczony od Hindusów przez Arabów, a pierwszym traktatem, w którym został opisany, była Księga o hinduskim rachunku, napisana w IX w. przezMuhammeda ibn Musa al-Chorezmi z krainy, w której jakiś czas potem urodził się Biruni.
W tym właśnie okresie, gdy dzięki hinduskiemu systemowi rachunkowości, rozkwitała matematyka stosowana, Biruni uczył się pilnie i namiętnie. Abu Nasr, widząc że sama technika rachunku nie ma już dla chłopca żadnych tajemnic, położył przed nim traktaty matematyki teoretycznej, o problemach teorii liczby i geometrycznych właściwościach pierwiastków, które Biruni, jak to mówią, połykał.
Na przełomie VIII i IX stuleci Bagdad stał się najpoważniejszym intelektualnym centrum imperium, do którego jak pszczoły do ula zlatywali się najlepsi uczeni, teologowie, poeci. Kalifowie abasydzcy chętnie przyjmowali ich na swoje dwory, sprawdzając uprzednio ich umiejętności i przydatność. Różnorodność poglądów i wierzen stała się powodem nieprzeliczonych dysput, ale nikt nie usiłował przemocą narzucać swoich poglądów, a już tym bardziej wierzeń. W gorących dysputach jedynym dowodem stała się logika, a następnie liczne przekłady dzieł starożytnej Hellady i Greków. Tak oto pojawiły się w świecie arabskim traktaty z astronomii, matematyki, medycyny; z drugiej zaś strony, uczeni spoza świata arabskiego, którzy nauczyli się już języka Arabów, mogli zapoznać się z dziełami astronomów i matematyków hinduskich, przełożonymi na arabski z sanskrytu (Indie) i pahlevi (Persja). Co prawda, Arabowie w tym czasie nie znali jeszcze matematycznej teorii ruchów planetarnych Klaudiusza Ptolemeusza zawartej w jego dziele Almagest.
Przy końcu VIII w. legendarnie bogaty kalif Harun al-Raszyd utworzył w Bagdadzie tzw. Dom Mądrości – instytut naukowy, w którym zgromadzono najlepszych na owe czasy tłumaczy dzieł naukowych. Była to jedna z pierwszych inicjatyw uporządkowanego i oficjalnego mecenatu państwa nad światem nauki. W ciągu kilkudziesięciu lat świat islamu otrzymał dzieła Arystotelesa, Platona, Euklidesa, Archimedesa, Apolloniusza, Hipparacha, Eratosfenesa, Menelaja, Hippokratesa, Galena i wielu innych myślicieli świata hellenistycznego. Przy końcu VIII w. przygotowano już pierwszą redakcję Almagestu i w połowie IX w. geocentryczny system planetarny Ptolemeusza wszedł do skarbnicy wiedzy arabskiej, a było to wejście triumfalne i zwycięskie.
Harun al-Raszyd zmarł w 809r. i wtedy to rozpoczęła się walka o władzę pomiędzy jego synami Aminem i Mamunem. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci dostaje w łeb i Dom Mądrości podupadł. Była to tylko przerwa w historii pełnej świetności, ale przerwa dość istotna. Kiedy w Bagdadzie umocnił się zwycięski Mamun, to po wyrżnięciu przeciwników politycznych, zwrócił on swoją uwagę na Dom Mądrości. Zwołał wszystkich ludzi wiedzy, zapraszając każdego uczonego, który miał na to ochotę, albo i nie. Z woli władcy Dom Mądrości zmienia kierunek i sposób pracy. W tym instytucie głównym zadaniem staje się teraz twórcze zastosowanie ogromnego dorobku wiedzy uprzednich lat, tłumaczen i przekładów dzieł starożytnego przyrodoznawstwa i powoływanie do życia, na tej podstawie, oryginalnych dzieł naukowych. Tak oto rozpoczyna się rozkwit myśli arabskiej w matematyce, astronomii, geografii, mineralogii i in.
Nie zapominano też przetłumaczyć dzieł, które były tego warte: al-Hadżadż ibn Jusuf al-Matar ukończył przekład Ksiąg Euklidesa i podjął trud przekładu kanonicznego Almagestu Ptolemeusza, którego wersje arabskie, już wtedy istniejące, nie były doskonałe.
W Domu Mądrości z powodzeniem współpracowali uczeni różnych wyznan i orientacji, w tym chrześcijanie: Abu Zacharia ibn al-Batrik, który tłumaczył Platona i Arystotelesa; wybitny tłumacz i uczony Kosta ibn Luka z Baalbeku, który tłumaczył Euklidesa, Arytmetykę Diofantesa, Sferykę Teodozjusza, sam zaś napisał znakomite dzieło matematyczne, traktat O dowodach działan przy obliczaniu dwóch błędów.
Kalif al-Mamun, przeczytawszy o wyznaczeniu wielkości Ziemi, rozkazał to skontrolować. Dokonano tego w następujący sposób. Najpierw zmierzono starannie w pewnym punkcie wysokość niektórych gwiazd na horyzontem. Następnie eksperymentatorzy podzieli się na dwie grupy. Jedna z nich udała się dokładnie na północ, druga zaś podążyła na południe; obie mierzyły przebyta odległość. W miarę przebytej drogi obserwowano przesuwanie się tych gwiazd. Trwało to do momentu, kiedy różnica położenia gwiazd w stosunku do pierwotnego wynosiła 1 stopień. W ten sposób obie grupy dzieliła ostatecznie odległość odpowiadająca dwóm stopniom szerokości geograficznej. W rezultacie ustalono, że stopień szerokości geograficznej odpowiada 56 i 2/3 mili arabskiej; było to mniej więcej zgodne z wynikiem otrzymanym przez Eratostenesa. [Willy Ley W niebo wpatrzeni, PIW, Warszawa, 1984].
Mamun postawił na czele Domu Mądrości wybitnego matematyka i astronoma Muhammeda ibn-Musę al-Chorezmi, który zorganizował pracę nad stworzeniem fundamentów kartografii oraz utworzył dwa obserwatoria astronomiczne pod nadzorem Domu Mądrości. Pierwsze obserwatorium zostało otwarte w 828 r. w Bagdadzie.
Kiedy 145 lat później urodził się Biruni, nauka arabska była w rozkwicie. Spójrzmy tylko na jego pierwsze osiągnięcie: w 990r., w wieku 17 lat (!) Biruni dokonał pomiaru górowania Słońca za pomoc przyrządu pierścieniowego. Pięć lat potem upadła dynastia Irakidów i Biruni ratuje się ucieczką z Chorezmu do Reii.
W 995r. Biruni konstruuje pierwszy globus Ziemi. W Europie pierwszy globus – kulę o średnicy 0,54 m. na ażurowym metalowym trójnogu – sporządził astronom Martin Beheim z Norymbergi w 1492r. Globus ten, zwany Jabłkiem Ziemi, znajduje się w muzeum w Norymberdze. Globus Biruni, sporządzony 500 lat wcześniej, nie ocalał dla potomności. Wiemy tylko, ze wspomnień samego Biruni, ze model miał 5 metrów średnicy (!) a sam pomysł był inspirowany przez Księgę dróg i państw, dziełouczonego, mistrza nauk geograficznych i wiedzy politycznej, wezyra Dżayhani. Budując globus, Biruni nawiązał bliska znajomość ze znanym astronomem Abu Mahmmudem Chodżendi, prowadził też korespondencyjną dysputę na tematy filozoficzne z Avicenną.
W sierpniu 998r. władcą absolutnym w Gorganie został zwycięski Kabus ibn Wuszmagiri. Dla Biruni oznaczało to radykalną zmianę losową na drogach jego przeznaczenia.
Kabus dość szybko opanował plagę rozbójnictwa, grabieży i bandytyzmu, które zagrażały bezpieczeństwu zarówno państwa, jak i karawanom handlowym zmierzającym do Gorgany. Zrobił to wyjątkowo sprawnie, nie wdając się w jakiekolwiek dysputy o prawach człowieka i obywatela, pominął też wszelkie demokratyzm, gdyż zapewne nic o takowych nie wiedział. Po tym, jak zapewnił w swoim państwie spokój i doprowadził do tego, że na rynkach Gorganu znowu pojawiły się tłumy kupców i handlarzy, a państwo zaczęło rozkwitać, wysłał we wszystkie zakątki swojego kalifatu umyślnych z zaproszeniem na swój dwór adresowanym do najbardziej znanych uczonych, poetów, filozofów, kapłanów, medyków. Jesienią 998r. Biruni otrzymał zaproszenie od Słońca Bohaterskich Cnót, gdyż tak brzmiał jeden z oficjalnych tytułów emira Kabusa ibn Wuszmagiri.
Biruni, w randze nadwornego astrologa, został doradcą emira, a wkrótce też jego najbliższym przyjacielem i powiernikiem. Kabus był władcą groźnym i w pierwszych latach swojego panowania sprawiedliwym, był też utalentowanym poetą i z autentycznym zainteresowaniem sprawował mecenat nad nauką i uczonymi. Biruni, jako doradca i powiernik emira, miał zapewnione wszelkie warunki i wygody, aby zajmować się pracą i nie marnując czasu napisał Klucze do astronomii, w tym samym czasie kontynuując robotę nad stworzeniem doskonałego astrolabium. Jako astrolog emira wiele uwagi poświęcał astrologii predykcyjnej i notował reguły praktyki astrologicznej. Wtedy to zapisał: Astrologowie o dużej praktyce potrafią czytać tajemne myśli swoich klientów i bardzo szybko wnikają we wszystkie uwarunkowania ich losu. Pomocne jest zadawanie pytań i uważne wysłuchiwanie odpowiedzi, z których można odczytać ich zamiary i skłonność do podejmowania konkretnych działań. Jak sam wyznał, bardziej niż klienci i ich horoskopy interesowały go techniki oraz narzędzia do obliczeń astronomicznych i udało mu się w tym czasie zakończyć rozprawę pt. Wyczerpujący opis metod, możliwych przy konstruowaniu astrolabium. Wytrwale pracował też nad nowymi rozwiązaniami w astronomii sferycznej i geodezyjnej.
Kończyło się I tysiąclecie, ale w świecie arabskim wtedy nikt tego… nie zauważył. W owych czasach bowiem, na tych terenach, coś takiego, jak jednolity kalendarz, po prostu nie istniało.
Kalendarz mahometański został wprowadzony przez Mahometa w 632r. Odrzucił on stosowana dotąd przez Arabów rachubę czasu opartą na systemie księżycowo-słonecznym, z miesiącami przestępnymi i erą, liczoną od tzw. roku słonia (gdy wojska Jemenu najechały Arabię używając słoni bojowych) i oparł swój kalendarz wyłącznie na systemie księżycowym. Rok kalendarza mahometańskiego jest prawie o 11 dni krótszy od roku zwrotnikowego. Zawsze zaczyna się zgodnie z fazą nowiu Księżyca rozpoczynającą miesiąc lunarny. Początek ery liczą mahometanie od 16 lipca 622r. czyli od daty ucieczki Mahometa do Medyny (tzw. święto Hidżry). Kalendarz ten obowiązuje do dzisiaj w wielu krajach arabskich, zarówno jako religijny, jak i państwowy.
Rachuba czasu w Europie, od prawie 7 stuleci wcześniej, była bardziej unormowana. Reformę kalendarza zlecił Cezar grupie astronomów, na której czele ustanowił Syzogenesa z Aleksandrii. Za podstawę nowego kalendarza przyjęto egipską rachubę czasu z rokiem sotisowym, ustalonym na 365,25 dnia; rok podzielono, również według wzorca egipskiego, na 12 miesięcy plus rok przestępny.
Wyjaśnijmy, że Egipcjanie w 4241r. p.n.e. obliczyli dość dokładnie, na podstawie obserwacji ruchu gwiazdy Sopdet czyli Syriusza, długość roku ziemskiego właśnie na 365,25 dnia. Rok przestępny wprowadzili dla wyrównania różnicy pomiędzy kalendarzową i astronomiczna rachubą czasu. Przy czym obliczyli, że wyrównanie kalendarzowej rachuby czasu z astronomiczną nastąpi po 1461 latach wyznaczonych przez ruch gwiazdy Sopdet i okres ten nazwano potem, po grecku, okresem Sotisa.
Kalendarz juliański zaczął odliczać czas od 1 stycznia 45r. p.n.e. czyli, według ówczesnej rachuby czasu, od 708 r. od założenia Rzymu.
Szanowny Czytelniku, jeśli chcemy sensownie mówić o Wyroczni, to jedno jest niewątpliwe: Wyrocznia musi umieć liczyć, a rachuba czasu jest dla niej instrumentem niezbędnym do przekazania jakiejkolwiek informacji. A przecież Wyrocznia to nie tylko tajemnicze źródło wiedzy o przeszłości i przyszłości, lecz również dokładne obliczanie dat ważnych w historii, rytuałach i liturgii świąt religijnych. Wyrocznia powinna znać i stosować dokładne parametry, ścisłe informacje potrzebne, aby umiejscowić w czasie zarówno to, co nieoczekiwane, a jednak realnie nadchodzące, jak i zapowiedzi ściśle uzasadnionych zjawisk astronomicznych, np. wschody i zachody Słońca, nów i fazy Księżyca, zaćmienia Słońca i Księżyca, efemerydalne pozycje planet itd.
Właśnie dlatego sprawa kalendarza chrześcijańskiego stała się ponownie aktualna w 2 połowie XV stulecia, gdy astronom Jan Regiomontanus podął do wiadomości, że tylko na przestrzeni ostatnich 60.lat data świąt wielkanocnych została aż w 30 przypadkach źle wyznaczona. Papież Sykstus IV polecił wówczas Regiomontanusowi opracować projekt nowego kalendarza, ale niestety śmierć astronoma w 1476r. przerwała te prace.
Sobór V laterański (1512-1516), z inicjatywy papieża Leona X, zwrócił się do najlepszych uniwersytetów – w Paryżu, Wiedniu, Tybindze, Lowanium i Krakowie – z dezyderatem opracowania nowej, udoskonalonej wersji kalendarza. Ale dopiero za pontyfikatu Grzegorza XIII (1502-1582) powołano w 1576r. specjalną komisję i ta wybrała niewątpliwie najlepszy projekt reformy kalendarza, który przedstawił profesor medycyny Alojzy Lilio. Kalendarz ten został pozytywnie zaopiniowany przez uniwersytety, władców świeckich i hierarchów kościelnych. 21 lutego 1582r. papież ogłosił bullę, na mocy której w dniu 4 października 1582r. kalendarz zwany gregoriańskim wszedł do użytku w tzw. państwach chrześcijańskich, przede wszystkim we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii i w Polsce.
Chociaż kalendarz gregoriański stał się międzynarodowym standardem rachuby czasu, to nie wszędzie obowiązuje, zaś wiele krajów zaczęło go stosować oficjalnie ze znacznym opóźnieniem, np. Turcja przyjęła go w 1917r., Rosja (ZSRR) w 1918, a Chiny dopiero w 1949r. W wielu krajach obowiązuje podwójne datowanie, lokalne i gregoriańskie.
W 1000r. n.e. (wg naszego sposobu obliczania czasu) Biruni zanotował: Pewien wykształcony człowiek zapytał mnie, jakimi metodami rachuby czasu posługują się narody, na czym polegają różnice pomiędzy źródłowymi datami, od których rozpoczyna się dla nich odliczanie miesięcy i lat; jakie są istotne przyczyny, które lęgły u podstaw określania ery w dziejach tych narodów; jakie pomniki przeszłości i pamiętne dni są podstawą do obliczania okresów historycznych, prac i obyczajów, które różne narody różnie stosują w swoich obliczeniach. Pytanie to było inspiracja do podjęcia pracy nad fundamentalnym dziełem pt. Pomniki, które pozostawiły nam przeszłe pokolenia, które w literaturze tematu znane jest jako Chronologia. Biruni rozpoczął prace nad Chronologią w 1000r., ale w Gorganie nikt nie świętował tak poważnej i znaczącej daty, ponieważ obowiązywał tam zoroastriański kalendarz słoneczny i w jego zapisie do końca stulecia brakowało jeszcze 30 lat; zaś muzułmański kalendarz księżycowy wskazywał rok 391. W literaturze i tradycji równorzędne znaczenie miały rachuby czasu opracowane przez Greków, Egipcjan, Syryjczyków, Koptów, Żydów, Arabów; epoki zaś miały swoje piękne nazwy: Aleksandra Macedońskiego, Augusta, Dioklecjana i in.
Biruni pracował nad Chronologią bez wytchnienia, a raczej jednym tchem, przez prawie cztery lata i ukończył to dzieło w 1003r. Jest to kompendium wiedzy historiograficznej o znaczących źródłach i metodach rachuby czasu, o astronomicznych podstawach miesiąca lunarnego i roku słonecznego. I chociaż Biruni nie zmienił kalendarza muzułmańskiego, ale stworzył podstawy teoretyczne do porównywalnego przeliczania czasu w kalendarzach różnych kultur i narodów.
Chronologia stała się na średniowiecznym Wschodzie księgą o wyjątkowym znaczeniu i tytułem do chwały Ahmeda Biruni. Ale jednocześnie wydarzyło się w życiu uczonego coś groźnego i dramatycznego, mianowicie nagle, nieomal z dnia na dzień utracił on protekcję i poparcie emira Kabusa. W życiu władcy nastąpił dziwny przełom, który miał charakter wybuchu wyraźnie paranoidalnej podejrzliwości kalifa. Poleciały głowy, dosłownie i najczęściej na skutek kapryśnego gniewu władcy. Kiedy więc Kabus wezwał do siebie Biruni, ten szedł do pałacu rozmyślając o śmierci, chociaż zgodnie z własnym horoskopem był nieomal przekonany, że chodzi o coś wiele… gorszego. I rzeczywiście, gdy Kabus zwrócił się do niego w bezpośredniej, niewątpliwie tajemnej rozmowie, Biruni usłyszał to, czego się najbardziej obawiał: Jesteś mi potrzebny – powiedział władca – gdyż jeden mędrzec, który potrafi mi powiedzieć prawdę, jest dla mnie ważniejszy od tego stada baranów. Chcę, abyś odtąd był nieustannie przy mnie. Wiem, ze to ograniczy twoją pracę uczonego, ale nie mam innego wyjścia. Wynagrodzę ci to. A twoje słowo stanie się w moim państwie rozkazem, będziesz miał władzę nad życiem i śmiercią wszystkich moich poddanych. Ale odtąd twoje życie należy do mnie.
Szanowny Czytelniku, co byś zrobił w podobnej sytuacji? A jeśli nie wiesz, co byś zrobił, to powiedz, co, Twoim zdaniem, zrobił astrolog, mędrzec, słynny na całym Wschodzie uczony Biruni?
Biruni pokłonił się władcy i wrócił do domu. Po czym – nic nie zrobił. Zaczęło się oczekiwanie, bodajże najdłuższe w jego życiu. Biruni wiedział, że nie przyjmie ani rozkazu, ani oferty kalifa. Przyjaciele astrologa błagali go, aby się ukorzył, albo przynajmniej przekonał Kabusa, że nie jest godzien być jego wszechwładnym doradca. Biruni siedział w swoim gabinecie i pisał wiersz. A w tym wierszu były słowa: Okrutne jest Słońce.
Biruni spokojnie, jakby nigdy nic, przygotowywał się do obserwacji pełnego zaćmienia Księżyca w dniu 15 sierpnia 1003r. Obserwacja, prowadzona naukowo, wymagała wsparcia ze strony skarbu sułtana. Kabus milczał. I kiedy nie było już ani chwili do stracenia, Biruni został powiadomiony, że z woli władcy nie będzie wsparcia i że sam Biruni zostaje pozbawiony wszelkich dotychczas wypłacanych mu poborów. Jeśli Biruni uszedł z życiem, to tylko dlatego, ze Kabus nie odważył się zgładzić jednego z największych uczonych Wschodu. Biruni opuścił miasto kalifa i nie zatrzymywany przez nikogo, na początku 1004r. przybył do Gurgandż. Został serdecznie przyjęty przez przyjaciół i bogatych entuzjastów jego wiedzy. W mieście tym spotykali się wszyscy wielcy uczeni arabscy i w 1005r. spotkali się tutaj, nareszcie oko w oko, Biruni i Awicenna.
Chorezmszach, władca Gurgandża, łaskawie i z nadmierna szczodrością objął protektoratem ludzi nauki i sztuki. Biruni, chcąc wyrazić swoją wdzięczność, zajął się problemem, który interesował go od dawna, zaś jego praca miała się przyczynić do rozkwitu Gurgandża. Chodziło mianowicie o ustalenie, doświadczalnie i naukowo, wzajemnych proporcji pomiędzy objętością i ciężarem właściwym metali i minerałów. Biruni przystąpił do sporządzenia odpowiednich urządzeń i rozpoczął badania. Jego praca O stosunkach objętościowych pomiędzy metalami i kamieniami szlachetnymi zaginęła, ale o swoich badaniach Biruni pisał wiele lat potem również w swoim dziele Mineralogia.
W 1009r., po śmierci chorezmszacha, na tron wstąpił jego brat Abu-l-Abbas Mamun. Przeznaczenie znowu upomniało się o Biruni, który ponownie otrzymał tytuł i zadania nadwornego astrologa. I znowu stało się tak, ze władca nie usłyszał ostrzeżeń, a gdy w 1017r. zginął z rąk własnej świty pałacowej, to przez ponad rok Biruni musiał ukrywać się przed buntownikami, którzy zajęli się polowaniem na wszystkich ludzi wiernych obalonemu władcy. Ale gdy Chorezm i Gurgandż zostały podbite przez sułtana Mahmuda, jego ludzie znaleźli ukrywającego się Biruni i dostarczyli go do Gazny przed oblicze władcy, najpotężniejszego z potężnych. Mahmud wiedział, ze ma przed sobą największego z największych na arabskim Wschodzie uczonego i astrologa. Biruni miał już 44 lata. Od tej chwili, gdy stanął, a raczej postawiono go nieomal siłą przed Mahmudem, stał się luksusowym niewolnikiem, skarbnicą wiedzy absolutnego władcy arabskiego Wschodu.
Mahmud był człowiekiem genialnym i okrutnym, łączył w sobie najlepsze i najgorsze cechy wielkich władców Wschodu. Żelazna wola, nieustraszone bohaterstwo osobiste, typowa dla twórcy imperium logika, umiejętności polityczne i wojskowe czyniły z niego postać mityczną nawet dla najbliższego otoczenia. Wyznawał on zasadę, że w gniewie, do którego był skory, nie należy pozbawiać poddanych tego, czego nie można im zwrócić, mianowicie życia. Dlatego też, nie znosząc sprzeciwu, potrafił skazać człowieka na wygnanie, zabrać mu majątek, wtrącić go do lochu lub umieścić w areszcie domowym, ale po zastanowieniu, w chwili refleksji, częstokroć przywracał go do łask i wynagradzał krzywdy, które mu w porywie wściekłości wyrządził. Jeśli jednak, po zastanowieniu i po zasięgnięciu opinii swoich wezyrów, podejmował decyzje ostateczne co do życia i śmierci poddanych, to bieg wydarzeń stawał się nieodwołalny i nie podlegał dyskusji. Mówiono, że w Mahmudzie, którego królestwo rozciągało się od Isfahanu na zachodzie do Multanu na wschodzie, obejmowało Chorasan, prowincje Azji Środkowej, Chorezm, Afganistan i terytoria Indii Zachodniej, żądza władzy, okrucieństwo i chciwość połączyły się z nieujarzmiona energią, chytrością, przebiegłością, wyśmienitym wyczuciem sytuacji politycznych, umysłem ostrym jak brzytew i nade wszystko z umiejętnością wnikania w samo sedno problemów i zasad rządzenia.
Mahmud był władca wielbionym i znienawidzonym, ponieważ jednak strach, który budziła jego bezgraniczna władza, wziął górę, z biegiem czasu strachliwa nienawiść do niego wzrastała, a uwielbienie zamieniało się w pełną czci lękliwą służalczość.
Astrologowie Mahmuda znosili mu prognozy jak najlepsze dla niego samego i dla jego imperium. Ciekawe, ze nikt z nich ani razu nie pomylił się i rzeczywiście wydawało się, iż gwiazda tego władcy nie zgaśnie, ani nie zajdzie za horyzont. Według przepowiedni astrologów, Mahmud miał dożyć starości i odejść z tego świata niepokonany, w chwale potężnego imperium. Ale żaden z astrologów nie chciał mu powiedzieć, co będzie potem. Na jego pytania o dalsze losy imperium, po jego śmierci, astrologowie układali kwieciste werdykty, w stylu typowo wschodnich pochlebstw, gdy prawdy powiedzieć nie można, a skłamać przed obliczem przenikliwego i wszechwładnego rozmówcy oznaczało dobrowolnie pozbawić się warunków do życia, albo nawet zginąć natychmiast, bez jakiejkolwiek nadziei na ratunek.
Biruni wynajął w mieście Gazna, stolicy imperium Mahmuda, niewielki dom, w którym natychmiast przystąpił do pracy, nie zastanawiając się nad zamiarami i kaprysami władcy. Wiedział, ze znalazł się w potrzasku, z którego nie ma ani wyjścia, ani ucieczki. Postanowił trzymać się nieugięcie dwóch zasad, które zawsze wyznawał: prawdziwości i pracowitości.
Zdawał sobie sprawę, ze jego życie weszło w fazę spełnienia, i że faza ta trwać będzie przez cały obieg Saturna, a więc długo, bardzo długo; że wielokrotnie zagrażać mu będzie śmiertelne niebezpieczeństwo, ale mimo to zdoła zrobić swoje, gdyż tylko on może to zrobić; że Mahmud wezwie go i zechce uczynić z niego swojego doradcę. Biruni nie zamierzał stać się sługusem i zausznikiem sułtana. Znał swój horoskop i wiedział, że walka będzie trudna, na pograniczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, raz na wozie, raz pod wozem, ale w głębi jego duszy umocniło się przekonanie, że bez zgody Władcy Przeznaczenia włos mu z głowy nie spadnie. Wiedział, że jego horoskop jest zapisem i glejtem, nadanym mu przez Prawo, którego nawet Mahmud nie zdoła naruszyć.
Należało jednak być ostrożnym i cierpliwym, a przede wszystkim pogodzić się z nieuchronną koniecznością. Pozostawała praca, w warunkach znośnego uwięzienia, na peryferiach potężnego zamku i dworu władcy absolutnego, inteligentnego co prawda, nawet genialnego, ale władcy okrutnego, dla którego nauka i wiedza miały znaczenie wyłącznie praktyczne.
Mahmud postanowił oczywiście sprawdzić umiejętności astrologiczne swojego sławnego poddanego. Biruni wcale się nie kwapił, aby w charakterze astrologa stanąć przed obliczem sułtana, ani też do tego, żeby ktokolwiek go sprawdzał. Czekał, a właściwie z niepokojem się takiej sytuacji spodziewał, przez cały rok. Zdawał sobie sprawę, że ten czas jest swoistą kwarantanną, a w gruncie rzeczy chodzi o to, aby skruszał i poczuł, kto tutaj jest najważniejszy. Jedynym istotnym powodem, dla którego warto było uzyskać jakie takie łaski Mahmuda, była nadzieja na to, że Biruni otrzyma ze skarbca środki, potrzebne do prowadzenia badań naukowych.
Kiedy więc został wezwany przed oblicze wszechwładnego, zrozumiał, że czas próby nadszedł i że jest to szansa, którą dawno już obliczył ze swojego horoskopu, więc jeśli zastosuje się do wymogów tej chwili, otrzyma upragnione środki na prowadzenie badań naukowych. Wiedział też, ze sprawdzian może być trudny i zaskakujący, gdyż pomysłowość Mahmuda nie liczyła się ze zwyczajną logiką wydarzeń.
Wtedy to właśnie otrzymał zadanie, aby obliczyć za pomocą horoskopu, przez które z czterech drzwi, a właściwie wrót sali pałacowej władca zechce wyjść. Przebieg tej analizy i końcowy werdykt nie zostały prawdziwie opowiedziane przez legendę o tym wydarzeniu.
Otóż z horoskopu horarnego na moment zadanego mu pytania i moment udzielenia odpowiedzi, Biruni zobaczył, że w sali tronowej jest jeszcze jedno, doskonale zamaskowane tajemne przejście, o którym wie tylko Mahmud. Sułtan chciał zapewne sprawdzić, czy o tych tajemnych drzwiach można się dowiedzieć z horoskopu. Biruni zaś zrozumiał, ze jeśli publicznie, nawet na rozkaz Mahmuda ujawni to, co wyczytał z horoskopu, to jego godziny są policzone. I natychmiast też zrozumiał, że jeśli, znając taką tajemnicę, sam ujdzie z życiem, znaczyć to będzie, że Mahmud zawierzy mu i uczyni swoim powiernikiem. Przez chwile nawet się zawahał, czy aby nie wymamrotać coś nie na temat, zupełnie przytomnie pomylić się i skompromitować, gdyż wcale nie uśmiechały mu się ani łaski, ani okrutna tajemniczość Mahmuda. Ale górę wzięła zasada prawdziwości i bez wątpienia zawodowa duma astrologa, którego werdykty stały się sławne na całym Wschodzie i któremu największe tajemnice spraw państwowych zawierzyli już dwaj władcy, widząc w nim doradcę i powiernika. Poprosił, aby mógł skorzystać ze swojego astrolabium, które wchodząc do sali zostawił w komnacie przyległej. Po dokonaniu obliczeń napisał na odwrocie karty z obliczeniami: Wyjść zamierzasz przez przejście tajemne, które znajduje się w północnej ścianie sali. Przejście to tylko tobie, władco, jest znane, i dobrze się stanie, jeśli tak nadal będzie. Po czym wsunął kartę pod dywan i czekał, co się wydarzy.
Mahmud nie wychodził z sali, jak podaje legenda, lecz przez cały czas przyglądał się astrologowi z zaciekawieniem. Miał przed sobą uczonego, którego podziwiał i szanował, ale teraz miał się przekonać o jego lojalności. Biruni mógł przecież podejść do tajemnych drzwi i wskazać na nie, albo werdykt swój ogłosić publicznie, w obecności świty, straży i urzędującego wezyra. Mahmud brał też pod uwagę, ze Biruni może się umyślnie pomylić i zrobi to ze strachu. A może nie jest takim astrologiem, na jakiego kreuje go sława? Sułtan cenił nade wszystko nieustraszoność, zaś strachliwy astrolog, jeśli nawet jest wart opinii, jaką się cieszy, nie był mu potrzebny. Mahmud nie napisał też ani słowa o własnym zamiarze, wbrew legendzie, gdyż każdy kto zechciałby powątpiewać co do wiarygodności jego słowa i myśli, mógł natychmiast prosić Allacha o lekką śmierć, a nie było wcale takie pewne, że zostanie wysłuchany.
Sułtan Mahmud gestem rozkazał, aby podać mu werdykt astrologa. Przeczytał go i uśmiechnął się. Ten astrolog – pomyślał – jest nawet mądrzejszy niż o nim mówią, a przede wszystkim jest to człowiek nieustraszony, godny zajmować miejsce doradcy, i w dodatku przezorny, bardzo przezorny. No cóż, od dzisiaj on też będzie znał moją tajemnicę, w końcu można przecież co nieco zmienić w konstrukcji tajemnego przejścia.
Skąd wiemy, o czym myślał Mahmud? Po przeczytaniu werdyktu sułtan wrzucił kartę z zapisem werdyktu do czaszy z płonącą oliwą i gestem nakazał, aby wszyscy opuścili salę tronową. Również gestem nakazał Biruni, aby ten zbliżył się do niego. Gdy zostali sami, Mahmud powiedział: – Jesteś astrologiem, najlepszym jakiego kiedykolwiek widziałem. Powiedz, czego potrzebujesz, a otrzymasz to. Chcę, abyś w moim państwie mógł pracować, czuł się tutaj bezpieczny i szczęśliwy.
Biruni wiedział, że od tego, co teraz powie, zależy następnych nieomal 30 lat jego życia. Powiedział: Władco, twoje uznanie należy się moim nauczycielom, a nade wszystko Allachowi, który ciebie obdarzył wielkim rozumem, a mnie podarował trochę umiejętności. Wiedz przecież, że z woli Allacha jestem nie tylko astrologiem, lecz przede wszystkim badaczem. Mój umysł jest nieprzerwanie zajęty astronomia, matematyką, geodezją, mineralogią, historią i sztuką rozumowania. Jak wiesz, badania naukowe wymagają nie tylko właściwego człowieka, umysłu wolnego od prześladowań, lecz również środków materialnych, aby je prowadzić w skupieniu i bez niepotrzebnych trosk. W twoim państwie czuję się bezpieczny, ale mało użyteczny, bowiem nie mam tutaj takich środków, które potrzebne są do prowadzenia doświadczeń, podróżowania, kopiowania ksiąg, spotkań z innymi uczonymi. Te możesz mi zapewnić. Nie czuję się tutaj szczęśliwy i zapewne nigdy szczęśliwy tutaj nie będę, gdyż moja ojczyzna, w której byłem wolny i pogodny, jest teraz w niewoli, a ja nie mam na to żadnego wpływu i wiem, że takie jest zrządzenie Allacha. Mogę jednak pracować i prowadzić badania, pisać księgi, rozprawy naukowe i traktaty, pomnażać wiedzę, bowiem chyba na tym polega moje prawdziwe szczęście. Wiedza jest darem Najwyższego, któremu i ty, i ja służyć musimy, każdy na miarę swoich możliwości i zgodnie z własnym przeznaczeniem. Czyń, co uważasz za stosowne, wiem, że tak samo, jak ja, pokładasz ufność w Przedwiecznym.
Mahmud słuchał uważnie, patrząc prosto w oczy Biruni, który też nie spuszczał wzroku i nagle przypomniał sobie słowa, które często powtarzał jego nauczyciel Ibn Irak: Mężczyzną jest ten, kto potrafi zamknąć usta i zakasać rękawy. Pomyślał: – Chyba nie powiedziałem zbyt wiele? Kto wie, co teraz może przyjść do głowy temu wybrańcowi bogów?! Jeśli jednak istnieje jakaś logika w dziejach świata podksiężycowego, to będę mógł robić swoje i skończę ten traktat. Biruni miał na myśli swoją Geodezję, która ugrzęzła na półmetku z braku środków potrzebnych do sporządzenia odpowiednich urządzeń i wynajęcia ludzi niezbędnych przy dokonywaniu pomiarów.
Od tego dnia sytuacja się zmieniła. Biruni otrzymywał potrzebne mu wsparcie materialne, zaś Mahmud miał przy sobie człowieka, któremu chciał i mógł ufać. Miał też nadzieję, że Biruni powie mu, co się stanie z potężnym imperium po jego śmierci. Pewnego razu więc, gdy prowadził biesiadną rozmowę, w której brali udział również jego astrologowie, na ten dręczący go temat, powiedział: – Chwała królestwa i jego moc są wielkiea jego bogactwa niezmierzone i tak ogromne, ze po mojej śmierci nawet rozrzutność i brak umiaru nie zdołają ich wyczerpać. Astrologowie, jeden przez drugiego, zaczęli go przekonywać, że tak właśnie jest i że nie ma powodu obawiać się upadku imperium. Tylko Biruni milczał, patrząc na Mahmuda przenikliwie i współczująco. Sułtan ruchem dłoni uciszył pochlebców i zapytał: – A ty, co o tym sądzisz?
Biruni znowu poczuł, że stoi na skraju przepaści. Wiele razy przyglądał się horoskopowi władcy, jego synów, horoskopom państwa Mahmuda, rozpisanym na poszczególne pola spełnienia, jak nazywał swoją własna metodę obliczeń, która była tajemnicą jego warsztatu. Astrologowie, którzy otaczali potężnego władcę, patrzyli teraz na tego obcego wędrowca z cichym szyderstwem, w którym było pytanie: no, ciekawe, jak ten się z tego wywinie?! W ich spojrzeniach nie było jednak lekceważenia, zbyt dobrze znali umiejętności i wiedzę Biruni, skoro nie raz przychodzili do niego, aby pomógł im zrozumieć ich własne horoskopy i doradził to i owo.
Biruni powiedział, starannie ważąc każde słowo: – Dobrze wiesz, bohaterski władco Wschodu, że jeśli taka będzie wola Allacha, to nawet moc i bogactwo twojego królestwa, gdy ty już staniesz przed obliczem Wszechpotężnego, tu na Ziemi zmarnowane i utracone być może w ciągu jednego dnia. Ale, również z woli Allacha, radykalne zmiany na lepsze lub na gorsze następują zazwyczaj po siedmiu latach od chwili istotnego wydarzenia, a takowym bez wątpienia będzie chwila, gdy postanowisz nas opuścić. Dopóki żyjesz, nie ma takiej obawy i nie będzie takiej konieczności…
Mahmud zrozumiał. I zaczął bacznie przyglądać się swoim synom, a wówczas jeszcze lepiej pojął słowa Biruni. Ale było już za późno, aby wychowanie synów rozpoczynać od początku, zaś Biruni stanowczo milczał, gdy Mahmud pytał go, co ma zrobić. Dopiero wtedy, gdy sułtan zapytał go, czy starszego syna nie należałoby… zabić, nieustraszony doradca odpowiedział: – Jeśli nawet zdecydujesz się to zrobić, to i tak twój plan się nie powiedzie. Znam horoskop Masuda. I tak się też stało.
W 1022r. Biruni otrzymał polecenie, aby przygotował się do drogi, bowiem sułtan zabierał go ze sobą na wyprawę do Indii Zachodnich, kolonii w imperium Mahmuda, który od 998r. do swojej śmierci w 1030r. poprowadził 17 kampanii na Indie Zachodnie.
Tak zaczęła się kolejna wielka przygoda poznawcza w życiu Biruni. Odwiedził on Indie trzykrotnie, a ze swojej pierwszej wyprawy w latach 1022-1024 przywiózł zarówno księgi Hindusów, jak i kilku tłumaczy, którzy pomagali mu zrozumieć teksty hinduizmu i przełożyć je na arabski.
Za najważniejsze wydarzenie podczas tej podróży Biruni uznał dokonanie, w pobliżu twierdzy Nandna w Pendżabie, pomiaru promienia kuli ziemskiej. Za największy zaś zysk naukowy, jaki stał się jego udziałem podczas wyprawy, uważał to, że poznał mistrzów jogi i otrzymał od nich traktaty jogi klasycznej: Sankhyakarika Iśwarakriszny oraz Jogasutra Patańdźali.
Biruni, orzeł Wschodu, nareszcie znalazł przestworza, po których mógł szybować i mapy duszy, które uznał za o wiele ważniejsze, niż geodezyjne. Zrozumiał, że lata, które mu pozostały na tym padole, są potrzebne, aby wznieść się na wyżyny, nieosiągalne nawet dla władców tej Ziemi. I wiedział, że jest do tego odpowiednio przygotowany.
Świat, w którym żył i do tej pory, ze wszech sił, pracował, był miejscem pękniętym na co najmniej dwie połowy. Z jednej strony, gdziekolwiek spojrzał, widział wyznawców jedynie słusznej wiary i ich przeciwników, wiernych i niewiernych, pozornie swoich i pozornie obcych.
Biruni nie był człowiekiem wiary. Jego ścisły umysł z szybkością błyskawicy analizował mitomanię religijną i sprzeciwiał się wszystkim obłudnym konwencjom. Jako uczony postrzegał zasadę najwyższą, poszukiwał jej i opierał się na niej w procesach poznawczych. Wierzeniami religijnymi posługiwał się jako narzędziem, niezbędnym do przetrwania w świecie, w którym ludzie wolą wierzyć niż widzieć i rozumieć. W Przedwiecznego Allacha wierzyć nie musiał, gdyż czuł go i widział. Ale widział też, jak namiętnie wykorzystuje się religię do robienia wody z mózgu jej wyznawcom i krwawej łaźni jej przeciwnikom, jak pogardza się wszystkim, co obce i tępi się innowierców. Patrząc na ten taniec chytrej naiwności z prymitywną głupotą myślał, że jest sam na świecie i nawet ze swoim nauczycielem obawiał się o tym otwarcie rozmawiać. Jedynie Ibn Sina [Awicenna] powiedział kiedyś do niego: – Głupcy myślą, że wiedzą. Naszym zadaniem jest wiedzieć, czym jest myśl sama i kto ją myśli. Jeśli jest to Allach, to znaczy, że beze mnie nie byłby w stanie myśleć.
Ale teraz Awicenna był w bardzo trudnej sytuacji, musiał uciekać przed prześladowaniami. Biruni zaś trzymał w ręku Jogasutry Patańdźali i skwapliwie notował przekład: Joga jest powściągnięciem przekształceń świadomościowych. Pomyślał: Na Allacha, gdyby Ibn Sina był tutaj, mielibyśmy o czym rozmawiać!
Oto nareszcie mógł czytać, smakować i ćwiczyć zwięzłe aforyzmy traktatu, który miał przejrzystą strukturę, a w labiryncie umysłu był słupem światła wznoszącym się od korzenia do korony drzewa życia i śmierci. Najgłębsza wiedza praktyków duchowego wyzwolenia, uporządkowana aż do kresu wędrówki, otwierała przed nim swoje arkana. Biruni rozumiał, że ten, kto w ziemskim żywocie otrzymał traktat Patańdźali i wiedział, jak z niego korzystać, jest uratowany, gdyż samo niebo podarowało mu mapę Labiryntu i plan drogi powrotnej.
W 1025r., pracując nadal nad Geodezją, Biruni zapamiętale kontemplował sutry Patańdźali. Skupienie podczas pracy było jego stanem naturalnym. Ale sutry wymagały czegoś więcej i Biruni czuł, że jego ciało ma kłopoty, aby temu sprostać. I pewnego poranka, gdy usiłował dogłębnie zrozumieć sutrę III.9. Pokonanie i powstanie sanskar wyłaniania i powściągnięcia – przemianą powściągnięcia inherentną świadomości w momencie powściągnięcia [przekład na jęz. polski Leon Cyboran], poczuł, jak moc zaiste potężna urywa mu głowę i stracił przytomność. Gdy ją odzyskał, postanowił zakończyć pracę nad Geodezją. Czuł się znośnie, ale już wiedział, że z mocą, która urywa głowę, lepiej dogadać się po dobroci. Na razie głowa była mu potrzebna.
Tym bardziej, że w owym roku, w którym tak wiele się wydarzyło, otrzymał dziwnie niepokojący prezent. Mahmud podarował mu księżniczkę. Żywą, jak najbardziej piękną i dumną księżniczkę z bajki, a w rzeczywistości niewolnicę, którą przywiózł z wyprawy do Indii.
Księżniczka Rewati Devi miała 17. lat, była córką hinduskiego maharadży i została podarowana Mahmudowi, na jego wyraźne żądanie, niby na znak pokoju i uległej zgody wasala wobec potężnego wroga, a w gruncie rzeczy żądanie Mahmuda było udaną próbą upokorzenia hinduskiego wielmoży. Mahmud miał swój harem i nie zamierzał uczynić z Rewati jeszcze jednej żony. Prawdę powiedziawszy, nie bardzo wiedział, co ma z nią zrobić. Po powrocie do Gazna, sułtan, za pomocą tłumacza, odbył rozmowę z Rewati i stwierdził, że dziewczyna jest zbyt… mądra i wykształcona, aby zostać nałożnicą, tym bardziej, że rozkosze łoża, ze względu na podeszły wiek, nie bardzo go zajmowały. Odesłać dziewczę z powrotem do ojca byłoby błędem politycznym, odesłać ją do haremu, gdzie baby zadziobią ją jak kury perliczkę i gdzie zgłupieje, a w końcu sczeźnie?… Oddać ja jakiemuś rozpustnikowi, który po roku zapomni o jej istnieniu i będzie ją trzymał pod strażą złośliwych eunuchów? Nadobna arystokratka hinduska jest doprawdy nie tylko piękna, ale miła i rozumna. Sułtan zrozumiał, że zbyt pospiesznie zażądał takiego okupu za nielojalne zachowanie hinduskiego wasala.
Mahmud wezwał Biruni, aby się go poradzić, co zrobić z tym fantem, ale gdy tylko uczony wszedł i pokłonił się, sułtan, sam nie wiedząc czemu, powiedział: – Mam dla ciebie dar przyjaźni. I nakazał, aby przyprowadzono księżniczkę Rewati. Wskazując na nią uśmiechnął się, jakby chciał pozwolić sobie na małą złośliwość i orzekł: – Jest twoja, zabierz ją do swojego domu. Wiem, że nie masz haremu, ale jakoś sobie poradzisz.
Biruni natychmiast przypomniał sobie, że dość dawno temu zobaczył w swoim horoskopie, iż w wieku 52. lat w jego życiu pojawi się jakaś kobieta. Kobieta, ale nie to dziecko! I chociaż, według wschodnich norm i zwyczajów, była to jak najbardziej kandydatka na kobietę, żonę i matkę, to Biruni zaniepokoił się nie na żarty. – Co ja z nią zrobię – pomyślał – przecież to jakieś nieporozumienie!
Ale jego wahanie trwało tak krótko, że nikt, nawet Mahmud, nie zorientował się, iż taki dar budzi w nim niepokój. Skłonił się i wygłosił stosowne podziękowanie. Następnego dnia wieczorem, w swoim domu, wezwał do siebie Rewati i jednego z tłumaczy, których przywiózł z Indii.
– Najchętniej odesłałbym cię z powrotem do twojego ojca – powiedział. – Ale ani ja nie mogę tego zrobić, ani ty nie próbuj uciekać. Jeśli ja tak postąpię, to stracę życie, a mam jeszcze wiele do zrobienia. Jeśli ty zechcesz uciekać, to stracisz życie, na pewno w niezbyt miłych okolicznościach. Zajmuję się badaniami naukowymi, jestem astrologiem i doradcą sułtana, który jest też władcą twojego ojca. Wiem, że powinnaś wrócić do domu, ale jeszcze nie wiem, jak to zrobimy. Bądź cierpliwa, coś wymyślimy. Będziesz mieszkała w komnatach mojego domu, od strony podwórca i sadu. Będziesz miała służbę i możesz robić, co chcesz, ale nie narażaj ani siebie, ani mnie. Nie mam ochoty ani czasu, żeby cię pilnować, więc musisz mi pomóc. Niczego od ciebie nie chcę, tylko trochę zrozumienia i proszę, abyś nie sprawiała mi kłopotów.
Rewati spojrzała na mędrca Biruni i po raz pierwszy od chwili, gdy przekazano ją służbie Mahmuda, uśmiechnęła się. – Jestem twoja z woli władcy – powiedziała. – Taka jest moja karma. Czy zechcesz być moim guru? Tłumacz Hindus wyjaśnił: Księżniczka prosi, abyś był jej nauczycielem.
Biruni skinął głową w sposób, który oznaczał nie wiem, co się da zrobić i odesłał Rewati do jej części domu. Po dwóch dniach zapewne zapomniałby o niej zupełnie, ale ten sam tłumacz przyszedł do jego gabinetu i powiedział: Księżniczka prosi, abyś pozwolił jej pomagać ci w pracy.
Biruni na chwile zaniemówił, przemógł rozdrażnienie i powiedział: – Pomóż jej uporządkować manuskrypty, napisane w waszym języku i niech sporządzi ich wykaz, potem zobaczymy…
Rewati wywiązała się bez zarzutu z tego zadania i od tego dnia nieomal codziennie odwiedzała mistrza w jego pracowni. Biruni korzystał z jej pomocy pracując nad notatkami, które prowadził podczas wyprawy do Indii.
Pozwolił jej wchodzić do swojej pracowni, ale całą swoją postawą dawał do zrozumienia, że nie życzy sobie żadnych rozmów. Rewati zachowywała się bezszelestnie, toteż zdziwił się, gdy przywołała tłumacza i powiedziała: – Mistrzu, w twoich notatkach, które porządkowałam, widziałem obliczenia astrologiczne i horoskopy. Czy wiesz, dlaczego mam na imię Rewati? Biruni spojrzał zaciekawiony. ? W moim domu rodzinnym ? mówiła księżniczka ? miałam nauczyciela, a mój swamidżi jest wielkim astrologiem i doradcą mojego ojca. Powiedział, że imię nadane mi przez ojca jest związane z pasmem posadowienia Księżyca w moim horoskopie. Księżyc w moim horoskopie znajduje się w 28. nakhatra, która nazywa się Rewati, co znaczy najbogatszy i jest znakiem popularności, cnót i odwagi. Moja jogatara czyli gwiazda opiekująca się tym pasmem sprzyja mi i dlatego zapewne jestem u ciebie i zostałam twoją uczennicą.
Biruni zapytał: – Czy znasz astrologię hinduską? ? Wiem o niej dość dużo ? powiedziała Rewati ? ale nie mogę ci niczym zaimponować. ? Zobaczymy ? uśmiechnął się Biruni ? na razie opowiesz mi wszystko, co wiesz.
Od tego czasu, wieczorem, gdy Biruni przecierał zaognione od wysiłku oczy, prosił tłumacza, aby ten przyprowadził księżniczkę i wypytywał ją o wszystko, co wiedziała na temat astrologii hinduskiej. Zadawał pytania z takim znawstwem, lekko, od niechcenia, czasami żartując i opowiadając różne historyjki, że Rewati śmiejąc się opowiadała mu nawet o drobiazgach, które mogła sobie przypomnieć z nauk swojego hinduskiego wychowawcy. Obliczył też i narysował jej horoskop, a gdy Rewati udawała się do swojej części domu na spoczynek, długo w nocy wpatrywał się w ten szkic, coś obliczał i mruczał: cierpliwości, czas nadejdzie, albo: gdyby tu był Ibn Sina, jemu bym powierzył jej los, on zaprowadziłby ją do domu. Roześmiał się głośno i dodał: – Chociaż… Ten geniusz łasy jest na kobiety, a one tracą głowę, gdy go tylko zobaczą. Czyżbym był zazdrosny?
– W tym manzil czy też, jak ty mówisz, nakhatra Księżyca, które Hindusi zwą Rewati, – powiedział do księżniczki – my widzimy Brzuch Ryby i jesteśmy zdania, ze sprzyja onoszczęściu rodzinnemu, handlarzom, nie sprzyja zaś chorym. No i oznacza ono tarapaty, ale też niezwykle pomocną dłoń w nieszczęściu. I jak tu wierzyć astrologom!? Rewati odpowiedziała śmiechem i wskazując na swój horoskop stwierdziła: – Sprawdziło się, wszystko się sprawdziło, nasza i twoja astrologia to dwie boginie jednego Brahmy. ? No, jeszcze niezupełnie się sprawdziło… ? mruknął Biruni ? jeszcze musimy trochę poczekać. Ale jej śmiech zapamiętał, do końca życia słyszał go, o wiele głębiej, niż mógł się tego spodziewać.
Miłość pomiędzy nimi nie wybuchła nagle i nieoczekiwanie, jej objawy pojawiały się powoli i nieuchronnie, jak słońce spoza horyzontu. Przez cały pierwszy rok Rewati wspomagała go, porządkując jego manuskrypty i bibliotekę. Biruni stanowczo jednak zabronił jej dotykania, oprócz notatek, jakichkolwiek urządzeń i akcesoriów astronoma i astrologa, zwłaszcza przyrządów optycznych i astrolabium.
Pewnego wieczoru Rewati usiadła obok mistrza, zbyt blisko jak na uczennicę i pomocnicę. Koniuszkami palców dotknęła jego dłoni i powiedziała bez jakiegokolwiek zażenowania: – Jestem twoją niewolnicą. Chcę być twoją kobietą.
Rok później Biruni powiedział: – Nigdy nie byłaś w moim domu niewolnicą. Jesteś tutaj dostojnym gościem i ukochaną kobietą. Widzę, jak tęsknisz za swoim ojczystym domem. Podjąłem decyzję i wszystko przygotowałem: dzisiaj w nocy odjedziesz do swojej rodziny i niech Najwyższy obdarzy cię szczęśliwym życiem, rodziną, dziećmi, tym wszystkim, czego ja dać ci nie mogę.
Widząc zdziwienie i rozpacz w oczach Rewati, stary mistrz dodał: – Jesteś bardzo młoda. Wszystko w tym życiu jest przed tobą. Znam twój horoskop i wiem, że będziesz kochała szczęśliwie człowieka, który zapewni ci życie godne twojego stanu. Powiedz mu prawdę o mnie, o nas. Zrozumie i doceni twoją szczerość. Moje lata są już późne, mam wiele do zrobienia, zdążę jeszcze to i owo zrobić. Jeśli zostaniesz, to po mojej śmierci nie będziesz już mogła niczego nowego w swoim życiu stworzyć, a tutaj czeka cię zapomnienie i nędza. Nadszedł czas, gdy na rozstajnych drogach twojego życia musisz wybrać swoje przeznaczenie, w przeciwnym razie twoja gwiazda wraz ze mną zgaśnie.
Rewati spojrzała swojemu pierwszemu mężczyźnie prosto w oczy i zapytała: – Dlaczego dzisiaj? Usłyszała: – Ponieważ dzisiaj wieczorem czas będzie ci sprzyjał. W ciągu trzech dni musisz opuścić granice Chorezmu. Nie będzie to łatwe, ale wynajęci ludzie i rozstawne konie pomogą ci tego dokonać. Na znak, że dotarłaś do celu, prześlij mi pukiel twoich włosów. Rozpoznam je, a dwaj ludzie z orszaku mają doprowadzić cię aż do domu twojego ojca.
W nocy, dokładnie o wyznaczonej przez Biruni godzinie, orszak siedmiu jeźdźców na wyśmienitych rumakach wyruszył z podwórca jego domu. Nikt nie poznałby, że jednym z jeźdźców była młoda kobieta, która siedziała w siodle z nonszalancją zaprawionego w bojach wojownika. Biruni polecił, aby jechała na jego ulubionym koniu, czarnym jak smoła wierzchowcu z białą gwiazdką pomiędzy oczami, w których czaiła się dobrze ujeżdżona dzikość.
Biruni podszedł do Rewati i ujął dłońmi kostkę jej prawej stopy, tkwiącej już w strzemieniu. – Dzisiaj Mars ci sprzyja – powiedział ? a Księżyc doda ci wytrwałości. Nie ustawaj aż znajdziesz się w domu swojego ojca. Będę prosił geniusza Władcy Czasu, aby chronił twój los dopóki nie znajdziesz się na głównym trakcie swojego przeznaczenia.
Starzejący się mistrz chrząknął znacząco i koń zerwał się do galopu. Rewati nie zdążyła się obejrzeć i kawalkada wypadła za wrota obejścia. Słysząc tętent koni, ktoś z mieszkańców peryferii miasta, gdzie mieszkał Biruni, pomyślał że znowu jakiś oddział Mahmuda wiezie pocztę kurierską sułtana ku granicy jego imperium.
Miesiąc później jeden z jeźdźców wjechał na ten sam podwórzec i wręczył Biruni nefrytowe puzderko wysadzane siedmioma nie oszlifowanymi diamentami. Mistrz zdjął wieczko puzderka i zobaczył pęk włosów Rewati. Spojrzał pytająco na jeźdźca i ten powiedział: – Jej ojciec chciał podarować ci, panie, dwa worki złota, ale odmówiłem, tak jak mi przykazałeś. – A ona? – zapytał Biruni, starając się, aby głos mu nie zadrżał. – Kazała powiedzieć ci, panie, tylko jedno słowo: Nigdy. Biruni uśmiechnął się. Rewati pewnej nocy powiedziała: – Zawsze będę z tobą. Nigdy cię nie opuszczę i ty nigdy już nie będziesz mógł żyć beze mnie. Wtedy powiedział: – Bądź człowiekiem. Nigdy i zawsze pozostaw Najwyższemu. Odparła: – Miłość jest Jego prawem i jestem mu posłuszna.
Biruni zamknął klejnot, w którym były włosy Rewati i spojrzał na Księżyc. Gdy Rewati odjeżdżała, Luna była w znaku Raka, teraz pełnia jaśniała w znaku Lwa. – Niech tak będzie, księżniczko – powiedział. I powtórzył: – Niech tak będzie.
Praca na Geodezją była ukończona. Biruni po odjeździe Rewati żył będzie jeszcze 21 lat. Pracował zgodnie z planem swojego horoskopu. W 1030r. zakończył pracę nad traktatami z astronomii i matematyki; ukończył też przekład kanonów jogi klasycznej, w tym Jogasutra Patańdźali oraz pracę nad traktatem Indie.
W 1034r. wezwał go do siebie jego przybrany ojciec, wychowawca, nauczyciel i przyjaciel Ibn Irak. Jedyny, któremu Biruni pozwalał zrzędzić i robić mu wymówki, częstokroć bardzo przykre dla uszu i ambicji własnej.
Ibn Irak powiedział po prostu: – Odchodzę. I nadszedł czas, abyś poznał prawdę. Jestem twoim ojcem. Jako młody człowiek kochałem twoją matkę i kocham ją nadal. Nie mogłem się z nią ożenić, nie mogłem też uznać oficjalnie mojego syna. Tak się ułożyło i będziesz wiedział dlaczego, gdy weźmiesz z tego kufra horoskop twojej matki. Była niewolnicą, niestety, nie moją niewolnicą. Nie mogłem jej wykupić, to groziło jej śmiercią. Ale udało mi się przyjąć cię do mojego, do naszego domu, – stary mędrzec uśmiechnął się chytrze ? wykupiłem cię, ale twoja matka wiedziała dlaczego, i chociaż była zrozpaczona, to rozumiała, że jest to jedyne rozsądne wyjście. Dbałem o nią, z dala od niej, chociaż udawało nam się widywać i nawet bawiła się z tobą, gdy byłeś jeszcze małym chłopcem. Wiesz dobrze, że musiałem tak postąpić, znasz obyczaje i religię naszego narodu. Jesteś do niej podobny…
Ibn Irak wyraził swoją ostatnią wolę: – Wszystko, co tutaj widzisz, jest twoje. Wydałem stosowne polecenia. Niewiele tego zostało – i znowu chytrze się uśmiechnął ? niewiele, oprócz ciebie, synu.
Po śmierci ojca Biruni powrócił do pracy nad Kodeksem Masuda, który ukończył w 1036r.
I wtedy Biruni uznał, że zrobił wszystko, co miał do zrobienia. Więcej prac nie przewidywał i, szczerze mówiąc, nie miał na nie ochoty. Przygotował się do śmierci, ale ta nie nadchodziła. Stary mistrz siedział nocami w ogrodzie swojego domu, rozmawiał z gwiazdami i od czasu do czasu dotykał koniuszkami palców ostrych krawędzi diamentów na puzderku z włosami Rewati. Modlił się do śmierci, spowiadał Władcy Przeznaczenia i nie miał ochoty wiedzieć kogokolwiek i rozmawiać z kimkolwiek. Sułtan Masud hojnie obdarował go za Kodeks i mistrz, spragniony śmierci, mógł sobie pozwolić na to niecierpliwe oczekiwanie. Sułtan od czasu do czasu wzywał go do siebie i prosił o radę. Biruni sam się dziwił, słysząc swój głos, dochodzący do jego własnych uszu z innego świata, jakby z odległej komnaty jego domu. I zawsze jego rady okazywały się zbawienne dla Masuda, chociaż Biruni nie miał najlepszego zdania o jego rządach, ani o samej osobie sułtana. Ale czekał na śmierć i w gruncie rzeczy niewiele go obchodziło, co zrobi Masud ze swoim imperium. Czekał…
Ale śmierć o nim zapomniała. Biruni wpatrywał się w swój horoskop, patrzał na symbol Saturna, a gdy Władca Czasu świecił nad jego domem, wpatrywał się w jego blask i cicho powtarzał: – Dlaczego mi to robisz? O co ci chodzi?
I wtedy Biruni usiadł do obliczeń i jakby po raz pierwszy zobaczył, że w 1036r. miała miejsce koniunkcja Jowisza ze Słońcem, Księżycem w nowiu oraz Merkurym w znaku Koziorożca, i że koniunkcja ta przypadła na trygon Słońca w jego horoskopie. – Czyżby? – pomyślał. – Czyżby jeszcze 12 lat w służbie Jowisza?
Wrócił do pracy. Tak, jeszcze dwanaście lat, chociaż pracę nad Mineralogią zakończył już w 1046r. Zostało jeszcze dwa lata do śmierci. – Nudne to – powiedział Biruni do lekarza, który przyszedł go odwiedzić. Zainteresował się jednak specyfikiem, który zalecił mu stary druh medyk. Dwa dni później Biruni odwiedził medyka w jego pracowni. – Czy mógłbyś uczyć mnie medycyny? – zapytał. – A po co ci to? – zdziwił się uczony. – A co mam innego do roboty? – odparł Biruni.
Codziennie przez cały rok Biruni przychodził do pracowni i apteki swojego starego przyjaciela. W 1047r. jego wiedza, wsparta doświadczeniem długiego życia i pracy badacza była tak pokaźna, że druh medyk zupełnie poważnie stwierdził: – Możesz już pracować sam, wiesz to samo co ja, a może i więcej. Biruni nie miał jednak zamiaru leczyć ludzi. Napisał Farmakognozję. I w tym samym momencie, gdy zważył na dłoni manuskrypt dzieła, poczuł że tym razem jest to jego ostatnia praca i że to już naprawdę koniec. Jego zdrowie gwałtownie zaczęło się pogarszać, aczkolwiek żaden z medyków nie mógł mu powiedzieć o co chodzi i na czym polega choroba. Do swojego nauczyciela medycyny powiedział: – Moc, którą dał mi Najwyższy, jest wciąż taka sama. Ale siły mnie opuszczają. Nareszcie!
Otulony grubym wełnianym pledem Biruni siedział w swoim ogrodzie. Nie miał zamiaru umierać w domu, chciał widzieć niebo i, patrząc na wschodzącego Marsa, uśmiechał się tajemniczo. W Gazna, 11 grudnia 1048r. umarł stary mistrz Biruni, a ostatnie słowo, jakie wypowiedział do pochylonego nad nim sługi, brzmiało: Nigdy!